Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2017, 16:25   #28
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Nivi i Drake część 1

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=9L7mZH2u3Qc[/MEDIA]
Acheron po stoczonej bitwie był w proszku. Nie tylko wrażenie zniszczeń, ale i ich fizyczne objawy atakowały Drake’a podczas szybkiej podróży przez postrzelane wnętrze. Im dalej w las, tym gorzej, a w ładowni przyjaciele z Floty dorobili im nadprogramowy taras. Nie zastał tam też przesyłki, ale zawsze mogło być gorzej. Nie chciało mu się wierzyć, że w podobnym stanie statek przetrzyma następny hiperskok, co oznaczało utknięcie w tym przeklętym, omijanym przez sensowne szlaki komunikacyjne układzie. Prowincja kosmosu, kosmiczne zadupie - znalazło się parę nazw dobrze oddających ich położenie.

Druga postać stała tyłem do niego przy wyrwie, opierając się plecami o resztki ściany i gapiąc się prosto w próżnię. Wydawała się nieświadoma obecności drugiej żywej istoty w najbliższej okolicy. Przyczepiona do pokładu magnetycznymi butami, trwała w statycznym bezruchu, jakże innym od ruchomego bałaganu. Dookoła dryfowały metalowe okruchy oraz kawałki przewodów, potęgujących wrażenie kompletnego zniszczenia. Awarie wyświetlane przez Alex stanowiły suche, puste liczby i wartości. Nie mogły przekazywać obrazu, a ten zakrawał niebezpiecznie o zwrot “nędza”, wymienny z “rozpacz”. Larsen obserwowała, pochłonięta rozpościerającym się poza statkiem widokiem i nawet mimo maskującego sylwetkę kombinezonu wyglądała na spiętą. Mimo tego, gdy odezwała sie przez komunikator, jej głos brzmiał radośnie.
- Dobry pomysł, jeśli możesz przyczep go żeby nie latał po mostku. Jeszcze Stary umyśli, że trzeba go wywalić za burtę… - parsknęła w eter, szybko jednak wróciła do w miarę poważnego tonu - Albo wciągnie go na listę płac. Nie wiem co byłoby gorsze.
Po krótkiej wymianie zdań nastąpiła cisza, przerwana przez pełne ulgi westchnienie, odbijające się wewnątrz hełmu, sztywne ramiona opadły w odruchu rozluźnienia. Ponownie zapanowała cisza, mącona raptem przez syki uszkodzonych paneli i ciche echo życia, trwającego na pokładzie pomimo ogromu zniszczeń.

Kanonier pokonał dryfem dzielącą ich odległość, zachodząc kobietę od tyłu. Po drodze odgarnął kilka większych elementów konstrukcji Acherona, które tak jak on, poruszały się w pozbawionej tlenu i grawitacji przestrzeni. Podpłynął pod dziurę, łapiąc się metalowej rury żeby nie wylecieć poza statek.
- W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku - powiedział niby poważnie, powoli zmieniając pozycję na stojącą i włączając magnesy butów.

W pierwszej chwili biolog szarpnęło i istniało spore prawdopodobieństwo, że gdyby nie przyczepienie do podłoża, wyskoczyłaby zaskoczona prosto w próżnię. Obróciła się prędko, spoglądając z wyrzutem przez ramię, lecz napotkawszy znajomą twarz, co prawda okrytą hełmem ale zawsze, prychnęła jakby wewnątrz jej skafandra zamknięto wyjątkowo zirytowanego kota. Zebrało mu się na dowcipy, kawalarz za dwa kredyty.
- Leo. Jesteś już - bardziej stwierdziła niż spytała.

- Czekasz na kogoś innego? - odbił pytaniami - Na Jeana albo raczej jego wąsy?

Kobieta przekręciła całe ciało, stając frontem do oponenta i skrzyżowała ręce na piersi.
- Musisz ustawić się w kolejce. Zapisy z wyprzedzeniem obejmują najbliższy kwartał - parsknęła przez nos, uśmiechając się mimowolnie. Cieszyła się, że przyszedł, sama nie dałaby rady. Dobrze było mieć wsparcie. Niby prostą, jednak niezwykle pocieszającą obecność drugiego człowieka dzięki czemu wrażenie tkwienia w płonącej klatce malało do znośnego poziomu, niwelując nerwowe drganie lewego kącika oka. - I nie wiem co chcesz od wąsów Papy, są epickie. Powinny mieć własne imię i tożsamość, bo to nie Papa ma wąsy. To wąsy mają Papę - ponownie parsknęła, przygryzając dolna wargę.

- Nie mam z nimi szans, co? Weź konkuruj z czymś takim. Lepsze od złotego merola - Drake zaśmiał się krótko.

W odpowiedzi Larsen przytaknęła, przybierając wyjątkowo zadumaną, tęskną minę.
- Och tak… i sposób w jaki się poruszają gdy mówi, zupełnie jakby żyły własnym życiem i przekazywały osobną informację - westchnęła rozmarzona, z trudem utrzymując z grubsza poważny wyraz twarzy. Wyciągnęła rękę po drugi plecak, lecz nim zdążyła go choćby dotknąć, chwyt za nadgarstek spacyfikował eksploracyjne zapędy.

- Poczekaj. Pomogę ci z tym - kanonier za to nie czekał, od razu przeszedł do mocowania jet packa na jej plecach. Cały czas mówił tak samo flegmatycznie, ale ruchy dłoni miał sprawne i szybkie w razie gdyby zaczęła stawiać opór. Zamontował jeden plecak, potem założył własny. - Nie mam ochoty szukać cię potem po najbliższej próżni. I bez tego zajęć nam nie brakuje.

Kobieta stanęła spokojnie, nie oponując. Znając szczęście jeszcze by coś źle dopięła i w efekcie podzieliła los Veronici. Ewentualnie plecak wybuchłby, historia znała podobne przypadki.
- Dziękuje Leo… i lepiej ci tak jak jest, nie pasowały by ci. Wyglądasz lepiej niż Jean z wąsami - mruknęła cicho, obracając twarz ku wyrwie, jakby zobaczyła tam nagle coś wyjątkowo absorbującego.
Po prawie tak właśnie było: atramentowa czerń kosmosu wabiła bezkresem mroku, ozdobionego gdzieniegdzie jasnymi punktami gwiazd oraz planet, a także sinymi, podłużnymi pasami mgławic w rejonach tak dalekich, że człowiekowi nie starczyłoby życia aby do nich dolecieć. Od czego jednak były hibernatory i podróże nadprzestrzenne, prawda?

Zatrzymał się, przestał poprawiać sprzęt. Patrzył i słuchał, szczerząc sie w duchu. W myślach mignęła mu krótka notka, jak z kartki post it: “Drake - 2, Wąsy - 1”. Wychodził na prowadzenie i zdobywał przewagę, ha ha!
- Chcę to na piśmie. W dwóch kopiach - mruknął pogodnie, łapiąc biolożkę za rękę. Odczepili buty i wystartowali w przestrzeń, dryfując wśród porozrywanych bebechów Acherona. Mijali rozpruty, postrzelany kadłub kierując się na namiary ich przesyłki. Odwrócił od niego uwagę, zerkając na milczącą podejrzanie towarzyszkę. Gapiła się gdzieś w bok, trwając w nienaturalnej ciszy. Uścisk też oddawała raczej symboliczny. Coś ją gryzło, ale wyciąganie z niej czegokolwiek przypominało drapanie kamienia patyczkiem do uszu.
- Widać już te androidy? - postawił na początku na żart.

Tym razem odpowiedział mu śmiech: szczery i z pobrzmiewającą gdzieś miedzy dźwiękami ulgą. Choć nadszedł po paru uderzeniach serca, podczas których Nivi próbowała ogarnąć kto, co i o czym mówi. Znowu się zamyśliła, zawieszając na pięknym widoku. W sumie odpłynęła bardziej, niż chciała przyznać, a powód owej zadumy jak na złość znajdował się tuż obok. Szczęście w nieszczęściu.
- Nie, ale za tamtą mgławicą zaparkował statek Saurian - ze śmiertelną powagą wskazała na teren za statkiem - Lepiej nie mówić Teddy, ona jeszcze nie wie...

- Saurian? Co to za dziadostwo? Inna nazwa skurwieli z Floty?
- Leon tez postawił na powagę.

- Saurianie, Jaszczuroludzie - Larsen podjęła wątek wesoło, odtrącając ostrożnie kawałek blachy zalegający na drodze. Lepiej aby ostre krawędzie nie popruły kombinezonu, to byłoby wyjątkowo niefortunne. - Reptilianie, humanoidalne gady powstałe w wyniku ewolucji. Ktoś przecież musiał zbudować te wszystkie śledzące Pryę syntetyki, odpowiedzialne za kontrolowanie resztek ludzkiego gatunku oraz kierowanie jego ewolucją z wyprzedzeniem do piętnastu pokoleń, prawda? - ostatkami silnej woli powstrzymała się od śmiechu. Szybko jednak spoważniała - Chłopcy z Floty robią swoją robotę, my robimy swoją. Nie ich wina, że pracujemy w niewspółgrających sektorach przez co pojawiają się zgrzyty.

- Przerośnięte jaszczurki budujące roboty kontrolujące ludzkość?
- Leon gdyby mógł złapałby się za głowę, ale tak tylko machnął ręką - Tej wersji zdecydowanie nie sprzedawaj Miśce. Nie chcę żeby zaczęła latać za nami i sprawdzać czy na pewno nie mamy rozwidlonych języków.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…

Ostatnio edytowane przez Perun : 06-10-2017 o 17:02.
Perun jest offline