Powiedzieć, że Ajej miał nad czymś kontrolę w tym całym rozgardiaszu to minąć się z prawdą o całe kilometry. Ale czy na pewno? Ostatecznie miał predyspozycje do wprowadzania posłuchu pięściami czy też węszenia kontrabandy.
Chcąc wypełnić wolę Bimbromanty jak najlepiej zarządził z buta, że pobliska ława posłuży za sztalugę. Dlaczego akurat ona? Bo miała blat z białego marmuru dzięki czemu była ciężka (do wyniesienia w sposób niezauważony). Dodatkowo jako wybitnie drogi element wystroju musiała się rzucić w oczy każdemu wchodzącemu drzwiami elementowi Tłuszczy.
Zaćpany i leżący obok na sofie gość zbyt najebany, żeby zareagować użyczył swojej białej od kokainy z wiórkami kokosowymi koszuli oraz krwi cieknącej z nosa do stworzenia napisu "Wiencej wódki - drugie pientro". Plakat został rozpostarty na ławie a rękawy związane pod blatem, dla porządności.
W zasadzie można było już opuszczać parter... Ale czy warto było zostawiać tych wszystkich pojebów bez pożegnania w starym stylu? Andrzej walczył z przemożną chęcią podpalenia tego miejsca gdy przypomniał sobie, że jest w przebraniu i może zostać zjedzony przez Tłuszczę podobnie jak całe to ochlane i zaćpane towarzystwo! Charknął, splunął i roztarł glut butem po dywanie. W sensie to zielone po tym białym.
- Jasiu weź coś powiedz, no! Ruchy!