Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2017, 11:46   #18
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Z Eleanor

BRIAN MOSS

Tucker podczas całej wymowy fałszywego Briana konsumował ze smakiem swoją kanapkę. Jedynym potwierdzeniem, że słucha i rozumie co mówi do niego programista, było szybkie spojrzenie na krótkofalówkę przypiętą do pasa.
W końcu przełknął ostatni kęs i beknął głośno:
- Czytałem ostatnio podręcznik surviwru i wiem, że nie mówi się z pełnymi ustami. - Uśmiechnął się krzywo. Liamowi zajęło kilka sekund zrozumienie, że strażnik miał na myśli savoir-vivre, a nie surwiwal. Tymczasem mężczyzna kontynuował. - Czytanie e-booków, papierosy i oglądanie pornoli to jedyna rozrywka na którą tutaj wydaję się kasę, bo Matheo każe sobie za ich dostarczanie słono płacić. Myślałem do tej pory, że jesteś taki sztywniak, co potrafi tylko nawijać o swojej robocie, a tu proszę czyżby pan inżynier bawił się w hazard?
Pochylił się w kierunku Briana i powiedział cichszym, konfidencjonalnym tonem:
- Jak złamałeś zabezpieczenia sieci, albo odkryłeś inny sposób na dostanie się do zewnętrznego kasyna, to nie chwal się tym za głośno, ale podziel dostępem z kolegą. W zamian chętnie pożyczę ci kasy, aż się znowu odegrasz.

Liam próbował zrozumieć wypowiedź strażnika. Kilka długich sekund zajęła mu analiza przekazu. W tym czasie napił się kawy, która zaczęła robić się letnia. Musiał postępować ostrożnie i z rozwagą dobierać słowa.
- Skąd pomysł, że złamałem zabezpieczenia sieci? - zapytał niewinnie. Wyglądało na to, że Brian uprawiał hazard, o czym Huckleberry dowiedział się niedawno. Liam jednak nie miał absolutnej pewności, czy dobrze zrozumiał. Obawiał się jednak, że pierwotny plan uzyskania krótkofalówek szlag trafił.
- Nie udawaj niewiniątka - mężczyzna przewrócił oczami - jak inaczej straciłbyś całą kasę? Nawet ja, zwykły strażnik, zarabiam tutaj trzy razy więcej niż na podobnym etacie w mieście, a wikt i opierunek mamy w umowie, więc przez ten rok pracy musiałbyś odłożyć niezłą sumkę.

Wnet Liam pojął i w duchu palnął się w czoło. Już myślał, że był na tropie jakiejś afery hazardowej, a to po prostu ochroniarz miał zerową inteligencję emocjonalną.
- No... przecież nie jestem bankrutem. Wciąż stać mnie na kawę. To prawda, trochę przesadziłem z ekspresją, przyznaję. Ale to dlatego, bo jestem zirytowany. Obcięcie tej jednej wypłaty mnie rzecz jasna nie zrujnuje. Nikogo by nie zrujnowało. Chodziło mi o coś innego. O zasady. Laboratorium powinno wysłać mi upomnienie przed karą finansową. Ciężko pracuję i daje z siebie wszystko przez cały ten czas. Nie poszanowano mnie - spojrzał strażnikowi prosto w oczy, po czym wyciągnął rękę po więcej saszetek z cukrem. Wsunął je do kieszeni. - Więc odbiję sobie manko w inny sposób.
Liam zrozumiał, że traci czas. Laboratorium płaciło pracownikom tyle mamony, że Huckleberry'emu nawet nie przyszło do głowy przestraszyć się o własną pensję. A to miało być główną dźwignią, dzięki której ochroniarz spanikuje i wyda sprzęt w strachu o własny dobrobyt. Zamiast tego mężczyzna czepił się kompletnego szczegółu, który wynikał z osobowości Batesa. Agent pod wpływem emocji lubił przejaskrawiać i dodawać intensywności nawet błahym rzeczom. Można rzec, że widowiskowość i dramatyczność była ważną cechą jego natury; inaczej nie pracowałby w mediach.

Liam uznał, że nie będzie drążyć tematu krótkofalówek, bo mogłoby to wydać się podejrzane. Drużyna będzie musiała sobie poradzić bez łączności. Przeciągnął się i ruszył w kierunku drzwi. Chciał wyjść na korytarz i zorientować się, na którym poziomie jest i co się w jego obrębie znajduje.
 
Ombrose jest offline