Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2017, 10:05   #14
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
- Taledzie - czarnowłosa bardka dotknęła delikatnie ramienia rycerza - Obiecałam jej wysokości - bardka specjalnie podkreśliła tytuł czarnoskórej - Twą opiekę.
Sikorka z nadzieją spojrzała na Taleda, a potem na kobietę, którą trzymała za rękę. Na wszelki wypadek. Ten lekko zaskoczony, ale ze stoickim spokojem wyprostował się przed kobietami.

- To Taled, zwany Gryfem Północy, doskonały wojownik znany ze swej siły, służący dobru i prawdzie oraz jeden z bardziej honorowych osób w królestwie Blackmoor - bardka dopełniła przedstawienia - i mój obrońca.
Uśmiechem starała się zachęcić oboje do wymiany kilku słów.

- Pani. Moje zbrojne ramę jest do Twej obrony.- I uderzył się w pierś lekko skinąwszy głową.
- A Ty, pani zaszczyt nam uczynisz jeśli pozostaniesz w naszym towarzystwie - Bardka dygnęła na koniec - i podając swe imię.... - rozejrzała się przy tym po elfach i nastroju wśród pozostałych.

- Zorena… - księżniczka ukłoniła się delikatnie, po czym zwróciłą się do Taleda:
- Królestwo Blackmoor… Nie słyszałam o nim, a zawsze lubowałam się w mapach. Gdzie to jest?

Khargar splunął na ziemię, zniesmaczony całą sytuacją. Jak ci sentymentalni głupcy będą działać tak dalej to obawiał się że daleko razem nie zajdą.
- Po co uciekałaś, chciałem się przecież porozumieć co przyjęcia zlecenia doprowadzenia Cię bezpiecznie przed oblicze faraona, jestem najemnikiem i kontraktów nie naruszam. Blackmoor obawiam się może być w bardzo dalekiej krainie, zaklęcie nas tu przeniosło. Może nam krótko opowiesz o okolicznych krainach?

Taled chciał coś powiedzieć, ale gdy Khargar się wtrącił nie zamierzał przerywać i prowokować do następnej utarczki. I tak wiele ich różniło.

Zorena zamyśliła się na chwilę, zastanawiając się od czego tu zacząć.
- Jesteście w Nithii; prawdopodobnie największym królestwie w dziejach tego świata. Większość naszych ziem to pustynie lub jałowe ziemie, ale dzięki ciężkiej pracy oraz magii naszych kapłanów zdołaliśmy ujarzmić naturę. Dwa dni drogi stąd znajduje się Tarthis, stolica Nithii, a w zasięgu tygodnia drogi kilka ufortyfikowanych twierdz i większych miast. Ja osobiście mieszkam w Menkarze, położonym nad wielkim jeziorem mieście, którym włada mój małżonek… Na pewno jest tu bezpieczniej niż w innych królestwach, bo wysoka temperatura nie sprzyja dinozaurom, a na większość innych bestii polują najemne oddziały, które rekrutuje mój ojciec. Co prawda nie ryzykowałabym sprawdzanie tej teorii w praktyce, bo aktualnie jesteśmy w dżungli, do której rzadko kto się wyprawia i wciąż mogą się tu kryć jakieś większe bestie.

- Laran. - Mag przedstawił się. - Większe, czyli jakie wielkie? - spytał z zainteresowaniem..
- Przy niektórych drzewa wydają się być zaroślami - odparła kobieta z uśmiechem na twarzy. - Na trawiastych równinach można spotkać tygrysy szablozębne, a w parnych dżunglach olbrzymie gady zdolne połknąć rosłego człowieka jednym kłapnięciem szczęki. Na takie bestie potrzeba całych oddziałów, więc możecie wierzyć mi na słowo, że nasi ludzi ciężko pracują, aby było tu bezpiecznie.
- A co cię skłoniło do opuszczenia bezpiecznych domowych pieleszy i ruszenia w niebezpieczny świat? - Laran zadał kolejne pytanie.

Kobieta wyglądała na zmieszaną bezpośrednim pytaniem czarodzieja. Wydęła swoje pełne usta w zastanowieniu, po czym odparła:
- Nudziło mi się… Moje życie dotąd było niezwykle nieciekawe. Traktowano mnie jak porcelanowy dzbanek; nie mogłam opuszczać sama pałacu, zawsze musiałam towarzyszyć małżonkowi, chyba że ten się gdzieś zabawiał, to byłam odstawiana na bok… Miałam tylko swoje służące, perfumy i bogactwa, z których tak naprawdę nie mogłam korzystać. Zawsze byłam czyjąś zabawką, najpierw ojca, teraz jego… - powiedziała z wyraźną irytacją w głosie na samo wspomnienie nieprzyjemności, które ją spotkały w przeszłości.

