Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2017, 20:37   #10
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Po dokładnie dziesięciu minutach od wyjścia profesora do pomieszczenia wszedł wysoki, potężnie zbudowany, czarnoskóry mężczyzna, noszący się na wyraźnie wojskową modłę:
- Agent Jensen — odezwał się na powitanie — ale możecie mówić do mnie Bob. Proszę za mną.
Po tych słowach podszedł do zabudowanej wyświetlaczami cyfrowymi ściany i przyłożył oko do skanera. Jeden z paneli przesunął się bezszelestnie w prawo, ukazując wejście do windy.

Przez kilka sekund jechali w dół z zawrotną prędkością.
- Rozumiem, że profesor wprowadził was w szczegóły misji. - Odezwał się ponownie Agent Jensen, gdy winda stanęła i ruszyli białym, wąskim korytarzem, na którego końcu znajdowały się kolejne, zabezpieczone drzwi. - Nie mamy wiele czasu. Jak wiecie, skoków można dokonywać tylko w określonej trajektorii ułożenia asteroidy, kiedy planeta, wokół której orbitujemy, nie zasłania nam horyzontu zdarzeń. Dlatego tak istotne jest punktualne pojawianie się na wezwanie. - Przy tych słowach spojrzał znacząco w kierunku, raczej dość wymiętego Liama.
Powtórzył procedurę skanowania i w końcu, po raz pierwszy mogli wejść do pomieszczenia, zwanego w żargonie Agencji Salą Skoków.


Przede wszystkim w oczy rzucały się cztery kapsuły czasu stojące na środku pomieszczenia oraz dwa okrągłe, głęboko osadzone w zewnętrznej ścianie okna, za którymi jaśniał świetlisty okrąg horyzontu. Wszystkie ściany, wzmocnione grubą stalą, całkowicie odporną na silne promieniowanie kosmiczne, jaśniały od elektroniki.

- Rozumiem, że wybraliście Nosicieli, podacie ich nazwiska Sybilli w czasie podpinania. - Wskazał im na stojącą przy jednym z pulpitów sterowniczych kobietę, która na dźwięk swojego imienia uniosła głowę i spojrzała w ich kierunku. - W tej misji, zostaniecie przeniesieni wszyscy jednocześnie w to samo miejsce. Nie zawsze stosujemy taką procedurę, ale jest ona zdecydowanie tańsza. Dlatego tak duże ograniczenie możliwych do wyboru Nosicieli. Możecie się rozgościć – skinął ręką w kierunku kapsuł – Niczym się nie różnią od tych z symulatora.

Sybilla sprawnie unieruchomiła ich ciała i podłączyła wszystkie czujniki monitorujące ich ciała podczas misji. Gdyby cokolwiek zakłóciło ich prawidłowe funkcjonowanie, misja zostałaby przerwana. Przynajmniej dla tej osoby, o której ciało chodziło. Tak przynajmniej mówiły procedury. Według tego, co opowiadali między sobą agenci, zdarzyło się to tylko raz, a Agent, który został ściągnięty w ten sposób, podobno nigdy się psychicznie nie pozbierał. Nie wiadomo jednak, co na niego tak podziałało, czy to, że został gwałtownie odłączony od urządzeń, czy to, czego był świadkiem po tamtej stronie.

Wszystko zostało przygotowane i sprawdzone, a Bob odezwał się ponownie, uruchamiając procedurę startową ze słowami:
- Pamiętajcie o ograniczeniu czasowym, powodzenia.
W tym momencie Sybilla, która wpisywała akurat coś w panelu obok Anatolija, znieruchomiała, jakby czemuś się przysłuchując, a potem odezwała po raz pierwszy od momentu, gdy ją poznali:
- Mamy najnowsze dane Wywiadu – Zaczęła mówić szybko – Udało się ustalić, że w laboratorium znajduje się przynajmniej jeszcze jeden poziom. Niewiele osób wie o jego istnie... - Nagłe zgrzyty, w uszach zakłóciły im koniec słów. - Tajne przegrzzzzz.... wyjścsssszzzzzgrr.... Dalsze słowa rozmyły się kompletnie w szalonym wirze... a potem nastała ciemność.

… Prawdopodobnie na kilka sekund musieli stracić przytomność. Gdy znowu byli w stanie spojrzeć przed siebie znajdowali się już w zupełnie innym miejscu. Pomieszczenie było duże, przestronne, podzielone na kilka sekcji. Była to najwyraźniej kuchnia, o czym świadczyły długie blaty, stalowe urządzenia i spora lodówka, a także jadalnia i pokój wypoczynku. W tym momencie znajdowało się tutaj tylko pięć osób. Alienor z zapałem polerowała jeden z blatów. Lily siedziała w kacie pomieszczenia i jadła posiłek, a siedzący kilka miejsc dalej przy mniejszym stoliku James Jones posyłał jej powłóczyste spojrzenia. Brian siedział w fotelu przy stoliku kawowym, popijając kawę i notując coś zawzięcie na holograficznym holofonie. Przynajmniej notował jeszcze przed chwilą, teraz zamarł z jedną ręką wyciągnięta w kierunku filiżanki z kawą. Huckleberry Tucker przygotowujący sobie kanapkę przy jednym z wysokich stołów i pogwizdujący przy tym wesołą melodię, nie zauważył lekkiego zawahania jakim nagle objęte zostały wszystkie pozostałe osoby.
 
Eleanor jest offline