Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2017, 22:34   #26
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Nie minęło wiele czasu jak drzwi otworzyły się i stanął w nich Aleksander z niewielkim zawiniątkiem w jednej i drewnianym kubkiem w drugiej dłoni. Chyba trochę zdziwił się panującym w izbie mrokiem, bo spojrzał na nią srogo na dziewkę, która z pucharkami i sporym dzbanem wina weszła za nim. Ta również zaskoczona była, ale nic nie rzekła, jeno postawiła dzban i pucharki na skrzyni.
Zaraz ulotniła się z izdebki, a bękart zbliżył się do żony.
- Świece? - spytał odkładając zawiniątko na skrzynię.
- Ja już nie wiem… są w torbie. - Szlachcianka chwilowo straciła nastrój. - Kazałeś je sobie przynieść, tedy gdy dziewka źle mnie zrozumiała i pozapalała tutaj, ja je pogasiłam - powiedziała marudnym tonem.
Patrzył na nią chwilę starając się odczytać emocje.
- Jeśliś się rozmyśliła… - pocałował ją w czoło - to krzyw nie będę kochana, rzeknij to jeno.
- To nie tak, po prostu… Ta durna dziewka wszystko psuje - odpowiedziała, przytulając się do niego. Po chwili odstąpiła i spojrzała mu w oczy. - Tej nocy jestem tylko dla ciebie. I twoje życzenia chcę spełniać.
- Rozbierz się….
Odsunęła się i z uśmiechem odwróciła do niego plecami. Powoli zaczęła rozpinać suknię. Nie spieszyła się przy tym, przesuwając po swoim ciele dłońmi zmysłowo, bez pośpiechu, jakby sama się pieścić chciała. Alex chłonął wzrokiem ten zmysłowy widok i popijał z kubeczka. W półmroku gorzej widać było, toteż jej odkrywane spod szat ciało nabierało tajemniczości.
Dziewczyna poczuła zapach ziół.
Gdy suknia opadła na ziemię, a ona ubrana w samą spodnią suknię (bo i bieliznę spod niej zdjęła) nogę na krześle wsparła, by trzewiki rozwiązać, zapytała:
- Wolno mi się dowiedzieć, co to? - kiwnęła głową w stronę kubka.
- Taką noc… - patrzył na jej ruchy - wykorzystać chciałbym ile da się. Gdyśmy szli tu, widziałem szyld aptekarza. Spytałem o pewne zioła… nie znając ich nazwy jeno efekt ich działania opisałem.
Wargi jej zadrgały.
Stanęła teraz przed nim bosa i delikatnie zsunęła z ramienia jedno ramiączko, drugą dłonią jeszcze materiał na piersi podtrzymując.
- “Te” zioła od naszej znajomej z Wilczych Dołów? - zapytała, po czym drugie ramiączko opuściła.
- Rzekł, że to samo działanie, czy silniej czy słabiej niż tamte… nie wiedział…
Ona materiał na piersi wypuściła, pozwalając, by halka zsunęła się z jej ciała aż na ziemię. Stanęła naga i dumna przed Alexandrem.
- Przekonajmy się zatem - powiedziała z uśmiechem.
- Zapal świece… - rzekł rozpinając koszulę, powoli bo jedną dłonią. Jego wzrok błądził po jej ciele.
- Wszystkie? - zapytała wyjmując świece z torby.
Jedną z nich postawiła na niedużym stoliku i zapaliła od poprzedniej, oświetlając swoją zgrabną figurę dodatkowym blaskiem.
- Aż nie powiem, że dość - odpowiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i bezwstydnie patrzył.
Aila ukłoniła się tylko z uśmiechem, po czym kolejną świecę ustawiłą w drugim kącie pokoju i zapaliła, dodając jasności w pomieszczeniu. Świadoma, jak mąż na nią patrzy za każdym razem stawała inaczej: a to tyłem do niego odwrócona, a to znów nachylona nad półeczką, gdzie kolejną świecę rozpaliła. I tak chodziła powoli dookoła, światłość czyniąc i swoją nagość coraz śmielej ukazując.

