Na miejscu spalonego domu efów drużyna odnalazła szkielet kobiety, przynajmniej tak Dolon go zidentyfikował.
-Dolonie trzeba będzie nam zebrać jej szczątki i pochować, by nie powstała jako nieumarły. – stwierdził Bertrand, wyjmując z sakwy przewieszonej przez ramię jeden z schowanych tam worków. Z uwagą zbierał doczesne szczątki elfki. Ostrożnie wkładał do worka.
- Na razie zostawimy je przy włazie do piwnicy - tam też je złożył.
Piwnica wyglądała tak jak powinna wyglądać piwnica w spalonym domu. Bertrand zwrócił niemal od razu uwagę na dziwny sztylet. Wyglądał wprawdzie jak wykonany z jakiegoś czarnego metalu, lecz jak dla Bertranda mógł on być też wykonany z obsydianu. Wiedział ze używano go do składnia żywych ofiar. Oczywiście nie zawsze były one związane ze złem, lecz teraz nie miał jak teraz tego sprawdzić, jedyne wykrycie zła o jakie prosił Lathandera wykorzystał by rozwiać swoje podejrzenia co do istoty myśliwych, których podejrzewał o lykantropię.
Kapłan Pan Poranku tylko pokiwał głową usłyszawszy te rewelacje.
- Też myślę, że będą to nieumarli, jednakże do końca nie można odrzucić, że któryś z nich był przed śmiercią lykantropem. Zapewne znaleziony sztylet jest sztyletem ofiarnym, być może wykonanym z obsydianu. Trochę się na wytwarzaniu broni znam, musiał bym się w spokoju przyjrzeć. Przydało by się też sprawdzić czy przedmiot ten nie jest skażony złem. Modlitwę o wykrycie zła wykorzystałem przy myśliwych by upewnić się czy nie są oni lykantropami, nie wykryłem u nich zła. Musimy jakoś zabezpieczyć ten sztylet. Wiem, że do czasu oględzin, można go przerachować chociażby w worku. Musiałbym na niego przelać moc odpędzania nieumarłych. Myślę, że gdybyśmy się we dwóch Dolonie uczynili było by to w dwójnasób skuteczne.
Rozejrzał się po piwnicy.
- Nie widzę by prowadziła tu studnia przychylam się do sugestii panny Ilarii, powinniśmy sprawdzić i studnie, lecz przydało by się jakieś zabezpieczenie lepsze niż zardzewiały łańcuch. Przy saniach mam porządne liny. Myślę, ze powinniśmy sprawdzić jeszcze ostatnie poszlaki, potem wrócimy tu z liną i z Lugolasem, w końcu zna się on na pułapkach.
Wyjął worek położył na stoliku położył dłoń na worku sięgnął po symbol Pan Poranku.
- Dolonie pomożecie?
Nie czekając zaczął przelewać moc użyczoną przez Lathandera potrzebną do jednokrotnego odegnania nieumarłych w worek. Skończywszy zwrócił się do magiczki.
- Panno Ilario potraficie magią przenieść do worka sztylet, tak by nie trzeba było go dotykać