03-10-2017, 19:34
|
#480 |
| - No nie, nie znowu to samo - jęknął cicho Lothar, gdy zobaczył kolejnych ludzi dających "Kastorowi Liberungowi" jakieś tajemne znaki, które z pewnością zwróciły już uwagę każdego szpicla i strażnika w okolicy. Poczucie częściowego choć odprężenia i satysfakcji, jaką dało odświeżenie wizerunku i wykonanie zadania jakie sobie postawili w Bogenhafen zniknęło, a szlachcic ponownie poczuł się, jakby wszyscy mieli wymalowane na plecach wielkie tarcze strzelnicze.
Przynajmniej Teugen nie będzie stanowił zagrożenia, Ruggbroder nie był głupcem i nie afiszował się znajomością z nimi, za to robił dobry użytek z otrzymanych papierów i wespół z baronem von S. niszczył Ordo, nabijając sobie przy tym kabzę. Lothar miał tylko nadzieję, że oskarżenie również ich było "dla ułatwienia" i by się nie tłumaczyć, a nie że posłał za nimi łowców nagród.
Tymczasem trzeba się było skupić na bliższym niebezpieczeństwie. - Na to wygląda - mruknął w odpowiedzi na słowa Wolfganga. - Tylko obyśmy tym razem nie musieli uciekać.
Lothar stanął niedaleko wylotu zaułka, w który zamierzał wejść Zingger tak, by zasłaniać gapiom widok i by w razie czego wspomóc kompana w ewentualnej walce. |
| |