W izbie jasno się zrobiło, a Alexander kiwnął głową.
- Dość. - Dopił kubek i wziął do ręki puchar wina. - Zbliż się.
Odłożyła świecę, którą właśnie miała zaświecić i zwróciła się w jego stronę. Odrzucając do tyłu sięgające ramion włosy podeszła z wolna do małżonka kołysząc przy tym piersiami.
Powoli uniósł rękę i obłapił lewą podając jej pucharek.
- Pij, do końca - rzekł miętosząc jędrną, ciężką półkulę.
Mruknęła cicho, lecz nie wzięła kubka z rąk Alexandra, chwyciła za to jego rękę, tą w której ów kubek trzymał, i nakierowała naczynie do swych ust. Oczywiście, zabrakło w tym precyzji, toteż wąziutka strużka pociekła jej z kącika ust na szyję, a potem dekolt.
Aila była silna wolą, Alexander nie kłamał gdy mówił Merlinowi, że wierzy w tę siłę, ale podchmielona winem?
Zabrał jej z dłoni pucharek, odstawił i podał drugi, który ujęła. Podniosła tylko brew spoglądając mu w oczy.
- Pij, a potem mnie rozbierz. - Wciąż bawił się jej piersią, zauważając że jej sutek stał się jakby twardszy i nieco bardziej sterczący.
Aila nie dawała po sobie poznać jak reaguje na tę grę poleceń. Po prostu je spełniała. W kilku łykach opróżniła naczynie a potem jeszcze bardziej zbliżyła się do Alexandra. Patrząc mu w oczy zaczęła rozwiązywać jego spodnie, a on sięgnął po dzban i zaczął ponownie napełniać naczynia. Obserwował przy tym jej reakcje na odkrywanie jego ciała i znów widział ten pożądliwy błysk w oczach swojej kobiety, która pokonując onieśmielenie, chciała tylko więcej i więcej.
Na jej twarzy pojawił się wyraz niezadowolenia, gdy nie była w stanie zdjąć jego spodni, bo wciąż przeszkadzał jej w tym pas z mieczem. Tedy wyładowując frustracje Aila ostrymi szarpnięciami pozbawiła męza kurtki i rozpiętej koszuli nim ponownie chwycił pełne pucharki.
Powarkując groźnie, skupiła się teraz na pasie, który tak niecnie przeszkodził jej przed chwilą w zamiarze szybkiej oceny stanu zadowolenia Alexandra. On zaś uśmiechnął się lekko i upił łyk wina. Do tej pory zakładał, że będzie to jakaś gra, że Aila będzie jedynie pozornie spełniać polecenia a… ona czyniła wszystko jak na razie niczym wierna służka. Nawet z frustracją, że szybko polecenia coś jej przeszkadza spełnić.

Na samą tę myśl, uderzyło go jeszcze większe podniecenie



Odłożyła jego miecz, by uklęknąć przed nim i go rozodziać. Teraz więc mógł patrzeć głównie na jej złociste włosy na wysokości swoich lędźwi i delektować się dotykiem delikatnych palców. Wreszcie została mu już tylko bielizna, a Aila wciąż klęczała przed nim. Jej dłonie przesuwały się niespiesznie po jego łydkach a potem udach…
- Zwlekasz. To… nieposłuszeństwo? - spytał.
Zadarła głowę, by na niego spojrzeć z udawaną trwogą.
- Przecież rozbieram… ino paluszki muszę przesunąć… - jej dłonie przesunęły się w górę ud i zacisnęły teraz na jego pośladkach przez materiał - drogę znaleźć… - Poczuł jak paznokcie przyjemnie drapią jego skórę. Aila zaś opuściła głowę, by ukryć śmiech. - Już, już, zaraz będzie pan goły i wesoły…
Zobaczyła, że Alexander odstawia jeden z pucharków, a za chwilę poczuła dłoń wślizgującą jej się we włosy. Przyciągnął jej twarz do swych lędźwi wciąż okrytych bielizną. Poczuła twardy kształt na policzku i aż zaparło jej dech w piersi na ten gest… a może na uświadomienie sobie jak bardzo już pobudzony jest Alexander? Przełknęła ślinę, i wtulając twarz w jego podbrzusze, ściągnęła mu teraz obydwoma rękami bieliznę.
- Mój panie?
Odchylił jej głowę by zadzierając ją mogła spojrzeć mu w oczy.
- Pij - polecił, podsuwając puchar i przechylił go przy jej ustach

