Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2017, 00:29   #168
Ramp
 
Reputacja: 1 Ramp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumny
Czekanie w tej wodzie doprowadzało go do szału, nie tyle co samo przebywanie w niej, ale to że nie miał możliwości się poruszać, przez to zaczęło mu się robić zimno. Nawet jeśli był środek lata to słońce nie dolatywało wszędzie, na przykład tam gdzie znajdował się Lis. Nie zdążyło niestety nagrzać wody jak należy dlatego też był nerwowy co do tego. W tej nudzie musiał się czymś zająć i postanowił wrócić wspomnieniami do trwającego prawie pół roku szkolenia w Świetle, gdzie nie miał wcale lekko. Tu to było prawdziwe życie, w Ju-Jitsu zdobył wprawdzie czarny pas, i to nie tylko za zdawanie egzaminów, ale również za styl walki jaki opanował. Wszyscy go chwalili, że zdolny, silny, ale on uczynił te Ju-Jitsu częścią swojego życia,tak choćby się z tym urodził. Nie interesowało go nic innego oprócz ciężkich treningów. I porównując trenowanie tej sztuki walki z jego aktualnym treningiem w świetle, to często dostawał luzy. Nie obrywało mu się za każde nawet najmniejsze niedostosowanie się do rozkazów. Tutaj w Świetle jak nie wykonywał w trakcie szkolenia poleceń, dostawał podczas sparingów ostry wpierdol.
Przez te ciągłe opieprzanie, kilka dni, może nawet tydzień czasu nie umiał się wyspać, wszystko go bolało, przewracał się z boku na bok, łaził po pokoju pół nocy co skutkowało większym zmęczeniem dnia następnego. Dopiero po dwóch tygodniach pojął dlaczego tak właściwie ma przewalone. Stał tak przed lustrem i zastanawiał się co on im takiego zrobił? Z jakiej racji nie mają dla niego żadnych ulg.. gdy tak się sobie przyglądał w łazience przy lustrze, zrozumiał ten cały bałagan. Kryształ. To on powodował, że Maciek podczas przemiany był nerwowy, kierowały nim złość i wrogie nastawienie nawet do towarzyszy. Najgorzej było jak go ktoś wkurzył, wystarczyło trochę, kryształ powodował gniew i złe nastawienie do drugich.
Porównał to sobie ze szkoleniem. Każde sparingi rozpoczynał jako pierwszy szarżą, co w efekcie dawało przegraną a sam Lisicki był wkurwiony, że po raz kolejny dostał łomot.
Oczywiście widział kryształy innych Obdarzonych i co go zastanawiało to ich barwa. Jedni mieli jasne inni ciemne kryształy. Maciek miał ciemny a i jego charakter również był jak ten ciemny kryształ, bez uczuć, ale tylko podczas przemiany.
Poczytał sobie z tego powodu kilka książek w wolnym czasie, między innymi o emocjach jakie wywołują ciemne oraz jasne kolory.
Zainteresowała go także literatura o świecie o żywiołach panujących w nim. Co może dzięki żywiołom osiągnąć.
A gdyby tak posiąść jeden z żywiołów jako kolejną moc?

Po pierwsze, nie miałby szans ze swoimi mocami na kogoś z żywiołem, więc nie ma co marzyć o takich przyjemnościach, a po drugie może nawet nie ma nikogo kto posiada żywioł? Skąd miał to wiedzieć, przez ostatnie sześć lat był sam więc teraz trudno było nawiązać z kimś dialog. Chyba że z Nils, ale ona była jego szkoleniowcem. Także najwięcej czasu spędzał z nią na “ringu” podczas treningów.
Przez ten czas szkoleń nauczył się go kontrolować, kontrolować emocje jakie nim targały. Nie czuł złości zaraz po przemianie, wręcz przeciwnie, był spokojny do danej sytuacji w jakiej się znajdował podczas treningów. Najpierw oceniał szanse na wygraną, czy uda mu się pokonać przeciwnika podczas szarży zaraz na początku, co dotychczas zawsze robił i się nie udawało, ale on był zaślepiony i niczego nie zauważał.
Nie zauważał że przegrywa właśnie przez zbyt duże emocje. Dostawał wpierdol od Nils głównie przez to, dlatego chcąc nie chcąc musiał zapanować nad własnymi emocjami. Udało mu się to w dużym stopniu, a co za tym idzie. Nie atakował jak jebnięty, tylko przemyślał sytuacje w których się podczas sparingów znajdował.

