Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2017, 09:47   #163
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
- Masz na myśli to, że Mrok posłużył się moim blefem by wybrać atak? To ciekawe, ale nie sądzisz, że ważniejszym pytaniem jest to, kto stoi za przejęciem tej informacji? W każdym razie warto z Whistlerem się skontaktować - zgodził się z nią w ostatniej kwestii.
- Oczywiście, że to ważniejsza kwestia, ale masz pomysł jak to zbadać? - obejrzała się na Jakiro podchodząc do swojego biurka i zasiadając za nim. Odstawiła filiżankę obok laptopa wybudzając go z hibernacji.
- Kto ci przyniósł informację o tym, że eksperymentowałem z wysyłaniem danych? - zapytał.
-Beckett. Ona badała aktywności na naszych serwerach, rzekomo z całkiem rozsądnych powodów i przypadkiem natknęła się na twoją działalność… - teraz nie była już tego taka pewna - Poza Whistlerem, chciałbym jeszcze porozmawiać, ze Smaugiem, bo to on przysłał Beckett do zbadania. Chcę wiedzieć, czy tylko jej dziwna moc to sprawiła, czy jeszcze jakieś inne czynniki wywołały jego niepewność i podesłanie mi jej. - trochę niepewnie popatrzyła na Davida nie wiedząc do końca, jak teraz z nim rozmawiać.

- Słusznie. A tak przy okazji… nie wydaje ci się to zbyt dużym zbiegiem okoliczności? Ta cała Beckett i to jak tutaj trafiła? Ostatecznie ją sprawdzałaś, ale… - nie dokończył i zamyślił się. - Kontrolujesz miejsce jej pobytu? Żeby nam nie uciekła - podniósł brew znacząco.
- Wiem gdzie mieszka jeśli o to pytasz, jak przyjechała pomogłam jej wynająć mieszkanie - uniosła spojrzenie znad laptopa kiedy odblokowała ekran, wbijając hasło, ale zawahała się, przed dalszymi działaniami - Teraz wydaje mi się dziwnym kiedy przyszła do mnie z tą informacją... Po czterech dniach, od zdarzenia i dzień po ataku w Afryce Środkowej, twierdziła, że to przeoczyła, a biorąc pod uwagę, że dnia kiedy nadałeś wiadomośc, nie było jej już w pracy to było łatwe do uwierzenia, że rzeczywiście miało miejsce. Wówczas nie było to tak ważne, ale po tym gdy poznałam treść wiadomości, to trochę zmienia postać rzeczy. - stwierdziła dość niechętnie, upijając kawy z filiżanki - Ale to by oznaczało, że miała dostęp do mojego i Twojego sprzętu, jeśli jest, a tego nie wiemy, ale jeśli jest kretem to właśnie miała idealną okazję by nam coś podrzucić, nie możemy użyć żadnego z tych komputerów, do kontaktu z Białym. - zmarszczyła rude brwi spoglądając na Davida, myśli w jej głowie przelatywały z prędkością światła - Davidzie, tą informację wysłałeś z laptopa, czy ze swojego smarftona? - zapytała kiedy coś nagle przyszło jej do głowy.
- Dopiero po czterech dniach to zgłosiła?! - był zszokowany. - Jack… Musimy ją zatrzymać… Nie, to byłby błąd, zdradziliśmy by się z naszą wiedzą. Trzeba ją pilnie obserwować. Tamtą wiadomość z telefonu wysłałem. Natomiast co do kontaktu z Białym… Potrzebujemy sprawdzonej jednostki, jeśli Beckett miała dostęp do wszystkich w bazie, to teoretycznie każdy z nich może być trefny.
- Też wolałabym jej nie zatrzymywać, właśnie z tego względu. Ona sądzi, że Ty zostaniesz za to zatrzymany, a teraz ma dostęp i do mojego sprzętu. Powinnam wysłać wiadomośc do kogoś, że Cię zatrzymałam, by sądziła, że tak właśnie się stało - Jack zaczynała już opracowywać plan - i nie, na szczęście nie miała dostępu do wszystkich komputerów w bazie, sprawdziła i podłączyła się do… - tu na chwilę umilkła otwierając szufladę i przerzucając papiery. Wyciągnęła listę, którą stworzyły jednego wieczoru i podała Davidowi - do tych komputerów. Pozostałe jednostki powinny być czyste.
- Dzisiejszego wieczoru - zaznaczył Lovan. - Pracując tu jako informatyk przez tyle czasu miała dostęp do praktycznie każdej jednostki…
- Co w tym wypadku? Masz kogoś, kto pożyczyłby nam swojego sprzętu? Ja mogłabym mieć jedną osobą ale to chyba nie najlepszy pomysł - stwierdziła zamykając swojego laptopa i unosząc spojrzenie modrych oczu na Jakiro - Ale musimy to zgłosić Białemu, dodatkowo przydałoby się aby informatycy sprawdzili jutro wszystkie jednostki w bazie i na wszelki wypadek je oczyścili.. - mruknęła niezbyt zadowolona, dodatkową praca, która czekała ich zespół.
- Nie połączymy się z K2 z jednostki nieupoważnionej - zrobił kwaśną minę. - Choć może dłuższą drogą na około by się dało… - podrapał się po brodzie. - Ale wtedy będziemy musieli wtajemniczyć przynajmniej jedną osobę więcej.
- Davidzie podłączyła się pod oba Twoje telefony, czy sprawdziła tylko jeden?
- Ten służbowy. Prywatnego nie używam w pracy.
- Zadzwoń do Jacka, niech on poinformuje Whistlera co się u nas dzieje, tak będzie najbezpieczniej dla wszystkich. - stwierdziła Cheza wstając za swojego biurka dopijając kawę.
- Ok - sięgnął po telefon, przepisał numer z służbowego i wybrał połączenie. Minęło kilkanaście sekund. - Witaj Jack, Lovan z tej strony, przepraszam, że tak późno, ale jest biznes. Musisz poinformować Whistlera, że prawdopodobnie znaleźliśmy kreta... Tak, dlatego dzwonię z prywatnego numeru, nie wiemy jaki jest stopień infiltracji... Na razie na spokojnie, nie chcemy go spłoszyć... Tak, ustanowienie bezpiecznej lini się przyda... Podam dane nowej jednostki jak tylko ją zdobędziemy - po tym spojrzał pytająco na Dove, czy coś jeszcze trzeba na pilno poruszyć.
- Chciałam go jeszcze o Beckett spytać - odpowiedziała od razu na jego pytające spojrzenie - Mogę z nim pogadać, albo zapytaj czemu ją wysłał do nas - wzruszyła ramionami.
- Jeszcze jedno... Dlaczego przysłałeś Beckett do nas?... Tak po prostu, chciałeś jej pomóc? Przez przypadek? Ok... Nie, jeszcze nie chcę niczego potwierdzać... Będziemy w kontakcie.
Rozłączył sie.
- Powiedział, że spotkał ją przez przypadek... Był dosyć zmieszany, jakby nie chciał się do czegoś przyznać. Może ona go uwiodła?
Jack zrobiła się czerwona, tak, że jej piegi zniknęły pod warstwą różu.
- No tak jakby... choć nie do końca to tak wyglądało. – odparła speszona mając wrażenie, że zdradza sekret o którym nie powinna głośno mówić.
- On rzeczywiście mógł ją do nas wysłać przez przypadek.
- Nie zmienia faktu, że trochę to podejrzane, że Obdarzona spotkała akurat jego. Zbyt dużo przypadków ją otacza.

Dove niechętnie musiała przyznać Davidowi rację, westchnęła więc przez dłuższą chwilę przyglądając mu się.
- Ona ma jutro wolne, ale musi uwierzyć, że Cię aresztowałam.. Wiesz o tym, prawda?
- Chyba nie mamy wyboru. Czeka mnie noc w celi?
- Ona ma tylko w to uwierzyć – stwierdziła Dove wyciągając swój telefon – nikogo już nie ma w biurze, wystarczy, że jutro nie pojawisz się w pracy, będą plotki, a ja ich nie będę dementować – uśmiechnęła się do Davida, odblokowując ekran smartfona. – jeśli ma dostęp do mojego telefonu i tego co z niego wysyłam, to wystarczy jedna wiadomośc do Luckasa. – dodała, odpalając okno wiadomości tekstowej do amerykanina. Na klawiaturze napisała krótką, znacząca i wiarygodną wiadomość.
Cytat:
Musiałam go aresztować. Nie chce o tym gadać. Odezwę się jak ochłonę.
- Myślisz, że pozwoliłabym Ci tu zostać na noc? – zawiesiła na nim pełne troski spojrzenie.
- Szczerze... To liczyłem na nieco inne spędzenie tej nocy - odparł zupełnie jednoznacznie. - Bardzo się za tobą stęskniłem.
Odpowiedziała uśmiechem na jego ostatnie słowa, jakby bez mówienia czegokolwiek chciała zapewnić go, że odczucia się obopólne. Potwierdziła wysłanie wiadomości do Luckasa i by uniknąć niepotrzebnego rozpraszania, wyłączyła po tym telefon. To również było wiarygodne zachowanie, całkowicie załamanej kobiety. Następnie zamknęła służbowego laptopa, nie mając zamiaru zabierać go ze sobą do domu. Wyszła zza biurka i zatrzymała się tuż przed Davidem.
- Obiecaj mi tylko proszę, że żadnych więcej tajemnic? Nie po to przyjmowałam posadę twojego zastępcy byś wykluczał mnie z tak ważnej cześci twojej pracy – nie miała mu za złe, rozumiała to, bo sama dokładnie tak samo by zrobiła ale to jednak kłuło boleśnie, gdy o tym myślała – potem przez to dochodzi do takich nieporozumień. Nawet sobie nie wyobrażasz co przeżywałam przez ostatnie dni i naprawdę chciałabym już o tym zapomnieć.
- Nigdy więcej - odparł podchodząc i przytulając ją, jakby nie robił tego od wielu miesięcy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=20pAJPNaAyw[/MEDIA]

