Na okrzyk Marwalda bartnik odwrócił głowę, a na jego twarzy odmalowało się bezbrzeżne zdumienie. Strażnik był jak nowy. Nawet waightstillowa halabarda zapiszczała ze zdziwienia. Co gorsza, strażnik zdążył zająć się Horstem. Biedak leżał porąbany na posadzce. Waightstill pewnie by tak stał i gapił się na tę scenę, gdyby jego uwagi nie odciągnął smród i odgłosy szamotaniny. Widząc, co się dzieje, czym prędzej ruszył w kierunku Kolekcjonera. Miał zamiar ściągnąć to coś z głowy druha. W ostatniej chwili odrzucił halabardę, żeby móc wykorzystać obie dłonie.
- A wy dwaj tam - stójcie! - krzyknął do gości. |