Czekał aż jego pierwsze zadanie w Świetle wykona jakikolwiek ruch lub co się za chwilę wydarzy. “Kark” nie wykonywał żadnych zbędnych ruchów, tylko stał i obserwował.
Ciekawe czy wie że tu jestem. Głupie myśli nachodziły Lisickiego. Skąd niby mógł wiedzieć, że ktoś nurkuje akurat w tym miejscu i akurat w tym czasie? Nie było najmniejszych szans żeby ten koleś miał taką wiedzę.
Niedługo potem podpłynęła łódź a dosłownie pięć minut później zanim dwie osoby z tej łodzi weszły na pokład większego “okrętu", zostały wrzucone z poderżniętymi gardłami do wody blisko Maćka.
Lisicki zerknął na ciała dryfujące nieopodal.
Kawał skurczybyka z tego Obdarzonego. Podpłynął do łodzi i wspiął się do środka.
Ciekawe masz hobby, ale żeby od razu do wody wrzucać?
Pokład nie był duży, ale Lisu schował się chwilowo za opuszczonym częściowo żaglem. Członek Mroku odpalił silnik i powoli zaczął kierować łódź ku wyjściu z portu.
Maciek wiedział że jak się oddali na zbyt dużą odległość to czekająca w pogotowiu Nuke będzie miała problem z pomocą jeśli przyjdzie taka potrzeba. Innymi słowy będzie zdany sam na siebie. Ale że nauczył się myśleć racjonalnie to postanowił nie cwaniakować i mieć w pogotowiu Nils.
Ściągnął okulary i rzucił nimi o ziemię, tak żeby dźwięk doszedł do koksa przy sterze i wyłonił się z za żagla.
“Kark” natychmiast sięgnął za plecy i szybkim ruchem wydobył nóż, ale dalej trzymał go niewidocznym.
- Chyba nie ta łódka - zagaił po angielsku mrużąc oczy.
- Oczywiście że ta, odejdź od steru - rzucił od razu bez zbędnego gadania. Maciek wiedział że to Obdarzony, dlatego wiedział także że musi uważać na każdy jego ruch.
- Chyba sobie kpisz - zrobił dwa kroki do przodu i bez żadnego ostrzeżenia zaatakował.
Chcąc uniknąć ciosu cofnął się i wyprowadził niskie kopnięcie w kolano, by podciąć przeciwnika. Ten jednak nawet się nie zachwiał, natomiast Lisu poczuł jakby kopnął skałę.
Wrogi obdarzony zaatakował nożem, ale Maciek uderzył go pięścią z wyciągniętymi kłykciami w nadgarstek i ten upuścił broń. Jednak mając wolne obie ręce chwycił go swoimi wielkimi łapami za lewe przedramię i prawy bark. W palcach miał siłę imadła. Bez problemu podniósł Maćka, którego wszelkie próby obrony spełzły na marne, i wykonał rzut jak z podręcznika judo, prawie wgniatając go w drewniany pokład jachtu.
W ostatniej chwili Lisicki schylił głowę, bo inaczej miałby już złamany kark. W każdym razie odjęło mu oddech. Jeszcze nie spotkał się nigdy z tak brutalną siłą połączoną z taką techniką.
Maciek zdziwiony złapał oddech, nie miał zamiaru nic mówić, musiał szybko to zakończyć. Próbował się podnieść, ale przeciwnik był już nad nim. Lisu był w katastrofalnej pozycji, i wiedział, że w ludzkiej postaci nie miał z nim szans. I przemienił się stojąc jeszcze na pokładzie kutra.

Nagły przyrost jego rozmiarów rozbił brzegi łodzi, a jego przeciwnika wyrzucił do wody. Lisicki ostrożnie podniósł się, jachtem mocno bujało i niewiele brakowało, by zaczęła tonąć. Mimo wszystko jednak nadal utrzymywała się na wodzie.

Po jego przeciwniku nigdzie nie było śladu.
Maciek przybrał szybko ludzka postac póki wroga nie było na sterze, nie miał zamiaru walczyć z nim w wodzie, on sam nie miał nic do potyczki w takim miejscu. Podbiegł i zawrócił jacht w stronę brzegu. Był bardzo uważny jeśli chodzi o wielkiego karka, jak rzeczywiście był Obdarzonym, nie mógł go Maciek lekceważyć, czekał na najmniejszy ruch bądź odgłos dobiegający z pod spodu i natychmiast się przemienił gdy coś usłyszał.
Dlatego gdy tylko łodzią nagle zakolebowało, mężczyzna puścił ster, wziął rozbieg i wyskoczył przemieniając się w powietrzu, po czym wylądował z łoskotem na pomoście, który na szczęście był betonowy i wytrzymał jego ciężar.
Jacht nagle pękł na dwoje i spomiędzy resztek wyłoniła się sylwetka Obdarzonego.
[media]https://pre00.deviantart.net/8fa6/th/pre/i/2014/315/6/0/dredd_by_benedickbana-d861iaw.jpg [/media]
Miał dobre osiem metrów wzrostu.
O cholera, ale wielki… Maćkowi zmiękły nogi, w pogotowiu czeka Nuke, dlatego był trochę spokojniejszy.
-Wychodź na brzeg - ryknął do wrogiego Obdarzonego. Zerknął jeszcze tylko w kierunku gdzie znajdowała się Nils dając do zrozumienia że będzie potrzebna za jakąś chwilę. Lisicki musiał obmyśleć plan jak zacząć tą walkę, co w ogóle zrobić z takim olbrzymem, być może nie będzie miał z nim szans, ale to się okaże.
Przyjął gardę i bacznie obserwował co jego przeciwnik uczyni i wodził za nim cały czas wzrokiem.
 

Ostatnio edytowane przez Ramp : 25-10-2017 o 09:27.
Ramp jest offline