Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2017, 11:33   #17
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Sikorka, elf & Rudi




Bardka popchnęła otumanionego bólem elfa, próbując utrzymać go, gdy ten zaczął się szarpać. W całym bałaganie zupełnie przez przypadek wylądowała na dowódcy ze stłumionym jękiem.

- Au! - opadła na niego akurat tak, że ostrze sztyletu było wycelowane tuż przy szyi szarego mężczyzny - Uniosła zaskoczone, złote spojrzenie - Wybacz. - szepnęła wpatrując się w niego. - Proszę, nie prowokuj nikogo! Nie chcę by Ci się stała jakakolwiek krzywda - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy, gdy mówiła szybko - Wracamy z walki, znaleźliśmy się w nowym miejscu, dlatego tak się stało jak się stało. Z pewnością taki ktoś jak Ty był na niejednej bitwie i wie jak można być skołatanym. - ciągnęła na jednym tchu - Zabierz swych ludzi i odejdź. Proszę. Zrób to dla siebie i dla… mnie. - to ostatnie dodała nieśmiało i cichutko. Zamrugała by jedna łezka zawisła na rzęsach gdy ona sama wpatrywała się ze smutkiem w twarz elfiego wojownika, który ledwo zdążył opanować wpływ potężnego zaklęcia Larana. Wyglądał na wściekłego i przez chwilę spoglądał na dziewczynę jakby chciał się na nią rzucić, jednakże z każdym jej słowem i gestem, jego agresja stopniowo malała.

- Dobrze wiesz, że im nie odpuszczę! Jak nie teraz, to innym razem ich dopadnę - w jego słowach pocieszający był fakt, że nie odnosił się do Branwen, tylko jej towarzyszy. Po chwili jednak zwrócił się do niej bezpośrednio:
- A Ty… Nie pasujesz do nich. Jesteś urodziwa, młoda i wydajesz się być lepiej wyedukowana od tych dzikus. Na pewno dałabyś wybrankowi silnych synów… - przez chwilę nic nie powiedział, tylko patrzył się na Branwen z niekrytym pożądaniem. Kobieta mimowolnie wiedziała dokąd on zmierza.
- Zostaw ich. Udaj się ze mną, a zaznasz życia w luksusie jakiego jeszcze nie doświadczyłaś. Poznasz niezwykłe, podziemne metropolie zamieszkałe przez mój lud i jako moja żona staniesz się powszechnie szanowaną osobą. Warunek jest tylko jeden… urodzisz mi syna.

Pociąg, który elf odczuwał wobec ludzkich kobiet był co najmniej zastanawiający, ale oferta jednocześnie kusząca, a on niebrzydki.
Sikorka przy komplementach spuściła wzrok i zagryzła wargę.
- Proszę nie hoduj nienawiści. Jesteś przedstawicielem dumnej i honorowej rasy. Z pewnością znajdziesz w swym sercu na tyle wyrozumiałości. Proszę - prośby dziewczyny stały się gorętsze - Twa propozycja to dla mnie zaszczyt. Ale… muszę znaleźć drogę powrotną. Moi rodzice są starzy i potrzebują mnie. Ale jeśli znajdziemy drogę, kto wie? Może mogłabym powrócić? Zapewne żaden bard nie widział takich wspaniałości - uśmiechnęła się naiwnym i niewinnym uśmiechem.

- Zostaw ich - powtórzył elf, jeszcze bardziej napierając na nią. - Zabiorę wierzchowca i odlecimy stąd, czym prędzej. A później może pomogę ci skontaktować się z rodziną - wypowiadając te słowa, chwycił ją za fragment skórzanej kurty i przyciągnął ku sobie.

- Decyduj się, prędko! - Powtórzył, nerwowo spoglądając w stronę polany, gdzie znajdowali się zbliżający w ich stronę awanturnicy. Jednocześnie wcale nie sprawiał wrażenia jakby chciał dać dziewczynie wybór. Ta nie mogła się nadziwić jego zachowaniu i zaczynała się zastanawiać, czy zaklęcie Larana nie pomieszało mu w głowie. Szczególnie, że po raz pierwszy w jego oczach dostrzegła obłęd.

Rudi słysząc ostatnią wymianę słów zbliżył się bezszelestnie do bardki i złapał ją za rękę. Miał nadzieję, że się nie przestraszy. - Nie rób tego, chyba że chcesz zostać jego niewolnicą. W razie czego jestem tu a on nie zrobi Ci krzywdy. - wyszeptał najciszej jak tylko mógł mając nadzieję, że ta go usłyszała.

Słowa i niespodziewane towarzystwo Rudiego przyniosło bardce otuchę. Ścisnęła ciepłą dłoń gnoma z wdzięcznością. Co prawda początkowo planowała przekonać elfa, by się uspokoił, zabrał swych ludzi i odszedł. Rozważała też możliwość śledzenia więźniów ale z ich przywódcą było coś nie tak.
Bran nie lubiła, gdy coś było nie tak.
Zaczęła się obawiać, że z jej starań nic nie wyjdzie.

Sikorka zrobiła kilka ostrożnych kroków do tyłu, próbując delikatnie wyzwolić się z uchwytu elfa.
- Nie mogę - rzekła przepraszającym tonem, kręcąc głową - Ty też nie powinieneś zostawiać swych ludzi samych. - powoli wciąż cofała się tak by nie sprowokować elfa. - zabierz ich i wróć do domu.
- Jak sobie chcesz - warknął w odpowiedzi elf, a jego usta gniewnie złączyły się ze sobą w jedną, wąską linijkę. - Drugiej propozycji już nie będzie. Dołączysz do nich, kiedy się z nimi rozprawię - odparł wściekły i odepchnął ją na bok, aby wyjść na polanę.

- Ech… - Sikorka rozłożyła ręce mówiąc do niewidocznego Rudiego - starałam się.
W końcu z westchnieniem wzruszyła ramionami:
- Wracamy? - czuła się nieco niezręcznie mówiąc do powietrza.
- Tak wiem, że się starałaś ale już po wszystkim, możemy wracać. Ciekawe jak by się zachował gdybyś się zgodziła na jego propozycję - powiedział Rudi ściągając z szyi amulet niewidzialności. - Mam nadzieję, że Cię nie przestraszyłem pojawiając się tutaj ale wolałem pozostać niezauważony, nigdy nie wiadomo co takiemu urażonemu elfowi trafi do łba - wtrącił po chwili.

- Dziękuję - Sikorka uśmiechnęła się słodko i odsunęła delikatnym ruchem kosmyk włosów opadający Rudiemu na czoło - Doceniam Twą troskę, Rudi.

Rudi poczekał aż Bran wyjdzie z krzaków i po chwili sam również wyszedł na polanę.

“Niedługo stanie się tradycją, że znikamy w krzakach” - pomyślał sobie.



 
corax jest offline