Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2017, 00:43   #16
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
BRIAN MOSS

Liam przeglądał notatki. Z każdą kolejną dowiadywał się nieco więcej o Brianie. Kiedy robił pranie, w jakich godzinach jadał, co za przyziemne zadania czekały na niego w przyszłości. Nie znalazł żadnych rewelacji prócz zablokowanego folderu, w którym zapewne znajdowały się opowiadania erotyczne. Przecież nosiciele nie byli zamieszani w aferę z wirusem. Bates nie narzekał mimo tego małego fiaska. Sam oddałby wiele, żeby w prawdziwym życiu mieć dostęp do podobnego holofonu. Dobrze byłoby wiedzieć o sobie cokolwiek sprzed utraty pamięci. Dlatego doceniał wszystko, nawet najbardziej banalne informacje.

Oparł się wygodniej na fotelu i zaczął rozmyślać. Brian był młody, nieskacowany i niedługo miał zostać pobudzony przez kawę. Dochodziła 12:23 p.m. To dobrze. Dopiero co minęło południe i ciała nosicieli nie zdążyły zmęczyć się. Wieczór byłby zdecydowanie bardziej problematyczny. Wtedy musieliby szwendać się po laboratorium po skończonym dniu pracy. Wyglądało na to, że zostali wysłani w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie, a Sybilla nie dała ciała przy kalibrowaniu skoku. Choć kto ją tam wie. Może jej obcisłe, fioletowe wdzianko rozpaliło wyobraźnię Jensena i dlatego nie zdążyła doczytać krytycznych danych od Wydziału.

Ciąg skojarzeń przywołał mu na myśl wydarzenia ostatniego wieczoru i to, jak zostawił piękną Aurorę dla butelki whiskey, która na tamtą chwilę wydawała się mieć jeszcze bogatsze wnętrze. A przynajmniej do czasu, aż Liam opróżnił je z ostatniej kropli alkoholu. Szybko jednak uciął te rozważania. To zły moment na nakręcanie spirali wstydu.

Głośno, przeciągle jęknął i wstał, dzierżąc w dłoni filiżankę kawy. Podszedł bliżej pracownika ochrony i usiadł. Podparł głowę pięścią o stół i spojrzał smętnie na parujący płyn.
- Muszę się napić tyle darmowej kawy w pracy, ile tylko będę mógł - westchnął. - Wychodzi na to, że minie trochę czasu zanim znów mnie będzie na nią stać po godzinach.
Odczekał krótki moment, w trakcie którego mężczyzna miał złapać haczyk. Jeżeli nie zainteresuje go degrengolada finansowa kolegi z pracy, to nie było ratunku.
- No... wyobraź sobie, że zapomniałem o aktualizacji sterowników. I przez taką głupotę pojechali mi po pensji w tym miesiącu. Że muszą być najnowsze zabezpieczenia, że pieprzony top secret. Oni tam mają na serio paranoję - Liam pokręcił głową. Spojrzał na saszetki z cukrem, które były obok mleka i śmietanki. Wziął kilka i schował do kieszeni, co miało poświadczyć biedę. - A co u was? - skinął głową Huckleberry'emu. - Wersja antyszpiegówki na krótkofalówki nowiuteńka, mam nadzieję? Już wystarczy, że ja beknąłem za taką pierdołę - skrzywił się. - Nie potrzeba więcej ofiar.

Liam miał nadzieję, że mężczyzna przestraszy się perspektywy utraty pensji. Nie sprawiał wrażenie intelektualisty, więc chyba nie powinien poddawać w wątpliwość istnienia tego rodzaju oprogramowania. Raczej nie miał możliwości weryfikacji opowieści o zmniejszeniu wynagrodzenia Briana Mossa. Bates zamierzał miłościwie zaoferować, że sprawdzi kilka zapasowych sztuk krótkofalówek z kanciapy pod kątem aktualizacji. A nawet wgra nowe sterowniki, kompletnie bezinteresownie! Tyle że ma teraz tyle pracy... pewnie zajmie mu to trochę czasu.

Na przykład cztery godziny.

Następnie Liam spojrzał na holofon i mruknął niby do siebie:
- Zdaje się, że teraz powinienem zapisywać przypomnienia również o sprawach związanych z robotą - westchnął na wypadek, gdyby Brian zwykle nie zapominał o tego typu sprawach. - Starość nie radość. Młodość nie wieczność - następnie spojrzał na zegar na ścianie.
 
Ombrose jest offline