Dove utonęła w ramionach Davida, zapominając o całej niepewności, jaką odczuwała jeszcze niedawną chwilę temu. Zapach jego wody po goleniu, tak intensywny na jego skórze przywoływał miłe wspomnienia.
- Wracajmy do domu. - szepnęła, dla zachęty zostawiając pocałunek na szyi mężczyzny. Złapała go za dłoń i poprowadziła do wyjścia. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzasz, podążył za nią bez najmniejszego sprzeciwu.

Dove prowadziła przez wciąż jeszcze zakorkowane ulice Buenos Aires tonące w żółtym blasku latarni i kolorowych światłach neonów miliona barów i nocnych klubów. Opowiedziała Davidowi o wczorajszym wyjściu do filharmonii, o tym jak bardzo za czymś takim tęskniła i poinformowała go, że ma zamiar kupić w końcu skrzypce. Zbyt długo już nie grała i powinna do tego wrócić, to ją bardzo uspokajało i pomagało walczyć ze stresem. Nie chcąc już zupełnie rozmawiać o pracy i wracać do wydarzeń, które przez ostatnie dwie noce nie dawały jej spać, unikała tego tematu, rozmawiając jak całkowicie normalna para o zakupach, o obiedzie, o tym, że skoro David ma jutro "wolne" to on wyprowadzi rano Lulu, przez co Jack będzie mogła chwilę dłużej pospać. Zupełnie inaczej niż w drodze z lotniska do biura buzia Jack nie zamykała się, bo po prostu, lubiła rozmawiać z Lovanem. Zerkała też na niego z uśmiechem, a w błękitnych tęczówkach można było dostrzec uczucie, którego ona bała się nazywać i o którym nie chciała mówić na głos.

Chociaż Jack, kiedy tylko weszli do mieszkania, chciała od razu zaciągnąć swojego faceta do sypialni, był jeszcze ktoś, kto musiał okazać radość z powrotu mężczyzny. Lulu podskakiwała, jak szalona machając nie tylko ogonem ale i całym zadkiem, wielce zadowolona z powrotu państwa do domu, bo przecież tym razem myślała, że już naprawdę nie wrócą. Suczka wskoczyła w ramiona Davida, czego on nauczył ją ostatnio i nie bacząc na jego sprzeciwy zaczęła lizać go po twarzy, nie mogąc pomieścić takiej ilości radości w swoim małym psim ciałku. Jack w tym czasie zrzuciła z nóg szpilki, torebkę powiesiła na wieszaku i z nieukrywaną radością przyglądała się swojemu mężczyźnie i swojemu psu. Kiedyś będzie musiała to nagrać - pomyślała z rozbawieniem, a kiedy Jakiro w końcu odstawił Lulu na ziemię odezwała się.
- Wiesz, że to była nasza pierwsza duża kłótnia, prawda? - lekko zadziorny uśmiech pojawił się na pełnych wargach obdarzonej. - Podobno sex na zgodę jest najlepszy. Chcesz sprawdzić?
David odpowiedział na to, swoim zabójczym uśmiechem, który zawsze sprawiał, że kolana Dove lekko miękły i nie tracąc więcej czasu porwał jej usta w pełnym pasji pocałunku. Do sypialni nie było na szczęście daleko.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 29-09-2017 o 13:56.
Lunatyczka jest offline