Tak szybko pite wino uderzało do głowy, Aila jednak nie opierała się, piła posłusznie, choć znów nieco uroniła z naczynia i rubinowe perełki trunku skapły na jej podbródek oraz dekolt.
- A teraz weź go. Chcę Cię na nim poczuć. - Zawisł sztywnym prąciem naprzeciw jej twarzy.
- Ale… - próbowała coś chyba powiedzieć, lecz przypominając sobie o swojej deklaracji posłuszeństwa, rozchyliła wargi i zamknęła oczy. Niespiesznie wzięła męskość Alexandra w usta i powolutku przesunęła po niej języczkiem, jakby badając.
Uwolnił dłoń z jej włosów poddając się pieszczocie i patrzył jak jego członek powoli znika w jej wargach. Wspomniał przedpołudnie na Kocich Łbach nim wyjechali do klasztoru, wtedy Aila nie była tak posłuszna jego woli jak teraz. Gdyby nie znał jej prawdziwego charakteru, mógłby pomyśleć, że faktycznie jest najwyższej klasy służką, z tych co trenowane od dziecka usługują książętom i królom. Zupełnie jakby własnym pragnień nie posiadali, w pełni im oddani. Tak teraz zachowywała się ona, jakby najwyższym jej pragnieniem było wielbić i zadowalać męża. Własnymi ustami mogła doskonale wyczuć, jak bardzo podnieca go jej postawa i uległość wobec wspomnienia jej buty, a czasem i wściekłości. Mimo iż zatracał się w tym, to… spoglądając na nią szukał śladów w jej oczach i mowie ciała smutku, upokorzenia, złości. Oddała mu siebie w pełni na tę noc, ale nie chciał przesadzać, aby mogło to potem stanąć między nimi.

Jej usta coraz łakomiej obejmowały wyprężonego członka, pieszcząc go dotykiem warg i języka. Wargi przesuwały się po prąciu w przód i w tył pochłaniając je.
Zachłannie.
Trwało to długo.

Dłonie szlachcianki, jakby niepewne, czy są tam mile widziane zaczęły wspinać się w górę po wewnętrznej stronie ud mężczyzny.
- Szybciej - powiedział wzdychając.
Przyspieszyła.
Tak po prostu.
Bez wahania, bez jakiegokolwiek gestu, który zdradzałby bunt.
Posłusznie wykonała wolę swego pana, choć… nie tylko. Alexander poczuł jak jedna jej dłoń pieści też jego klejnoty. Z gardła kasztelanki wydobył się zmysłowy pomruk, a on odchylił głowę do tyłu i jęknął.
Męskość naprężyła się w jej ustach, oboje czuli, że jest o krok od szczytu, szlachcianka jednak ani nie zwolniła ani nie zaprzestała swych pieszczot, nie dostając przecież takiego polecenia. Więcej, wydawała się bardzo pieczołowicie podchodzić do spełniania życzeń omal nie krztusząc się za każdym razem, gdy wchodził głęboko w jej usta. Oczy miała przy tym zamknięte, jakby w pełni chciała skupić się tylko na doznawaniu tego dotykiem.
Alex wydał kolejny jęk, głośniejszy, a jego ciało zadrżało już wyczuwalnie. Aila poczuła jak w usta tryska jej gęsty, ciepły płyn. Zdziwiona odruchowo cofnęła głowę, przez co część trysnęła na jej dekolt i nagie piersi. Szybko jednak naprawiła swój błąd, spijając resztę soków rozkoszy małżonka z samego źródła.
Ten dyszał ciężko starając się utrzymać równowagę, a gdy spojrzał na nią, wzrok miał lekko zamglony. Pogładził jej złote włosy i uniósł pucharek.
- Przełknij - powiedział urywanie nie podając jej jeszcze naczynia, nie chodziło mu wszak jeszcze o wino.
Aila otworzyła oczy.
Spojrzała z dołu na małżonka i chwytając swoim spojrzeniem jego wzrok, przełknęła powoli to co zostało w jej ustach. Po chwili otworzyła je, by pokazać Alexandrowi, że kolejne jego życzenie zostało spełnione.

