Krewczeski odwrócił gwałtownie głowę w kierunku kainitów, którzy jak grom z jasnego nieba, w świetle błyskawic objawili się przed nim. Mimo iż przypuszczać można było, iż ghul właśnie tejże grupy po nocy na deszczu wyczekiwał, nie przeszkadzało to najwyraźniej śmiertelnikowi pozostawać śmiertelnie wystraszonym. - Racja racja - mężczyzna pokiwał pochylając się w powitalnym geście - nie boska to sprawka. - szybko szarpnął za klamkę bocznych drzwiczek przy których stał, uchylając je przed trójcą dzieci nocy.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |