- No, wreszcie! - odezwał się młody, wyjątkowo dobrze ubrany mężczyzna, przeglądając akta potencjalnych nosicieli i parametry misji. Baza nie była zbyt duża i wszyscy znali się przynajmniej z widzenia, a Anatoliego było bardzo ciężko przegapić. Zawsze nosił drogie ubrania, zazwyczaj garnitury których cena z pewnością przekraczała roczne zarobki przeciętnego domostwa. Tytanowy Steinhart, w zasadzie model kolekcjonerski, o ciężkiej do oszacowania wartości zawsze zdobił jego dłoń. Bystre oczy mogły zauważyć że na tarczy zegara było piętnaście cyfr, nie dwanaście jak w typowych czasomierzach.
Do tego dochodził sposób w jaki się poruszał… Zawsze wyprostowany, jakby ktoś wetknął mu w tyłek kij, uniesiony delikatnie podbródek i wzrok wbity w wyobrażony horyzont, jakby był na defiladzie. Bez wątpienia obrzydliwie bogaty, bez wątpienia nigdy na to bogactwo nie musiał pracować i zachowywał się jakby był księciem niemałego królestwa. Nie trzeba było go znać osobiście by dość szybko wydać o nim osąd “narcysta i dupek”. Po minucie odezwał się ponownie. -Biorę Jonesa. - postukał palcem o tarczę swojego zegara. Był to swego rodzaju tik, zawsze robił to gdy myślał. - Skoro wirus ma zostać wyniesiony to widzę bardzo proste rozwiązanie. Obstawiamy wyjście z laboratorium gdzie jest przetrzymywany i przeszukujemy wszystkich przechodzących, albo wszystkich wybijamy. Ewentualnie dostajemy się do próbki pierwsi i ją niszczymy. Tak czy inaczej misja zakończona sukcesem. - sposób w jaki to powiedział nie brzmiał jak propozycja... Raczej jak rozkaz. |