Delikatnie ujął ją pod ramię by się podniosła, po czym podał pucharek, a sam sięgnął po zawiniątko i wziął płótno z którego coś wypadło za skrzynię.
- Wtedy… - powiedział miękko sam ścierając z niej swe nasienie. - Pytałaś zdziwiona, że tak można gdy o tem mówiłem. Powiedz prawdę, co Ci milsze?
Naga dziewczyna stała teraz oparta plecami o gruby słup podtrzymujący strop i piła wino, przyglądając się rycerzowi. Kiedy jednak odpowiedzieć miała, zauważył, że jej policzki zarumieniły się.
Spuściła wzrok.
- A jeśli powiem, że… że jedno i drugie mi miłe? Że to bez znaczenia, byleby ten dreszcz emocji czuć? Bylebyś ty był ze mnie zadowolony… Uznasz, żem bezwstydna?
Nie odpowiedział, jeno uśmiechnął się.
- Połóż się, na plecach, tak jak najbardziej Ci wygodnie. - Wskazał na łóżko.

Aili powoli zaczynało lekko wirować w głowie. Tym razem szła powoli nie dlatego, by zmysłowo wyglądać, lecz by się nie zachwiać. W jej głowie szumiało, co skutecznie zagłuszało uczucie wstydu.
Położyła się na łożu na plecach, z nogami zgiętymi w kolanach i złączonymi. Głowę trzymała na poduszce i teraz w bok ją odwracając patrzyła na męża.
- Alexander… - powiedziała, niepewna czy może się odezwać.
- Cokolwiek by się działo nie ruszaj się. Choćby palcem, nawet o cal… - rzekł podchodząc. To był… najtrudniejszy moment. Wiedział dlaczego tak mocno ściska uda.
Pogładził jej stopę.
- Rozłóż nogi kochana…
Zacisnęła usta, coś chcąc mu powiedzieć, lecz pomiarkowała się. Przygryzając delikatnie wargę i patrząc na niego niepewnie, rozchyliła uda na kilka cali, a on widząc jej reakcję baczniej spojrzał na jej twarz spijając emocje.
- Rzeknij co chciałaś rzec. - Pogładził tym razem jej łydkę. Starał się balansować pomiędzy nie wychodzeniem z roli, a nie przesadzaniem w tym. Wspomniał noc poślubną.
Aila przełknęła ślinę.
- Czy ty… jesteś ze mnie zadowolony? - zapytała cicho. - Wiesz, ja nigdy służącą nie byłam… mam wrażenie, że jestem beznadziejna - wyznała.
- Jest bardzo dobrze - uśmiechnął się - jesteś wspaniała Ailo… A nawet jak są w tym pewne braki doświadczenia… - jego dłoń muskała jej skórę - to po tygodniu, po miesiącu… Dojdziesz do arcymistrzostwa. - W oczach miał wesołe ogniki. - Szerzej.
Prychnęła, ale wykonała jego polecenie, patrząc teraz w sufit.
- Nie wiem jakbyś się musiał wykazywać, bym ci na takie noce częściej zezwalała. Nie wiesz nawet ile razy miałam ochotę uciec… Chyba tyle samo razy, co i przyspieszyć, napadając cię. - Zaśmiała się, starając się rozluźnić, mimo że obecna pozycja ją zawstydzała.
Patrzył na znamię i pochylił się.
- To bunt? - spytał z humorem.
Zauważył lekki rumieniec jej wstydu, gdy widziała jak lubieżnie patrzy na jej odsłoniętą kobiecość. Wszedł na łóżko i uklęknął pomiędzy jej stopami. Uchwycił je przyciskając do bardzo miękkiego, jak na standardy karczmy, łoża.
Pochylił się i zbliżył twarz tuż przed jej wejście do słodkiej, ciepłej wilgoci.
- Szerzej… - Dmuchnął… poczuła ciepłe powietrze omiatające jej kobiecość z tak bliska i tak bezczelnie pochłanianą przez jego oczy. Uniósł wzrok szukając reakcji na jej twarzy i by odszukać jej spojrzenie.

Nie wytrzymała.
Zasłoniła swoją kobiecość dłonią.

