Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2017, 11:57   #197
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zamiast skrzywić się czy odwarknąć, Horst obdarzył obu mężczyzn przyjaznym uśmiechem. Powinien się już przyzwyczaić, że spotykani ludzie nie traktują go tak jak do tego przywykł, jednak czasami i tak zdumiewała go niechęć, którą wzbudzał jego nowy status. Była tak inna od zaufania i szacunku z jakim spotykał się w swoim poprzednim życiu, zanim pojawiła się w nim Rebecca. Jego muza, nemezis i kobieta która jako jedyna zdołała odnaleźć drogę do jego serca. Kobieta, na którą za owe osiągnięcia czekała nagroda… Najpierw jednak musiał przetrwać wystarczająco długo by tą nagrodę jej dostarczyć. W związku z tym nie mógł sobie pozwolić na tworzenie wrogów z tych, którzy go otaczali. Nie żeby na co dzień się w tym specjalizował.

- Chciałbym sprawdzić stan pacjentki - poinformował uprzejmie, przyjmując pozę zatroskanego lekarza. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, ani nie próbował przedrzeć się do drzwi izolatki siłą. Takie zachowanie było pozbawione sensu i zakrawało w obecnej sytuacji na głupotę. Horst szczycił się tym, że do głupich się nie zaliczał.
- Nie mam zamiaru jej wypuszczać, przenosić ani umożliwiać jej wyrządzenie jakichkolwiek szkód. O ile dobrze słyszałem zakaz obowiązywał tylko wypuszczania jej, nie było słowa o nie wchodzeniu - przypomniał z cierpliwością świętego, chociaż w myślach odliczał kolejne sekundy, niepotrzebnie tracone na dyskusję z cerberami strzegącymi owych wrót piekieł.

- Nie ucz ojca dzieci robić. I co chcesz sprawdzać? Tamten już ją sprawdził a ten drugi wsadził ją pod skan. I nic nie znaleźli. - starszy i grubszy gliniarz przejął na siebie obowiązki tego od gadania. Mówił głosem opanowanym ale z dającą się wyczuć niechęcią. Choć wyczucie Horsta nie mówiło czy to względem niego osobiście, jego wcześniejszej zwłoki względem podania uspakajaczy kobiecie za drzwiami, względem nosiciela Obroży, ogólnie skazańca biegającego samopas zamiast za kratami czy jeszcze czegoś innego. Gliniarz wskazał na starszego lekarza i brodatego naukowca.

- Naturalnie - zgodził się z nim Horst, nie tracąc zarówno uśmiechu jak i swej pozy. - Oni jednak nie pobrali, a przynajmniej nie zrobili tego z tego co mi wiadomo, krwi - odwrócił się by uzyskać potwierdzenie swego przypuszczenia. - Mam powody przypuszczać że skan mógł coś przegapić, coś czego nie dało się także wykryć przy okazji pobieżnego badania. Ma to bezpośredni związek z testami, które muszę jeszcze przeprowadzić by wykluczyć możliwość dalszych powikłań u waszych towarzyszy. Jednak, jeżeli moja krótka wizyta w jej celi jest aż tak dla was kłopotliwa, mogę poczekać aż coś ponownie zacznie się dziać z tą kobietą.

W jego ostatnich słowach wyraźnie pobrzmiewała pewność tego, że coś dziać się będzie. Nie omieszkał także dodać do owej pewności delikatnej sugestii iż winą za wszelkie problemy z tym związane, obarczyć będzie należało tych, którzy stawali okoniem i przeszkadzali w prowadzonych badaniach. Zaraz po tym odwrócił się z wyraźnym zamiarem odejścia. W jego zachowaniu nie było cienia wahania, nie miał bowiem zamiaru marnować cennego czasu. Jeżeli podejrzenia, które wciąż tliły się w jego umyśle były słuszne, problemy wkrótce się pojawią. Jak duże, tego nie był w stanie określić, jednak zamierzał przygotować się na tą gorszą opcję. Kobieta była w jakiś sposób powiązana z tym wszystkim. Miał kilka teorii co do tego jak, jednak potrzebował informacji by wybrać tą właściwą. Część z nich mogły mu zapewnić pobrane próbki obcych, wyjętych z trójki zoperowanych mężczyzn. Krew jednak, odczyty funkcji życiowych, a najlepiej pełen skan całego ciała kobiety, w szczególności zaś narządów rozrodczych, pozwoliłyby mu dopasować części układanki tak, by jej obraz stał się dla niego jaśniejszy.

- Czy w jej przypadku także została zeskanowana tylko klatka piersiowa? - zapytał naukowca, chcąc upewnić się przynajmniej co do tej kwestii.

- Przecież oni mieli coś innego niż ona. Skaner wykrywał u nich tego syfa a u niej nie. Zresztą jak możesz poczekać to poczekaj. - korpulentny policjant w średnim wieku niezbyt chyba nadążał za tym co mówił Green 4 bo mrużył oczy i zerkał na na bulaj drzwi to na młodszego policjanta jakby tam miał znaleźć natchnienie. W końcu jednak słowa doktora w Obroży wziął widocznie za dobrą monetę skoro dało się dalej wykonywać powierzone zadanie bez naruszania procedur.

- Zeskanowany został cały korpus łącznie z szyją i głową. Aparatura nie wykryła niczego podobnego niż w trzech poprzednich wypadkach. Albo ona nic nie ma albo ma coś kompletnie innego. Chcesz to sam zobacz, może ty coś znajdziesz. - Roy odpowiedział na pytanie Parcha w zielonych barwach. Biologia obcych istot była dla ludzkiej medycyny kompletnie obca właśnie. Brakowało materiału porównawczego. Jeśli jednak choć trochę byłaby podobna do ziemskiej to xenos nawet innych gatunków powinny wykazywać podobne cechy czy krwi czy genomu czy tkanek. Jeśli schemat by się powtarzał to skan powinien to wykryć skoro wykrył trzy razy pod rząd wcześniej. No ale właśnie nie było wiadomo czy ten schemat się powtarza czy nie. Była też szansa, że stadium rozwojowe u kobiety jeśli coś jednak miała jest zbyt wczesne by skan je wykrył. Roy na koniec podał dysk pewnie ze zgranym prześwietleniem.

- Poczekać mogę - zgodził się Parch, odwracając twarz do gliniarzy. - Pytanie tylko kto później weźmie na siebie odpowiedzialność za kłopoty, bo obawiam się że ja nie mam takiego zamiaru - dodał z uprzejmym uśmiechem. Skinął Jorgensenowi głową, po czym jego uwaga powróciła do Roya. Tak, słyszał że nie wykryto żadnego ciała obcego w kobiecie. W opinii Horsta nie znaczyło to jednak, że nic w sobie nie miała. Najchętniej zeskanowałby całą jej sylwetkę, od czubka głowy do palców stóp. Ostrożności nigdy za wiele. Ostrożności i informacji.

- Może gdybyśmy mieli do czynienia z jednostkami organicznymi na których temat mamy pokaźnych rozmiarów bazę danych, wtedy mógłbym odpuścić dociekanie, jednak te stworzenia są nam wszak ledwo znane - usprawiedliwił przed brodaczem swoje postępowanie, w ramach kurtuazji. Przyjął także dysk. Nawet jeżeli naukowiec nie zauważył niczego niezwykłego, nie znaczyło to że jemu się nie uda. Ten szukał wszak dobrze już poznanego schematu, natomiast Horst był przygotowany by spojrzeć na problem nie tylko w znajomych ramach ale i poza nimi.

- Jej reakcja wskazuje na jakiś typ powiązania - mówiła dalej, spokojnym, rzeczowym tonem, jednocześnie zabierając się za odpalenie danych zawartych na dysku. - Wydaje mi się, że może tu istnieć jakaś forma synchronizacji między umysłem tej kobiety, a tymi istotami. Może ona wynikać ze zmian fizjologicznych, zmian chemicznych lub też tych, których skaner nie byłby w stanie wykryć, czyli psychicznych. W każdym jednak przypadku powinien w jej organizmie zostać jakiś ślad. Taką przynajmniej mam nadzieję - wyjaśnił, wykładając swoją teorię, która co prawda nadal nie miała niepodważalnych dowodów na swoją poprawność, jednak siedziała w jego głowie na tyle długo i na tyle mocne korzenie zapuściła, że postanowił zaryzykować podzieleniem się nią z druga osobą. Z grona zebranego w ambulatorium, tylko Roy budził w nim dość szacunku by uznał go za kompetentnego rozmówcę. Pozostali w tej kwestii istnieli tylko jako konieczne zło, którego nie mógł się w obecnej chwili bezkarnie pozbyć.

- Ten skan może zrobić skan mózgu ale nie psychologii. - przyznał brodacz wskazując na aparaturę jaką zaimprowizował do wykrywania obcych pasożytów w ludzkim ciele. - A ona ma jakieś napady. Dziwne. No ale nie wiem. Może wcześniej też tak miała? - naukowiec z Seres zapytał patrząc na Parcha. - Jestem chemikiem a nie lekarzem. Jak mam substancję pod mikroskopem, spektrometrem albo w probówce to wiem co z tym zrobić. Ale nie z takim koktajlem w żyłach. - wskazał mniej więcej wzrokiem i gestem tak dysk jaki przekazał doktorowi jak i na skaner. Wszyscy badani pacjenci na pewno byli pod wpływem licznych, silnych dawek medycznych stymulantów które miały utrzymać ich w formie na czas wykonania zadania. Ale efektem ubocznym było kompletne rozregulowanie gospodarki hormonalnej pacjentów i w efekcie zakrzywienie wyników. Nawet bowiem gdy taki człowiek “był zdrowy” to same stymulanty potrafiły zakłócić wiele jego norm organizmów. Teraz zaś mówili o czynniku całkowicie obcym który nie wiadomo jak by się mógł objawić w tym chemicznym wariografie substancji. - Jak chcesz sprawdzić jak działa to sam stań pod skanem. - zaproponował naukowiec wskazując na aparaturę pomiarową.

