- Ryo, będę z tobą szczery, bo nic innego nam już nie pozostało a zwłaszcza tobie - westchnął Yuteal. - Czy ci ufałem? Ależ oczywiście, że tak. Byłaś najbardziej lojalną wobec mnie osobą obok kapitan Wąż. Nigdy, ani przez chwilę, nie wątpiłem w twoje najlepsze intencje. A że masz ognisty - jak się okazuje, nie bez przyczyny - temperament, to i czasem wychodziło, jak wychodziło. Nie mam do ciebie o to żalu. Cóż może zmienić naturę człowieka? Nic. A tym bardziej diabelstwa.
- Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym robił ci jakiekolwiek wyrzuty po tym, co dla mnie zrobiłaś. Gdybym miał pretensje, musiałbym je skierować do siebie, bo to ja cię zwerbowałem z pełną świadomością zarówno korzyści, jak i ryzyka, jakie to niosło ze sobą. Gdzie indziej znalazłbym tak mocarną, oddaną mi wojowniczkę? Będzie mi ciebie bardzo brakowało...
- Czy mam pytania? Owszem, wiele. Ale nie sądzę, żebyś potrafiła mi na nie odpowiedzieć inaczej niż poprzez swoją diabelską naturę, której zwyczajnie nie jestem w stanie pojąć. Więc oszczędźmy sobie tego - Ryo odniosła wrażenie, że Yuteal w tym momencie nie jest do końca szczery, coś ukrywa. Czyżby domyślał się jej uczuć do siebie, albo sam coś do niej czuł i nie chciał już tego rozdrapywać? Tak, czy owak, widać było, że dla niego temat zamknięty i nie ma sensu go ciągnąć.
- Proś zatem, Ryo, o to, co sprawi, że wypełnisz swój kontrakt. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby stanąć temu na drodze. Mam tylko szczerą nadzieję, że będę w stanie pomóc ci w tym, co musisz zrobić. Cóż więc to jest, diabelstwo moje małe?