- Aleeeex! - jęknęła z udręką. Przez ten krótki moment jednak, gdy miał przed sobą jej kwiatuszek, widział jak jego płatki zroszone są wilgocią.
- Zabierz rękę i masz się nie poruszać - rzekł marszcząc brwi. - Albo… kara.
Zagryzła zęby.
- Drażniłeś mnie… - powiedziała z wyrzutem, ale dłoń cofnęła posłusznie. Teraz palce obu rąk zacisnęła przezornie na połach grubej pierzyny.
- Pokażę Ci co to drażnienie. - Delikatnie liznął jej pachwinę, tuż obok gorąca bijącego od niej i pokrywającego się wilgocią. Jego ręce zaczęły przemykać po jej ciele ruchami powolnymi, pewnymi, łaknącymi. Czuła też usta i język z równą pasją błądziły po skórze. Cal po calu.
Nie skupiał się przesadnie na wypalonym znamieniu, by nie obdarzać go sztuczną atencją, ale i nie unikał go. Mogła poczuć, jak przejeżdżał po nim językiem. Niektóre z jego ruchów, wędrówki dłoni, palców, pocałunków, … mogła przewidzieć, inne były chaotyczne. Starannie jednak omijał trzy miejsca. Jej usta, sutki i samą kobiecość.
Tę pieścił jedynie swoim oddechem.
Słyszał jej przyspieszony oddech, czuł jak jej ciało drży, jak napina się, gdy znów był blisko jej wrażliwych rejonów. Przy tym z gardła Aili wydobywało się coś na kształt skomlenia i zarazem westchnień zachwytu. Doprawdy trudno było dziewczynie okiełznać tak wielką gamę emocji. Jej biodra raz po raz minimalnie podrywały się w górę, osadzała je w miejscu wyłącznie wola szlachcianki.
- Alexander! Nie dam rady… - pojękiwała. - Już dość… proszę… zwiąż mnie… ja nie umiem…
Przerwał na chwilę i sięgnął za skrzynię, aby wyciągnąć zza niej gruby zwój sznura. Przemieścił się, aby jakby usiąść na niej okrakiem, tuż poniżej jej piersi o sterczących sutkach, ale nie opadł na nią ciężarem swego ciała. Ujął jej dłonie zaczął wiązać nadgarstki, spoglądając przy tym w błękitne oczy.
Zobaczył w nich strach, ale i ciekawość.
I pożądanie.
Całe morze pożądania…


Aila już się nie wstydziła, czy to za sprawą wina, czy tego, co jej czynił. Jej nogi były bezwstydnie rozłożone, jej język błądził po pełnych wargach.
Związał jej dłonie razem, ale tak by nie sprawiać jej bólu. Sznur, o wiele dłuższy niż trzeba było, przywiązał do deski u wezgłowia łoża. Miała tedy ręce razem, wyciągnięte nad głowę.
Uśmiechnął się i pożądliwie wpił się w jej usta. Przymykając oczy do pocałunku, poczuła jak dłoń przykrywa jej gorącą, krzyczącą o pieszczoty kobiecość.
Zareagowała od razu wypychając biodra do jego dłoni.
- To niesprawiedliwe, że sam się nasyciłeś, a ja… - umilkła.
W oczach męża nie zobaczyła tego domniemanego nasycenia, lecz czysty głód.
To co czyniła do tej pory, to jak się starała być posłuszna jego rozkazom, prośba o związanie… Ciężko było stwierdzić, kto tu czyim panem lub panią. W oczach miał taką dziką żądzę, że po świt niby był jej panem, ale może gdyby jeszcze kiedyś obiecała mu taką noc żądając za to głowę tureckiego sułtana… Być może Alexander pierwsze co by zrobił, to pytał w która stronę do Konstantynopola.
A przecież do świtu było jeszcze tak daleko…
Czuła jego męskość na swoim ciele. Wyprężony, sztywny, głodny jej, ale jeżeli myślała, że dotyk jego dłoni na rozpalonej kobiecości to zapowiedź czegoś więcej…
- Miałaś się nie ruszać. Kara będzie… - Wycofał się i choć wiedziała, że sam walczy ze sobą, to na powrót zaczął całować i obłapiać jej całe ciało. Za wyjątkiem tych kluczowych miejsc.
- No wiesz ty co… - denerwowała się i podniecała jeszcze bardziej. jednak z wcześniejszej uległości niewiele pozostało. Aila wiła się pod bękartem, próbując skusić go swoim ciałem, pojękiwała przy tym słodko, gdy blisko był jej najwrażliwszych miejsc, jakby go wtedy nagradzając. Doprawdy ciężko było stwierdzić kto w tej relacji panem a kto niewolnikiem. Tych dwoje zniewalało wszak się nawzajem.
- Wejdź we mnie panie mężu… - zawyła w którymś momencie szlachcianka, nie wytrzymując tortur.
Zawahał się.
- Polecenia i rozkazy, to dziś wydaję ja. - Zmarszczył brwi spoglądając na nią. i powoli przejechał palcami po jej wilgoci. Tak długie wyczekiwanie tego dotyku zadziałało w dwójnasób doznaniami.
- Proszę… proszzzz… - nie dokończyła, całkiem sparaliżowana przez pieszczotę. Jej ciało wyprężyło się, jakby zaraz miała dojść lecz po chwili oddech Aili tylko przyspieszył a ona spojrzała z wyrzutem na męża. - Aleeeeex… błagaaaam… jak tylko zechcesz… tylko nie trzymaj mnie tak…
- Najpierw… - Jego głos był zdławiony żądzą. - Najpierw kara.

