Skupiona Violet szybko rozglądnęła się po sterówce. Tam gdzie był skierowany jej wzrok, tam i lufa karabinu, w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń. Lewa, prawa, góra, dół, raz, dwa, trzy, cztery... szybkie ruchy, rozświetlanie półmroku latarką, czysto. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Cotis zagadał już do gościa siedzącego na podłodze, zaczął się nawet do niego zbliżać. Typek obejmował swoje kolana i bujał się w przód i tył, zupełnie jakby... no właśnie, co? Był w szoku po okropnych wydarzeniach? Postradał zmysły? Cokolwiek to było, należało zachować ostrożność.
W milczeniu, bez zbędnych słów, gdy młody podchodził do nieznajomego z jednej strony, V zatoczyła łuk, podchodząc z drugiej. Broń wycelowana w postać na podłodze, palec na spuście...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |