Dziewczyna jeszcze raz rozglądnęła się dookoła i strzepnęła suknię z kurzu. - No cudownie.- Wymamrotała do siebie już trochę mniej przestraszona. Zarzuciła kaptur na głowę. "Gdzie sie podział ten chłopak?" Zastanawiała się Lhanni.
Podeszła do rycerza i delikatnie pociągnęła go za rękaw.
- Chodźmy. Nawet jak się zgubił, to wie gdzie jesteśmy - mówiła mając na myśli Admeda.- Jak będzie chciał, to nas znajdzie.- Ruszyła w stronę furtki.
Kiedy wyszła za róg i zobaczyła chłopaka, usmiechnęła się szerzej. "Jednak czasem słońce świeci przegranym" pomyślała, a na głos powiedziała: - O, znalazła się nasza zguba.- Nie przyznała się sama przed sobą: zrobiło jej się lżej na sercu, gdy się okazało, że nic mu nie jest. W tych strasznych i trudnych momentach nie chciała być sama.
Lekkim już krokiem podbiegła do niego i obejrzała go od stóp do czubka głowy.
- Nic ci nie jest - mruczała. - Tylko jesteś cały brudny od kurzu i ziemi.
Mówiąc to wyciągnęła płócienną chusteczke i wcisnęła mu w dłoń.
Odsunęła go delikatnie od furtki i po chwili wygrzebała z sakiewki potwornie zardzewiały klucz. Z triumfującym pufnięciem przekreciła go w zamku i furta otworzyła się z lekkim zgrzytem nieoliwionych zawiasów. Zaprosiła swoich towarzyszy gestem do środka i weszła do ogrodu.
Po chwili z ciemności za murem napłynęło ciche "Chodźcie".
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |