Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2017, 15:16   #99
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Niech ci bogowie wybaczą upór i głupotę, powiedział w myślach Maelar, gdy dusza demona wyruszyła w podróż do Ogrodów Tahary.
Być może ucięcie palca czy dwóch korzystnie wpłynęłoby na wylewność demona, ale gwarancji nie było, a i tak trudno by było podjąć decyzję o jego wypuszczeniu. Wszak żadne obietnice czy groźby nie spowodowałyby, że demon zapomniałby o ich istnieniu.
Fakt, trochę było szkoda informacji, które można było z niego wydusić, ale pozostawianie za sobą żywych wrogów było głupotą (tak przynajmniej słyszał Maelar od wielu osób), która mogła wiele kosztować. Na przykład życie jego czy kogoś z członków drużyny. A trudno by było ciągnąć za sobą związanego demona, który stanowiłby żywą kotwicę i wiszącą stale nad wszystkimi groźbą.
Mieli do wypełnienia misję, a poza tym rannego Nata i będącą w kiepskim stanie Roisin, którym bez wątpienia przydałby się bardzo długi odpoczynek.
Czy jednak Nat nie miał racji? Czy nie powinni jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, które, najwyraźniej, nie było takim sekretnym schronieniem, jak to głosiła zbiegła demoniczka?

Wnet jednak problem 'zostać, czy nie zostać' nabrał zgoła innego wymiaru. Czy rybja była stałą mieszkanką jeziorka, czy też przybyła na wezwanie demoniczki? Czy ta ostatnia wiedziała, że jaskinia ma lokatorkę, czy może nieświadomie ściągnęła ich rybji na kark, a ich samych wpędziła w kolejne tarapaty?
Sądząc po braku reakcji demoniczki na światło, dziewczyna była świadoma obecności rybji i w taki prosty sposób okazała 'wdzięczność' za uratowanie życia. Mała kłamliwa zołza.
Odpłacenie jednak za tę ewidentną zdradę trzeba było odłożyć na później. Teraz wypadało tylko przeprosić i iść, zanim kolejne kłopoty okażą się zbyt poważne, jak na możliwości osłabionej drużyny.

- Wybacz, pani. - Maelar ukłonił się. Zamiótłby ziemię kapeluszem, gdyby go posiadał, ale i tak ukłon był całkiem niezły. - Panna, która nas tu przywiodła, gdy jej ocaliliśmy życie, nie wspomniała o tym, że jaskinia jest zamieszkała. Gdybyśmy wiedzieli, nie zakłócalibyśmy spokoju twego domu - dodał. - I chociaż wdzięczni byśmy byli, gdybyś pozwoliła naszym rannym dojść do siebie pod twym dachem, to natychmiast opuścimy to miejsce, jeśli taka jest twa wola.

Mieli co prawda przewagę liczebną, ale Maelar był daleko od tego, by rozpoczynać kolejną walkę, na dodatek z osobą, która w niczym im nie zawiniła.

 
Kerm jest offline