Mimo rozprężenia jakie panowało w Weissbrucku Techler był czujny. Sprzedawca ubrań dziwił się trochę na zachowanie klienta i widać było,
że będzie patrzył mu na ręce.
Wolfgang uśmiechnął się pod nosem na takie zachowanie kupca i stwierdził,
że ogarnia go jakaś paranoja. Jeśli Ruggbroder chciał ich dorwać to już by mieli na karku łowców i straż. Ten widocznie dotrzymał umowy z Lotharem i jako głowa miasta starał się dać czas grupie która zlikwidowała jego wrogów.
Uczeń czarodzieja był zadowolony z siebie i towarzyszy, że udało im się powstrzymać czarnoksięznika. Może nie jakoś spektakularnie by opisać to w balladach, ale skutecznie.
Szli miastem szukając wśród kramów aptekarki z Bogenhafen. Przy takich funduszach Wolfgang miał nadzieję nabyć kilka przydatnych mikstur czy leków. Życie na szlaku było ciężkie i trzeba było być zabezpieczonym na różne ewentualności.
- Przepraszam najmocniej.- Wolfgang zaczepił młodą kobietę idącą z koszykiem. Zapewne na targ. Ta zatrzymała się i przyjrzała się Techlerowi.
- Słucham?- Odezwała się niepewnie.
- Szukam domu Elvyry Kleinstun. Może zna ją Pani? Jest aptekarką.-
Opisał kogo szukają i gdy otrzymał odpowiedź podziękował z ciepłym uśmiechem skinął dziewce i ruszyli dalej.
Wolfgang przystanął gdy zobaczył handlarzy patrzących na Zinggera.
Dziwnie się zachowywali i najwidoczniej coś chcieli przekazać słudze Pana krętactwa.
- Znowu się zaczyna zabawa w Kastora Lieberunga?- Zwrócił się do stojącego obok Lothara. Mag złapał mocniej swój drąg i stanął przy kramie licząc, że w ten sposób przypilnuje jednego z nich.