- Skorzystam - wyraził swą chęć Jacob, po krótkiej chwili zastanowienia. Wyniki zdrowego osobnika mogły dać pewnie porównanie dla tych, które otrzymali od trójki badanych wcześniej. Czy jednak był zdrowy? Tą kwestię także można było rozwiązać przy pomocy skanu. Dodatkowo rozważał także coś zgoła innego.

- Przy okazji, jeżeli nie byłby to problem, przydałaby mi się pomoc przy sprawdzaniu pobranych wcześniej próbek - wyłożył swoją propozycję. - Nowe spojrzenie wynikające z nieco odmiennej specjalizacji poszerzyłoby zakres wiedzy jaką można by wyciągnąć z tych próbek. Jak jednak wspomniałem, nie chciałbym sprawiać problemu - dodał przyjaźnie, temat kobiety chwilowo odkładając na bok, nie zapominał o niej jednak. Nie mógłby, nawet gdyby chciał.

Gdyby naukowiec wyraził zgodę, Horst mógłby dzięki niemu zdobyć dodatkowe fragmenty układanki lub nawet zacząć tworzyć osobną. Brodacz był człowiekiem wykształconym i w przeciwieństwie do pozostałych, którzy znajdowali się w ambulatorium, zachowywał się na poziomie, na którym Green 4 był w stanie swobodnie koegzystować. Przyjemna odmiana.

- Mogę rzucić okiem. - zgodził się Roy i stanął przy skanerze by go przygotować do kolejnego testu. - Stań tutaj. Nie bój się, nic nie będzie boleć. - powiedział chyba z przyzwyczajenia gdy jego palce operowały po przyciskach aparatury. Horst wiedział, że nie będzie albo przynajmniej nie powinno boleć tak samo jak prześwietlenie X - Ray. Tak jak się spodziewał czas trwania skanowania był mierzalny w sekundach i poznał się, “że to już” tylko dzięki specjalnie do tego celu umieszczonej diodce. - No u ciebie nic nie ma. Tak samo jak u niej. - powiedział Roy gdy Green 4 wychodził spod maszyny. Brodacz zrobił miejsce doktorowi by sam mógł zobaczyć obraz siebie pod okiem skanu. I też nie widział żadnych patologicznych zmian albo makrozarodków obcych jakie widać było wyraźnie w trzech poprzednich przypadkach.

Kolejny dowód na to, że jego podejrzenia nie miały podstaw… Horst jednak wierzył w swoje przeczucie, a to mówiło mu że wyraźnie coś łączyło kobietę z tymi stworzeniami. Skoro nie był w stanie wykazać połączenia fizycznego, pozostawała mu psychika. Można było powiedzieć, że był z tego powodu zadowolony. Umysł zawsze znajdował się dla niego na pierwszym miejscu. Sposób w jaki funkcjonował, w jaki funkcjonowała psychika. Niestety, nie był on przy tym tak łatwy do zdiagnozowania w sposób, który przekonałby zebranych w ambulatorium do tego, by przyznali mu rację. Fizyczne defekty były znacznie lepsze do tego celu, tych jednak nie miał akurat pod ręką. Pozostawało zatem czekać cierpliwie, niejako ignorując przy okazji zegar, który odmierzał czas, jaki mu pozostał.

- Zatem zostaje powiązanie na podłożu psychologicznym - westchnął, pocierając kciukiem i palcem wskazującym nasadę nosa. - Niestety, zbadanie tego znajduje się poza moimi obecnymi możliwościami - dodał z wyraźnie brzmiącym w jego głosie zawodem. - Przejdźmy w takim razie do tych próbek, które udało mi się pobrać. Może one dadzą jakieś odpowiedzi. Chociażby na pytanie dotyczące braku oznak fizycznego bólu u nosicieli. Znieczulenie musiało być albo bardzo mocne, albo też podane w dużych ilościach. Skłaniam się ku pierwszej opcji - mówił dalej, ruszając przy tym w kierunku sali operacyjnej w której zostawił pobrane próbki, a także w której wciąż znajdowały się ciała obcych. Miał nadzieję, że nie jest jeszcze za późno by pobrać z nich dodatkowe próbki tkanek. Nie wiedział wszak ile zajmuje w ich przypadku rozkład. Ponownie poczuł zawód i złość na to, że nie mógł przeprowadzić wszystkich badań w warunkach do tego odpowiednich, z właściwym zapleczem i ilością czasu, która nie zmuszałaby go do zgubnego pośpiechu. Przynajmniej miał teraz kogoś do pomocy, kto powinien cały proces przyspieszyć bez ryzyka przegapienia czegoś istotnego. Zawsze był to jakiś plus całej sytuacji, nawet jeżeli wciąż brakowało mu wiele do pełni szczęścia. Możliwości zbadania aresztantki, tak dla przykładu. Przynajmniej jednak miał dysk z jej skanem, na który zamierzał w wolnej chwili rzucić okiem. Zawsze to coś, nawet jeżeli nadzieje na to że faktycznie coś znajdzie, były niewielkie…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline