Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2017, 11:43   #16
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Ruchy kosmosu, gwiezdne falowanie i wybuchy słońc odległych o miliardy lat świetlnych - nie to zaprzątało głowę Teddy, o nie. Nie rozmyślała nad sensem istnienia, ani istnieniem istot boskich. Ją obchodziły rzeczy bardziej prozaiczne i przyziemne - jak wydostać się z sieci spisku i pułapki wrogów ludzkości, bo to co się im przytrafiło nie mogło być przypadkiem. Przypadki nie istniały, za każdym niby losowym zdarzeniem zawsze stał ktoś, kto spoza desek sceny pociągał za sznurki.

Szło nie tak, od samego początku. Kupa kredytów za zlecenie kusiła, tak samo jak niby łatwa robota za którą mieli je otrzymać. Nie sprawdzili pracodawcy, nie sprawdzili towaru. Nie sprawdzili niczego. Wesoło przyjęli zlecenie i wpakowali się w matnię prawie tak śmierdzącą, jak sama zgniła Federacja od dawna nie kontrolowana przez ludzki gatunek.
- A mówiłam że to podpucha… no kurwa przecież wam mówiłam żeby nie brać tej roboty, bo źle skończymy - jęknęła, pocierając przez kombinezon obite podczas skoku ramię. Na więcej narzekania brakło czasu.

Alex była nieugięta i bez litości bombardowała konsoletę informacjami o szeregu awarii. Nawigator kręciła głową i ściskając króliczą łapkę przedzierała się przez setki czerwonych linijek kodu, czując jak drętwieją jej zaciśnięte do bólu szczęki. Zdechną tutaj, no nie ma opcji aby się wyślizgali. Albo zgarną ich sługusy syntetyków, tylko udające marines.
- Został nam dryf, albo wiosła - zakomunikowała kapitanowi, zezując na niego zza rozczochranej niebieskiej kurtyny włosów - Stabilizatory lotu ocalały, nadamy sobie kierunek, ale to tyle. Chyba że mi wyczarujecie zastępczy silnik.

Komunikat o kontakcie poderwał Pryę do pionu. Obróciła głowę w stronę skanera taż szybko, aż strzyknęło jej w karku. Statek? Akurat tutaj!
- Czają się? - podchwyciła słowa Drake’a i w odruchu macnęła się po klacie, tam gdzie schował się pęk talizmanów na szczęście - To nie jest przypadek, mówiłam wam. po cholerę braliśmy tę robotę. Specjalnie nas tu wywaliło, prosto w pułapkę! I jeszcze przetrąciło nam nogi, nie mamy czym strzelać. Nie damy rady się obronić. Maja nas jak na widelcu, co za… - zacisnęła usta, przerywając nerwowy bełkot. Ale tylko na chwilę - A jak Rohan nas wkopał? Mówiłam że te jego nogi… - zawiesiła wymownie głos na parę chwil. Temat jednak odpuściła. Sprawdzała ich inżyniera. Był człowiekiem… no w większej połowie. Zamiast tego odpaliła wyłamała nerwowo palce.
- Nie mamy okien, latająca trumna. Wszyscy tu zdechniemy - westchnęła i zwróciła się do pleców kanoniera - A na Larsen uważaj. Ostatnio próbowała mi wmówić, że androidy to mit… a przecież widziałam je! To też wam mówiłam - prychnęła i znowu pokręciła głową - Ustabilizuję nas, tyle mogę zrobić. Jak się nie odezwą poślijmy im dla pewności rakietę w bok. No ale to nam działko potrzebne. Może to wrak? Tylko dlaczego akurat tutaj… - skończyła gadać i wzięła się za sczytywanie czujników. To nie mógł być przypadek.
Ktoś cały ten burdel ukartował.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline