Wolfgangowi było żal Lisy. Była mała i do tego sierota. Jedyna osoba, która ją kochała i zajmowała przepadła.
- Kochanie. Znasz sąsiadów? Myślisz, że ktoś by mógł się Tobą zaopiekować gdy my odszukamy Ciocię?- Zwrócił się do małej delikatnymi ale stanowczymi ruchami rozgrzewając ją kocem.
- Lisa. Czy wiesz gdzie jest "Czerwony spichlerz"?- Skoro mała była miejscowa może znała mieścinę i zaoszczędzi im problemu z dowiadywaniem się o to miejsce.
- Nie wydaje mi się by do straży iść- Wolfgang szeptał do kompanów by Lisa nie usłyszała i nie wystraszyła się do reszty. Nie po to zdobył jej zaufanie by teraz dowiedziała, że są poszukiwani.
- To, że nas nie zgarnęli nie znaczy, że nie szukają. Jak się pokażemy i zaczną myśleć może któryś wpaść na pomysł, że to ci z listu gończego.-
Przedstawiał swoje zdanie Techler.
- Co do gospody to wątpię by Elvyrę tam trzymali. Ona znana jest i raczej miejscowi by zareagowali.- Kiwnął głową na poparcie siebie i spojrzał na pijącą ciepłą wodę, którą przygotował mag dla Lisy.
- Ja bym najpierw poszukał tego spichlerza.