Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2017, 21:19   #2
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Spojrzała w niebo.

Powietrze przesiąknięte było jeszcze ni to mżawką ni to resztkami wschodu słońca i - mimo wszechotaczającego smrodu – wciąż pozostawało rześkie choć już niosło ze sobą pierwsze znaki upału.

Wczesny ranek, trochę przed siódmą.

Pomimo braku zegarka, Ona skądś to wiedziała. Może to położenie słońca sprawiło, że stwierdzenie czasu zdało się jej oczywiste?

Jakim cudem potrafiła określić godzinę po pozycji sfer niebieskich ale nie miała pojęcia co robiła poprzedniej nocy?!
Ani tydzień temu...
Ani...

Nie wiedziała kompletnie nic o swoim życiu!
Rozdygotana i spanikowana, rozejrzała się wokół raz jeszcze.

Śmietniki były prawie puste, toteż i sam smród nie był aż tak dokuczliwy jak myślała na początku. A może tylko się przyzwyczaiła?

Rozejrzała się, czy aby na pewno niczego nie przeoczyła.

Jednak nie. Nigdzie nie widziała rzeczy, które wyglądałyby na jej ani czyjąkolwiek własność.

Ruszyła ku wylotowi zaułka i zaraz syknęła. Kawałek odbitego betonu wbił się jej boleśnie w stopę.
"Boso daleko nie zajdę..." - dotarło do niej.

Przeszła ni to na palcach ni to drobnymi kroczkami do końca ślepej uliczki, w której się obudziła. Rozejrzała się skulona, piastując plecak wraz z jego zawartością wtulony do brzucha. Z miejsca, w którym stanęła widać było przystanek tramwajowy. O tej porze ruch nie był duży, jednak co jakiś czas pojawiał się jeden z nieszcześników zmuszonych do wczesnego wstawania.

Sam zaułek dawał dość dobrą ochronę.
Zdała sobie sprawę, że mogła tam leżeć i całą noc, a nikt jej nie zauważył. Nie mógł bez wchodzenia w śmierdzącą uliczkę.

Kolejna myśl, tym razem o tym, by złapać kogoś, wciągnąć za sobą i zabrać to, co jej potrzebne przyszła ... zaskakująco naturalnie.

Oceniła odległość, na chłodno kalkulując odległość od ulicy do bezpiecznej części zaułka. Na oko jakieś osiem....no, może dziesięć metrów.

Podświadomie nie chciała zwracać na siebie uwagi.

Rozczochrała włosy, stawiając je niemal na baczność, naciągnęła nieco bluzę na bok by wyglądąła na bardziej zmiętoszoną.
Jęknęła głośno i opadła na kolano. Lewą ręką chwyciła się za brzuch, przytrzymując plecak jakby był jej ostatnią deską ratunku i nadała twarzy wyraz przerażenia.

W zasadzie nie musiała się specjalnie starać. Serce biło jej jak oszalałe, a ściskany plecak stanowił jedyny dowód jej istnienia. Jej przeszłości?

Kilku gapiów spojrzało w jej kierunku, ale nikt nie podszedł. Jęknęła jeszcze raz, wyciągając błagalnie prawą rękę w stronę jakiejś kobiety. Najwidoczniej albo Ona była dość przekonywująca albo kobiecie włączył się instynkt opiekuńczy, bo oderwała się od chodnika i ruszyła w stronę brunetki. Ona potoczyła wzrokiem po innych, ale nikt więcej nie rwał się do pomocy.

Kobieta, która się zbliżała była niższa od niej i nosiła białe lakierki.
A Ona miała brudne stopy. Z jakiegoś powodu ta myśl ją rozbawiła.


Dziewczyna cofnęła się kolejne dwa kroki i przewróciła się na zataczając.
- Proszę pomóż mi. Proszę. Potrzebuję butów. – poprosiła niemal szeptem.

Kobieta pomachała przecząco głową, rozkładając ręce w geście bezradności. Pochyliła się nad dziewczyną i coś odpowiedziała.
W obcym języku.

Ona zrozumiała już, że nie jest we własnym kraju, choć język zdawała się rozumieć. Chwilę zajęło jej zastanowienie się, po czym powtórzyła płaczliwym głosem po polsku?!
- Potrzebuję pomocy. – wypowiedziała powoli i cicho - Proszę, pożycz mi buty.
- Ale co się stało? Pani coś jest? Ktoś panią napadł? - kobieta sięgnęła do torebki po telefon komórkowy - to trzeba natychmiast zgłosić!

Brunetka nie zastanawiała się długo. Lewa ręka ściskająca plecak przy brzuchu, ściskała jednocześnie ukrytą w szerokim rękawie broń. Strój był tak luźny, że kobieta wcześniej nie mogła tego dojrzeć. Za to teraz gdy leżąca w zaułku Ona przełożyła pistolet do prawej ręki i wycelowała w stojącą nad nią starszą kobietę z telefonem, broń stała się aż nadto widoczna.


- Zostaw telefon. Wyskakuj z butów.

Telefon wypadł kobiecie z rąk. Jęknęła z przerażenia na widok broni i momentalnie zbladła. W zasadzie Ona się jej nie dziwiła. Dziwiła się samej sobie.

Dwie minuty później Ona wycofywała się tyłem z alejki celując w bosą kobietę, którą pozbawiła też gotówki. Nie było tego dużo, ledwo jeden banknot dwudziestozłotowy i dwie monety: piątka i dwójka. Drobniaki w odruchu współczucia Ona zostawiła.

Odwróciła się dopiero u wlotu ulicy i nie czekając na nic więcej puściła się biegiem przed siebie.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 28-10-2017 o 20:17.
corax jest offline