Sięgnął po coś za skrzynię gdy drugą dłonią bawił się chwilę gorąca miękkością. Wśród spazmatycznych oddechów blondynki rozległ się cichy mlask.
- Na brzuch… - o ile wcześniej jego słowa można było brać za polecenia, to teraz był to czysty rozkaz.
Miała zaprotestować, że przecież jest skrępowana, ale wnet zrozumiała, że Alexander związał ją tak, by mogła się odwrócić. Choć było jej ciężko to zrobić z wyciągniętymi nad głową rękomai, udało jej się położyć na brzuchu.
Rycerz widział w jasnym świetle świec jak drżą jej mięśnie. Ręce związane razem i przywiązane do deski łoża przed nią, nie pozwalały wyprostować jej głowy, wymuszały jej pochylenie. Nie mogąc teraz patrzeć na niego inaczej niż kątem oka, Aila była jeszcze bardziej wyczulona na dotyk i każdy dźwięk, każde jego zbliżanie skutkowało napięciem jej ciała. Kręcąc głową złowiła ulotny obraz męża, zobaczyła w jego dłoni naprędce związany pęk rzemieni.
- Wypnij się kochana, tak bardzo jak chcesz bym wszedł… - usłyszała.

Poczuła strach.
Czy to aby nie była przesada?

Przełknęła ślinę, ale nie chciała jednak przerywać i ufała Alexandrowi. Właściwie to była manifestacja jej zaufania, że nawet jeśli przyjdzie mu być w tej zabawie surowym panem, to nie przekroczy granic. Dziewczyna odetchnęła, pozwalając dreszczom strachu zmienić się w dreszcze oczekiwania.
Podsunęła wyżej kolana, tak jakby miała uklęknąć. Rozszerzyła przy tym bezwstydnie uda i wypięła pośladki, przygryzając wargę.
Poczuła palce na swej kobiecości, przesuwające się i pieszczące ją. Bękart był pojętnym uczniem i pamiętał każdy ruch jakiego wyuczała go kierując jego dłonią przed jaskinią obok polany banitów. Wciąż napięta oczekiwała uderzenia, a z drugiej strony ten dotyk, którego tak pragnęła, o który rozpalona do czerwoności aż błagała… Połączenie tego skutkowało głośnym, nieokiełznanym jękiem rozkoszy. Bez strachu, bez wahania. Chciała tego. Chciała wszystkiego, byleby tylko Alexander zajmował się nią, nie zostawił jej w tym ogniu, który całkiem już strawił jej opory. Podążał ruchem palców za każdą widoczną reakcją jej ciała, za każdym jękiem. Wygrywał pieśń posuwistymi lub kolistymi ruchami, trącał nabrzmiały rozpalony guziczek u samego wejścia. Poczuła rzemienie przesuwające się po jej udzie, ale trwało trochę jeszcze nim kara nadeszła.
Alex starał się podprowadzić ją na skraj.

Uderzenie nie było mocne, można by powiedzieć nawet że delikatne. Inaczej jednak odbierało to naprężone, czekające na nie od kilku minut ciało, gdy poczuła jak rzemienie spadają na jej pośladek.
Znienacka.
Drugie chlaśnięcie, trzecie, razy splotły się z palcami szturmującymi jej słodką jamkę. I za każdym razem ten jęk - bezwstydny, głośny, pełen upojenia, ale też oczekiwania. Aż przedostatnim razem Aila utrzymała zaciśnięte wargi. Nie z siły woli jednak, gdy ostatni raz rzemienie spadły na jej skórę, pozastawiając na niej zaróżowione slady, ciało szlachcianki napięło się, a z jej gardła wydostało się długie westchnienie spełnienia. Dziewczyna pozwoliła swojej głowie zawisnąć między ramionami i zamknęła oczy, nie do końca wiedząc jak się to udało zrobić bez obecności Alexandra w jej wnętrzu.