- No i… Okłamałam was, kiedy powiedziałam, że zostałam zaatakowana podczas podróży zbrojną karawaną. Byłam sama, bo uciekłam od mojego małżonka. Chciałam przygód; chciałam poznać świat, który znałam tylko z map i książek, więc udałam się na północ, gdzie zostałam uprowadzona przez plemiennego wojownika. Później zjawili się oni, uratowali mnie, ale zamiast odstawić do domu lub gdzieś w bezpieczne miejsce, to chcieli mnie zabrać do siebie, a ten nieprzytomny łajdak chciał mnie posiąść jako swoją żonę. Oszukałam ich, a przed upadkiem zerwałam kapłanowi z szyi jego amulet, bo mi się spodobał i uznałam to jako wystarczające odszkodowanie za nieprzyjemności, które mnie spotkały z ich strony. Oto cała moja historia…

- Więc księżniczko, znudziło ci się dworskie życie, uciekłaś ale świat okazał się być zbyt brutalny i chcesz grzecznie teraz wrócić do męża - Khargar skwitował historię księżniczki z szyderczym grymasem.- A odebrałaś komuś własnymi rękami życie podczas podróży? - westchnął. Miał chyba jednak do czynienia ze zwykłą rozpuszczoną szlachcianką.

- A twój małżonek czy jest hojnym człowiekiem, myślisz że twoich wybawicieli sowicie wynagrodzi? - Dodał z chciwym błyskiem w oku.

Gryf słuchał opowiadania Zoreny, obejmując Bran ręką. Gdy księżniczka skończyła i Khargar skwitował jej opowieść, prychnął.
- Khargarze. Jesteś dzikim i mężnym człowiekiem, ale szacunku do innych mógłbyś okazywać. Jak chcesz służyć pod jej mężem skoro będziesz miał go w poważaniu jak jego żonę?- Taled musiał już wyrazić opinię o jego zachowaniu.
- Zoreno.- Wrócił wzrokiem do ciemnoskórej.- Czy na pewno chcesz wracać do swojego męża i królestwa?- Zapytał i spojrzał na wojownika z ukosa.

- Nie chcę, ale jednocześnie nie chcę zostać sama w dżungli lub u boku tych gadów - wskazała ręką szare elfy, które w odpowiedzi zmierzyły ją morderczym spojrzeniem. - Teraz, kiedy o tym myślę, zastanawiam się nad dołączeniem do was, jeśli oczywiście zechcielibyście mnie. Marzy mi się awanturniczy żywot, znam się na świecie, potrafię wygadać się z każdej złej sytuacji i mam wystarczająco zręczne dłonie, aby okraść głupie elfy. Co prawda, jeśli chcecie bardziej materialną nagrodę, to będę musiała powrócić do swego małżonka, inaczej się nie da…

- Hahaha. - Roześmiał się gardłowo Wilk. - Kto powiedział że będzie cię chciał z powrotem, zamiast rozerwać na strzępy i wziąć sobie inną sukę do stada? - Jak dawno temu uciekłaś? Może już jesteś martwa dla stada. - Wilk nie mógł powstrzymać wesołości na szczeniackie zachowanie księżniczki.

- Bzdura! Jestem księżniczką Menkary, córką faraona Ramosa. Znam swoją wartość, psie. Mnie nie da się zastąpić - odparła, wyraźnie wściekła Zorena.
- Warunkiem naszego małżeństwa była wierność mego przyszłego małżonka. Mój ojciec ma wiele żon, ale on może mieć tylko jedną, przynajmniej dopóki nie stanie się faraonem, a beze mnie nigdy nim nie będzie.

Wiele żon oznacza pewnie wiele dzieci, pomyślał Laran. Kto wie, może jesteś mniej warta, niż mówisz, Zoreno.
- Ludzie i ich hierarchie. - Wilk nie przestawał być rozbawiony. - O ile nie uznali że przepadłaś a ciała nie znaleziono, a faraon nie znalazł w łóżku trującego węża. Kto wie, przynajmniej zaczęłaś mówić prawdę. - Dodał lodowato zimnym głosem, wypranym już całkowicie z humoru.

- Wilku. Ile razy mam powtarzać prośby o poszanowaniu drugiego.- Taled powoli robił się zły. Nie odpowiadało mu zachowanie ni to Khargara ni Wilka. - Czy wy szanować kogoś prócz siebie potraficie?

- Szanuje siłę i szanuję silnych, rycerzu. Słabi na mój szacunek nie zasługują. - Odparł Khargar lodowato, opierając się na swoim dwuręcznym toporze i przeżywając rycerza spojrzeniem.

- Zoreno. My chcemy wrócić do naszego świata - mówił dalej Taled. - Czy u Ciebie na dworze są jacyś potężni magowie, którzy mogliby nam pomóc?

Druid skinął mężczyźnie w odpowiedzi i odszedł dwa kroki. Skupiając swoją uwagę na drzewach. Unosząca się w powietrzu woń krwi i hałas, mogły sprowadzić drapieżniki i ścierwojady, a z tego co mówiono, mogły być spore.

- Przepraszam Pani za towarzyszy. Są szorstcy, ale to znakomici ludzie. - Zwrócił się po chwili Taled do księżniczki.

Zorena machnęła na to ręką.
- Mamy potężnych magów, ale czy to możliwe…? Tego już mi nie wiadomo.
- Wszystko jest możliwe moja Pani.- Skinął Taled głową z lekkim uśmiechem. - Jeśli nie spytamy to się nie dowiemy.
 
corax jest offline