Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2017, 18:10   #34
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Pogorzelisko wyglądało mniej więcej tak jak się tego spodziewał. Niestrawione przez ogień resztki zabudowy oraz doszczętnie spalone sprzęty. Już samo to, że płomienie nie pokryły domostwa jednolicie pozwalało sądzić, że nie była to raczej sprawka magii. Natomiast śnieg pokrywający już większą część popiołów jednoznacznie wskazywał na to, iż nikt się tym miejscem za specjalnie nie interesował.

Dokładne oględziny odpowiedziały na jedno pytanie, jak również zadały kilka nowych.
-To kobieta. - stwierdził po bliższych oględzinach zwłok. - Tylko co z resztą rodziny? Wszakże mówili o dwóch parach elfów. Uciekli do lasu? - zapytał raczej sam siebie, aniżeli kogoś innego. Ta cała sprawa robiła się coraz dziwniejsza. Najpierw podejrzewali nieumarłych, potem wilkołaka, a teraz sam już nie widział co o tym myśleć. Jeżeli prawdą było, że elfy znały się na magii, a za pożarem stał ktoś z osady to niewykluczonym było, że potwory to tak naprawdę przywołańcy. Pytań nie było końca.

W międzyczasie znaleźli starą, zapewne wsychniętą, studnię oraz klapę w podłodze. Jego samego osobiście bardziej zaciekawiła studnia, gdyż ślady na jej ściankach mogły świadczyć, że ktoś, lub coś z niej wychodziło, albo schodziło w dół. Do tego jeszcze był ten łańcuch, który pomimo rdzy nadal wydawał się mocny, a przede wszystkim suchy, co było wręcz nie do pomyślenia w takich warunkach. Niemniej ostatecznie odłożył sprawę studni na bok na rzecz zejścia do podziemi domostwa. Zaprawdę trzeba było to Bertrandowi przyznać, że jego świecąca halabarda była przydatna, aczkolwiek nieporęczna.

Samo pomieszczenie okazało się bardziej niepokojące, aniżeli studnia. Oto bowiem w powietrzu unosił się odór zgnilizny wymieszany ze spalenizną. Woń zaprawdę odrzucająca, lecz do wytrzymania, zwłaszcza dla niego, który spotykał się z takimi zapachami dość często. Rzadziej natomiast spotykał się z tym, by w domu trzymać sztylet o czarnym ostrzu, czy rysować związane ze śmiercią glify nad drzwiami. Do tego jeszcze były strzępki ubrań oraz zaschnięta krew na półce. Półce… Pod nią zaś sztylet o czarnym, wręcz rzeźbionym ostrzu. Czyżby miało to oznaczać, że krew nie była mu obca? Pchnięty wewnętrznym przeczuciem oraz obawą stanął w narożniku piwnicy i rozpoczął recytację zaklęć wróżących.

Z pomocą pierwszego z nich zdołał odkryć, iż stolik, glif nad drzwiami jak i sztylet noszą ślady magii. Nie potrafił stwierdzić, czy jest to magia kapłańska, czy też może Sztuka, ale udało się to już w kontekście, czy same przedmioty były magiczne. Otóż nie, nie były nigdy zaklęte, lecz miały kontakt z magią, która je naznaczyła samą swą obecnością.
- Sztylet, tak samo jak glif oraz stolik są naznaczone magią. Same nie są zaklęte, ale były wystawione na działanie magii. - słyszalnie przełknął ślinę, wiedział bowiem co musi zrobić w drugiej kolejności. - Niepokoi mnie ten symbol, tak samo jak fakt, że sztylet, a co bardziej niepokojące, stolik były wystawione na działanie magii. Zobaczmy… - rzekł, co miał i wziąwszy głęboki oddech wypowiedział słowa drugiego zaklęcia. Wyciągnął przed siebie ręce, a wiszący na szyi symbol rozpalił się delikatnym światłem. Następnie z całych sił skupił się na szukaniu nieumarłych. Pierwotnie chciał tego użyć, by dowiedzieć się, czy w okolicy nie ma ducha zmarłej, lecz w tej chwili okazał się bardziej przydatny, zaś to co mu on ukazał jeszcze bardziej go zaniepokoiło. Oto bowiem w całym pomieszczeniu wyczuwalna była aura istot nieumarłych, a także tak charakterystyczne dla nich zimno. Że też nie skojarzył tego wcześniej. Było tutaj zimniej niż na zewnątrz. Nie pozwolił sobie jednak, by się takim przeoczeniem rozproszył. Po chwili zlokalizował coś, co jednoznacznie wskazywało na obecność nieumarłego. Dokładniej rzecz ujmując Urogalan pozwolił mu odkryć, że pod podłogą, praktycznie pod stolikiem, znajduje się jakaś nieumarła jaźń. Z wyraźnym trudem przełknął ślinę, ale nie przerwał jeszcze swych wizji. Skupił się na stoliku, sztylecie oraz glifie. Po chwili udało mu się dostrzec, że każde z nich miało styczność z nieumarłymi.... a także z czymś jeszcze, czego nie potrafił jednoznacznie określić.

Kończył już swój czar, kiedy to dosłownie na krawędzi zaklęcia zarejestrował jeszcze jedną aurę. W kierunku studni… Wreszcie rozproszył swą magię i wziął kilka głębokich oddechów, by się uspokoić oraz poradzić sobie ze smakiem żółci, która nagle znalazła się w gardle. Dostrzegł także zniecierpliwone spojrzenia magiczki oraz Bertranda.
- Naprawdę mamy do czynienia z nieumarłymi. - rzekł wreszcie, po czym wskazał na glif, stolik oraz sztylet. - Dzięki wizji uzyskanej z łaski Urogalana dostrzegłem, że noszą one ślady kontaktu z nieumarłymi. *Śmierdzą* nimi, a co jeszcze bardziej zatrważające wyczułem jakąś jaźń pod podłogą. Dokładnie w miejscu, gdzie stoi stolik. Niemniej to jeszcze nie wszystko. Przedmioty te noszą ślad czegoś jeszcze, czegoś, czego nie jestem wstanie określić, a także… W kierunku studni wyczułem coś jeszcze, co jest powiązane z nieumarłymi. - opowiedział im o wszystkim, co odkrył, a po chwili wypowiedział na głos myśl, która kołatała mu się po głowie. - Nie wiem jak sądzicie wy, ale ta rodzina chyba praktykowała nekromancję…
 
Zormar jest offline