Szczyt dziewczyny był czymś, czemu bękart oprzeć się już nie mógł.
Poczuła sztywną grubość wbijającą się w jej drżące i pulsujące po osiągnięciu kresu wnętrze i aż szarpnęła się w powrozach.
Była zła, że zrobił to dopiero teraz, a jednocześnie szczęśliwa, że już jest, że ma go w sobie… Choć czuła ból, gdy wtargnął w nią mocno, posłusznie wypięła jeszcze bardziej pośladki.
- Co Ty mi robisz… - szepnęła, wciąż dysząc po przeżytym orgazmie.
Wszedł w nią i zastygł nie poruszając się. Przejechał rzemieniami po jej plecach.
- Daj mi to - powiedział głosem rwącym się z podniecenia. - Co właśnie Ty poczułaś…
Wciąż nie poruszając się, objął wolną dłonią jej biodro.
Ucapił solidnie.
Poruszył jej lędźwiami w przód i w tył.
I jeszcze raz.
W rytm tego wyprężona sztywność przesuwała się w niej.
Aila jęknęła pod jego naporem, ale nagle jej ciało stawiło opór, zastygło w bezruchu.
- Poproś… - powiedziała cicho, a potem wyciągnęła się zmysłowo w powrozach i rzuciła tym swoim dumnym tonem. - Poproś mnie.
Poczuła wciąż jeszcze lekkie, ale już trochę mocniejsze uderzenie rzemieni po plecach, tym razem jednak zamruczała a nie jęknęła. Uśmiechnęła się szelmowsko.
Kolejne dwa, trochę mocniejsze cięgi wylądowały na jej skórze, sapnęła i syknęła, lecz wytrzymała. Jej biodra jednak jakby przybliżyły się do niego.
Naparł na nią wbijając się głębiej i znów rzemienie spadły na jej skórę.
Podskoczyła i jęknęła, jednak zamiast złapać tempo, drażniła się z kochankiem kręcąc pupą i ocierając o niego.
- Poproś, kochanie… dam ci to… tylko jedno małe “proszę” - wymruczała.

Był zły, ale targała nim żądza.
Mógł po prostu wziąć ją sam wchodząc i wychodząc, ale myśl o tym jak przed nim wierzga… Zastanawiał się na ile jest uparta? Czy musiałby w tym ‘karaniu’ przekroczyć pewną granicę?
- P… Proszę - ni to wydyszał, ni to warknął.
Nie uderzył.
I wtedy zobaczył jak jego męskość powoli wsuwa się i znika w głębi rozkosznej jaskini, choć on sam się nie poruszał.
- Szybciej… mocniej… - wydyszał. - Pokaż dziś ile w Tobie tego bezwstydu.
Czuł jak dziewczyna pod wpływem jego zachęty napina się i nabija się sama na jego męskość na tyle mocno, że znów z jej ust wyrywają się krótkie, słodkie jęki. Choć była odwrócona tyłem, Alexander widział zarys kołyszących się w rytm ruchów piersi.
- Tak… panie mężu… - z trudem dyszała, narzucając coraz dziksze tempo.
Alexander rozchylił jędrne półkule między którymi Aila pochłaniała go z pasją.
- To wszystko? - wysapał ściskając krągłości. - To tyle? To kraniec tego osławionego bezwstydu? - wydyszał z wyzwaniem.
Prychnęła z butą, lecz po prawdzie rozchyliła bardziej uda, wypinając się jeszcze bezwstydniej zagarniała go w swe wnętrze dziko targając biodrami. Widział jak jej kwiatuszek rozwiera się pod jego naporem..
- Było mnie nie wiązać… - warknęła.
- Sama chciałaś - rzucił i znienacka w chwili gdy znów się miała na niego nabić, sam pchnął wyrzutem bioder.
Krzyknęła z bólu i rozkoszy.
Jego palec zaczął krążyć wokół pewnego miejsca… w tej perspektywie wypiętych pośladków dziewczyny - wyżej niż jej kobiecość. Aż zadrżała, choć Alex nie wiedział czy od dotyku, myśli co może ze sobą nieść.
- Co Ty… - zapytała zdziwiona, niepewna, ale i zbyt podniecona, by się wycofać
Nie mogąc dłużej już być w bezruchu bękart zaczął sam już rytmicznie wbijać się w nią, podobnie dziko jak ona wcześniej. Palec zaś uciskał, drażnił zapowiadał coś bardziej nieprzyzwoitego niż Aila do tej pory potrafiła znaleźć w swych myślach i nie wiedziała czy to bardziej na nią działa jako groźba czy obietnica. W każdym razie czuła jak nie mogąc oprzeć się gwałtowności kochanka, zatraca się razem z nim.
Krótkie, urywane oddechy stały się chaotyczne.
- Unieś wyżej biodra - urywanym głosem rozkazywał jej mąż. - Szerzej nogi. - Pomiędzy każdym słowem mocne pchnięcie i te ręce blokujace głowę, że nie mogła się odwrócić by swobodnie widzieć jak ją bierze. Ani nimi poruszać.
Jęknęła.
Te komendy słyszała już wcześniej… tylko w innym języku - germańskim. Znów jęknęła, głośniej. Tak samo zachowywał się Hans w jej snach, gdy ją brał.
Cóż za chichot losu…
O dziwo jednak teraz, gdy jej cała egzystencja sprowadzała się do brania i dawania rozkoszy, poczuła, że ta wizja ją podnieca.
- Cudownie… jeszcze… błagam… - Wiła się pod rycerzem bezwstydnie.
On miał inne wspomnienia.
Noc w Wilczych Dołach, podobny akt po ciemku, choć nie tak dziki, nie tak wyuzdany, nie tak gwałtowny. Tu było jasno. Widział każdy ruch jej ciała. Zbliżał się powoli, ale wstrzymywał siłą swej woli. Chciał opóźniać nieuniknione by trwało to jak najdłużej. Jęcząc za nią zagłębił lekko palec walcząc ze zbliżającym się szczytem. I wtedy poczuł jak Aila zadrżała i znieruchomiała, targnąwszy głową.

Krzyknął cicho.

Chyba nigdy nie słyszała by wydał z siebie coś głośniejszego niż jęk gdy się kochali.
Poczuła jak wypełnia ją falą i opada przygważdżając do łoża. Leżała pod nim dysząc ciężko z zamkniętymi oczami.
Nie odzywała się.
Sturlał się obok i przekręcił ją na bok. Zanurkował by pocałować jej usta, a żar pocałunku przepełnionego uczuciem nie był mniejszy niż ta dzikość chwilę wcześniej. Jej wargi zareagowały na pocałunek, jakby budząc się i przywierając do jego ust.
- Alex… - szepnęła, spoglądając na niego. Wyglądała na wycieńczoną, lecz uśmiechnęła się.
- Kocham Cię…
- Dziękuję… - odpowiedziała, co trochę nie pasowało do kontekstu. Po chwili dodała: - za to, że taką mnie chcesz… i odkrywasz. Nie myślałam… że tak można - wyznała.
- Ja też nie. Budzisz to we mnie… Podoba mi się to… - Pocałował ją jeszcze raz. - A…. wiesz, że chyba jeszcze nawet północka nie ma?
Spojrzała na niego ze strachem.
- Alex… oni nas stąd wyrzucą, zobaczysz - powiedziała niby w żartach.
- Opłaciłem karczmarza uprzedzając - przejechał dłonią po jej piersiach - nie na darmo brałem te zioła budząc aptekarza. Dałaś mi czas do świtu. - Ujął jej podbródek w dłoń i skierował na siebie. - Chcesz opierać się mym życzeniom? - W oczach zabłysły mu figlarne ogniki.
Popatrzyła na niego nie dowierzając, ale dotyk jego palców wciąż ją pobudzał. Uśmiechnęła się tedy zmysłowo.
- Nie śmiałabym, panie mężu - wyszeptała mu w twarz.
- Wiem. - Też się uśmiechnął i końcówkami zwitka rzemieni popieścił i podrażnił jej szyję. - Bo wtedy byłaby kara.

Zadrżała.
Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni tej nocy.



 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline