Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2017, 08:32   #11
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
sklepie była kilka minut po dziewiątej. Włączyła ogrzewanie i zapaliła świeczki, próbując nadać przygnębiającemu, tonącemu w szarości poranka miejscu nieco radości. Od czasu do czasu pojawiali się znajomi klienci, jak i ludzie, których zupełnie nie kojarzyła - najpewniej przyjezdni. Jedni kupowali pentakle, inni książki na temat tych ziem i okolicznych legend, jeszcze inni świece i kadzidła. Rylee nie mogła narzekać na brak zajęcia, a przerwy między obsługą kolejnych klientów umilała sobie filiżanką gorącej kawy i lokalną gazetą, która trąbiła o tym, że wciąż nie ma żadnego postępu w sprawie morderstwa Penny Worthington.

Dzwonek przy drzwiach zaanonsował kolejnego gościa, z wizyty którego Rylee jakoś nie potrafiła się zbytnio cieszyć. Widząc wyszczerzoną w uśmiechu twarz Barta Daviesa, najlepszego kumpla Luke'a, miała ochotę przyłożyć mu czymś ciężkim.
- Cześć, Ry., co tam u ciebie? - Spytał, podchodząc do blatu.
- Wszystko ok. Przyszedłeś coś kupić? - Zapytała chłodno kobieta.
- Ja? No bez przesady. - Davies się zaśmiał. - Nie wierzę w te wszystkie idiotyczne rzeczy, które tu sprzedajesz.
- Więc po co przyszedłeś? Denerwować mnie?
- Słuchaj, wiem, że ostatnio między nami nie układa się najlepiej, ale obiecuję, że się poprawię ze swoim zachowaniem.
- Do momentu, aż się wstawisz i znów zaczniesz demolować okolicę?
- Nie, nie, Ry. Mówię poważnie. Super, że robimy Halloween u ciebie, będę grzeczny, Luke już ze mną o tym rozmawiał
- rzucił Bart.
- Cokolwiek. - Carpenter wzruszyła ramionami.

Bart już otworzył usta by coś powiedzieć, gdy dzwonek przy drzwiach dał znać o kolejnym gościu. Rylee zerknęła przez lewe ramię chłopaka i ujrzała kobietę, którą wszyscy w Devils Lake uważali za wyalienowaną dziwaczkę. Cerys Hastings.


Starsza kobieta o farbowanych, rudych włosach, z niewzruszoną miną podeszła powoli do blatu, za którym stała Rylee. Wpatrywała się w nią ponurym wzrokiem, choć blondynka miała wrażenie, że mętne, prawe oko patrzy gdzieś poza nią.
- Dzień dobry, podać coś, pani Hastings? - Zapytała.
Tamta wciąż się w nią wpatrywała, aż w końcu wypaliła.
- Za to, co zrobiła mi twoja babka, dosięgnie cię sprawiedliwość, Carpenter!
Hastings zacisnęła zęby, a Rylee niemal namacalnie czuła bijącą od niej nienawiść, choć nie wiedziała nawet, o co chodziło starej dziwaczce.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline