Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2017, 19:36   #3
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Billy Rebel Yell Howlingwolf



Billy Rebel Yell jest profesjonalistą… a przynajmniej za takiego się podaje. Generalnie pewniej czuje się na scenie niż poza nią. Tam jest pewny siebie, głośny i ciągle w ruchu. Poza sceną spokojniejszy choć lubi imprezy, kobiety i alkohol… zwłaszcza po koncertach, prochy też czasem.
Billy jest muzykiem co podkreśla często i zespole stara się pełnić rolę mediatora… ponieważ ma nieprzyjemne wspomnienia z poprzednich trzech zespołów w których grał. Jak bardzo nieprzyjemne można zgadywać po bliznach od noża na jego brzuchu, choć mogą one pochodzić też z czasów jego pobytu w sierocińcu w którym się wychowywał pomiędzy ucieczkami z niego.
Billy jest samoukiem, co też lubi podkreślać… i komponować się nauczył sam. Ma dość dużą znajomość muzyki klasycznej (którą czasem wplata w linie melodyczną swych rockowych kompozycji), jak i jazzu. Ma też miłość do retrogratów bo do komponowania używa przestarzałego AKAI MPC Studio , któremu jest wierny bardziej niż swej gitarze.
Billy urodził się i wychował w mieście, toteż zna je dobrze.. zwłaszcza biedniejsze dzielnice.
Stara się ubierać w sposób nierzucający w oczy na ulicy, a na koncertach bywa z tym różnie. Często występuje z “srebrnym krzyżem” na gołej klacie, ale nie zawsze.

Mieszka na pięterku Warsaw Pub&Bar, zajmując w sumie jeden pokój.
Jeździ za to rzucającą się w oczy maszyną z mocnym silnikiem. Kawasaki ZX 350 Green Wraith, nazywaną tak od upiornego wycia silnika w którym są uwięzione pokutujące dusze ekologów. A przynajmniej tak mówi miejska legenda i amerykańskie reklamy tej maszyny.
Za holofon służy mu wczepiona w twarz i wysuwana na polecenie połówka e-glasses.

Przez sentyment do dawnych dobrych czasów często odwiedza sierociniec w którym się wychował i jest w dobrych kontaktach z ojcem Francesco Guterezem i pomaga misji czasem.

Poza tym jak na rockowca jest spokojnym i wyluzowanym człowiekiem. I nawet nudnym gdyby nie… dwie kwestie.

Azyl… Billy co prawda mieszka nad wraz z resztą, ale nie jest to jego jedyne mieszkanie. Gdzieś w San Francisco ma kolejną metę w której to nikt z zespołu nie był i nigdy nie widział. A Billy od czasu do czasu wyjeżdża tam, by złapać wenę albo "załatwić sprawy". Znika wtedy na dzień i dwa nie dając znaku życia. A potem wraca.

Janis Mae Chang czyli kochana siostrzyczka Billy’ego… której nikt nigdy nie widział podobnie jak Azylu. Nie jest to duch, bo Billy nie używa osobistego AI. Więc kim jest Janis? Żywą osobą czy duchem sieci - samodzielną AI żyjącą w otchłani internetu?
Na pewno członkowie zespołu znają go jako bezosobowy kobiecy głos z którym Billy rozmawia czasem i kłóci się. I żeby było zabawniej Billy ma na nazwisko Howlingwolf, podczas gdy Janis … Mae Chang. Ale żeby wyłapać tę różnicę trzeba dobrze znać Billy’ego… bo rzadko zdarza się, by wspominał o swoim nazwisku. Odziedziczonym po indiańskim ojcu, podobnie jak długi nóż Bowie z którym się nie rozstaje.


Jak się poznali Billy & Anastazja.

W najlepszym do tego miejsc. Burdelu. A dokładniej “U Lady BomBom”. Lady BomBom jak na burdelmamę jest miła, uprzejma, ciepła nawet. I ma 2 metry wzrostu oraz zabójczy prawy sierpowy. Ma też przybytek z klasą choć dla klasy średniej. Billy wpadał w fazie White Snakes… zespołu jazzrockowego, który nie miał już ambicji podbijania świata a zarobek. Billy’ego rzadko było stać na bycie klientem w tamtym okresie, ale za to Lady BomBom lubiła mieć miłą atmosferę, a cóż się do tego bardziej nadej niż zespół grający wieczorami smoothjazzowe kawałki?
Billy i jego ekipa grali więc tam gapiąc się na flirtujące panienki i racząc drinkami za pół ceny w barze tego przybytku.
Tam też po raz pierwszy Billy zobaczył Anastazję, bo w końcu kto w burdelu zjawia się ze skrzypcami? Takie fetysze się raczej nie zdarzają. Więc uznał ją za znajomą burdelmamy. No i miała skrzypce… a Billy miał słabość do muzyki klasycznej, więc chciał do niej zagadać po zagraniu paru kawałków z czystej ciekawości. Niestety, dziewczyna zniknęła bez słowa zanim pogadali i więcej się nie widzieli. Do czasu… jej ponownego się zjawienia wraz z Chrissem.
W zespole współpracują ze sobą intensywnie, w końcu ona pisze większość tekstów a on muzykę. Często siadają u niej w mieszkaniu i łączą oba kawałki (jej tekst i jego muzykę) w całość. Przy Billym - jako jedynym członku zespołu - Anastazja okazuje niezwykłą cechę - pokorę tak, jakby spotkanie idola z dawnych lat wciąż budziło jej szacunek, choć przecież oboje są teraz profesjonalistami.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 29-09-2017 o 20:27.
abishai jest offline