Wrażenie ciszy i spokoju, zadowolenie z wykonanego (niezbyt idealnie, ale zawsze) zadania i dość ciężkiego mieszka - wszystko to przepadło, gdy po raz kolejny ktoś zaczepił Bernhardta.
Już raz przez takie zachowania wpakowali się w kłopoty i wyglądało na to, że historia zaczyna się powtarzać.
Nie da się ukryć - warto było raz na zawsze wyjaśnić sytuację i albo osiągnąć jakieś korzyści, albo też pozbyć się definitywnie zagrożenia. Lub też połączyć jedno z drugim.
Skinął lekko głową, dając znak Bernhardtowi, że jest zorientowany w sytuacji, po czym pozwolił kompanowi iść samemu w stronę zaułka. Nie sądził, by tamci mieli ochotę porozmawiać przy świadkach, a był pewien, że Zingger da sobie radę w razie konieczności i wytrzyma te parę chwil, jakie upłynęłyby między początkiem kłopotów a chwilą, gdy kompani przybiegną z pomocą. |