Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2017, 20:15   #451
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
- Nie zmieniłam się jakoś znacząco, Yut, poza tym, że nie mam już materialnego ciała, no i doszły mi rogi na głowie - Ryo żartobliwie pokazała Yutealowi język, ale szybko spoważniała. - No ale do rzeczy.

- Mój kontrakt dotyczył chronienia Ciebie, zarówno jak dolecisz na miejsce, jak i byś stamtąd wracał, mniejsza z tym, jak bym Cię chroniła i bez względu na to, czy zginę czy nie. Kiedy ta podróż się skończy i Ty wrócisz do siebie do domu, ja zakończę swoje zadanie, niemniej jednak nie będę mogła odejść bez zapłaty.

- Co do em tej zapłaty to w zasadzie - tutaj Ryo westchnęła, drapiąc się za lewym rogiem. - Miałabym dwie sprawy do Ciebie. Będzie mi brakowało ogółem Nagórza, a jak powiedziałam, nie będę mogła sobie ot tak wyłazić na Górę. Chyba że zawiązałabym taki kontrakt czy pakt, którego warunki zmuszałyby mnie do wychodzenia tam z dołu, na razie raz na miesiąc. Albo ogółem musiałabym wyjść, bo mnie wzywasz. Wiesz, posiedzę przez konkretną porę, pogadam, a potem spadam na dół i tak co miesiąc czy ile tam. Pierwsza sprawa to taka, że chciałabym mieć możliwość wpadać na górę co jakiś czas. Druga sprawa, jeśli będzie to możliwe, to taka, by moje ciało nie pozostało w tym świecie. Pogadam z Neqiem, aby udostępnił swój krąg. W tej piramidzie, na tym stole, gdzie pojawił się Neq, ułożyłbyś moje ciało czy też to co z niego zostanie. Pochłonie je ogień, ale ono zostanie przeniesione do mojego świata. Jeśli tego dokonasz, to masz moje słowo, że Cię wynagrodzę. Tylko musiałbyś uważać na tę całą Ussę, no chyba że poszła sobie w piździec, mam taką nadzieję przynajmniej. Ale nie musisz też tego dokonać dzisiaj, możesz tu podlecieć za tydzień, dwa, miesiąc, byleby coś ze mnie zostało. Jak nie będziesz w stanie tego zrobić, to ech... nie obrażę się - westchnęła ciężko, nie bardzo podobał się jej scenariusz, że Yuteal w ogóle nie podjąłby się tego czynu, ale nie zamierzała mu mieć wiecznie za złe. Byleby nie odeszła z "pustymi" ręcoma.

- Co do statku to eh... nie żeby coś... jestem tutaj i jednocześnie jestem w Twojej kajucie w Duchu - rzekła morowym głosem i skineła głową w kierunku zwłok Bluszcza. - wiem, że jestem zdechlak, ale jak dobrze pójdzie, to reszta powinna po Was przylecieć, no ten... ale na pewno bez Tura, bo zachciało się kutasowi podpierdolić statek, to go postraszyłam trochę, bo przeca zajebać go nie mogę, ani chociaż nakopać do dupy. No to uszedł z życiem, ale stwierdził, że na takie balety nie leci i paszoł won na lądzie i chuj wie co się z nim stało, ale raczej nie umrzył. Koga obwieszona czosnkiem chodziła i z czerwonymi wstążkami, bo myślała, żem wąpierz albo jaka zmora. A ja w tej kajucie siedzę i pilnuję statku, albo napierdalam Bluszcza z buta. A nawet jak tego nie czynię, to i tak widzę jego śmierć i tak kurwa do zajebania - burknęła Ryo.

- Nie mam zamiaru przekonywać Ghorbasza ani reszty, że nie zajebałam go umyślnie. I tak wiedzą swoje, i tak - ciemny dym wyleciał z ust poległej brunetki. - Nie mam zamiaru też szukać u nich wybaczenia, bo to bez sensu. Ale cieszę się, że chociaż Ty mi wybaczyłeś - Ryo wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu się promiennej uśmiechnęła, nie była tak nadąsana i ponura jak za życia.

- Dziękuję, Yuteal. Śpij dobrze, odgonię złe sny. - orzekła na koniec Ryo, zmieniając się w kłąb ciemnego dymu i znikając z kajuty. Wraz z nią zniknęły też zwłoki Bluszcza, lecz jego krew bruździła nadal podłogę, na której ktoś (najprawdopodobniej Ryo) wyrył jakimś ostrym narzędziem napis koślawymi literami "Przepraszam /". Zdanie wyglądało na niedokończone.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline