Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2017, 10:26   #5
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Z podobnym wysiłkiem co na dole, otworzyła drzwi na drugi piętrze. Zapaliła światło, upewniając się na ile dobrze pamiętała w jakim stanie pozostawiła mieszkanie. Oczywiście na stojącym na samym środku stole piętrzyła się góra suchego prania. Jak zwykle na wierzchu musiała leżeć bielizna. Weszła pierwsza i ruszyła by zgarnąć rzeczy.
- Rozgość się! - rzuciła za siebie idąc w kierunku sporej szafy. Jej mieszkanie składało się tak naprawdę z jednego pokoju i niewielkiej łazienki. Łóżko ukryte było za regałem i stertami książek, listów, dokumentów i zapisów piosenek “Ginger”. Nie oglądając się na chłopaka wepchnęła rzeczy do szafy. Jak zwykle panował w niej bałagan. Westchnęła i pomogła sobie nogą.
- Masz na coś ochotę? Powinien być jakiś sok, pewnie też wino i piwo. - Zerknęła przez ramię, starając się zamknąć drzwi od szafy.
Androw rozglądał się, wciąż stojąc koło drzwi, jakby widok bałaganu rudej go przygniótł. A przynajmniej tak mogła to sobe tłumaczyć gospodyni.
- Sok. Wciąż jestem samochodem, a chyba nie zamierzasz mnie nocować. Mało... randkowe miejsce. - skomentował jej lokum.
- Uprzedzałam, że mam bałagan. - Elsbet poradziła sobie jakoś z zamknięciem szafy i podeszła do niewielkiego aneksu kuchennego. Wydobyła szklankę dla chłopaka i kieliszek dla siebie. Naglę wdzięczna była za panujący tu nieład. Wolała, by Androw nie zostawał tu dłużej niż konieczne. Nalała soku i postawiła go na stoliku przy kanapie, zdejmując z niej zapisy nutowe. Spojrzała na wciąż stojącego w drzwiach chłopaka. - Jak nie chcesz to nie musisz wchodzić.
Wszedł jednak i usiadł na kanapie, patrząc na szklankę soku. Palcami przeczesał swoje białe jak śnieg włosy. Milczał.
Mi wróciła do kuchennej części pokoju i wzięła butelkę z winem.
- Nie zapraszam tu ludzi. - Bez pośpiechu napełniała kieliszek czerwonym płynem. Chciała jak najdłużej odwlec moment zajęcia miejsca naprzeciwko chłopaka. Prawda była taka, że nie dość, że nie zapraszała ludzi tutaj nie chodziła też w “gości”. Trzeba by mieć do kogo. Dobra, nie mogła tego odwlekać w nieskończoność. Wetknęła korek z powrotem i rozsiadła się w fotelu naprzeciwko Androw. Czuła się dziwnie, widząc kogoś w swojej jaskini. Siedzącego na kanapie, na której regularnie spała gdy zmęczona po nocy pełnej koszmarów, nie była w stanie dojść do łóżka. próbowała się uśmiechnąć. - Na szczęście to nie randka.
- Mhm... Andy wciąż wpatrywał się w sok w szklance, choć nie upił z niego ani odrobiny - To... co chcesz wiedzieć? Albo o czym pogadać... - zaczął.
Elsbet przyglądała mu się upijając trochę wina. Po kilku oddechach, gdy powoli zaczynało do niej docierać, że jest na swoim gruncie, jakoś robiło się lżej.
- Sok jest jakby co świeży, wypijam tego hektolitry. Ale jakbyś się jednak chciał skupić na coś z procentami, to naprawde jestem tu w stanie kogoś przenocować. - Nie wiedziała na ile trudno jest mówić Androw o tym co przeżył w przeszłości. W sumie nie wiedziała jak to w ogóle jest mówić o tym co było kiedyś. Ona o swojej amnezji nie gadała bo i uważała, że nikogo nie powinno to interesować. Była też pewna, że jeśli nie wypije przynajmniej tego kieliszka, może mieć z tym problem.
- Nie wiem… nie wiem jak o tym rozmawiać. - Przyznała po chwili, zdobywając się na unikaną przez siebie szczerość. - Nigdy nie spotkałam kogoś kto też czegoś by nie pamiętał… Wiesz, tak nienaturalnie nie pamiętał.
Podniósł wreszcie na nią spojrzenie. Było wyraźnie strapione.
- Ty nie pamiętasz nic? Zupełnie nic?
- Nic. - Elsbet powstrzymała się by nie opuścić wzroku. - Powoli zaczynam myśleć, że wcześniej po prostu nic nie było.
To Androw pierwszy uciekł wzrokiem. Sięgnął po szklankę i napił się odrobiny soku.
- Ze mną jest inaczej, ale to dragi. Mam w głowie masę obrazów, scen, twarzy... jakby nie współgrających ze sobą w czasie. Tak jakbym prowadził kilka żywotów naraz. W dodatku nie umiem ułożyć ich chronologicznie... Gdyby nie pomoc lekarzy, nie wiedziałbym co jest moim prawdziwym życiem. - westchnął.
- I masz je nadal mimo, że już odstawiłeś prochy? - Mi opuściła wzrok na kieliszek. To było dziwne. Wyglądało trochę jakby chłopaka bardziej peszyła jej obecność niż ją jego. A już myślała, że co jak co, ale pod względem towarzyskim ciężko być bardziej upośledzonym niż ona.
- Taa... mówią, że zaszły nieodwracalne zmiany w moim mózgu - odstawił szklankę i wyprostował się, a na jego ustach pojawił się chłodny ale bardzo pociągający uśmiech - Podobno za bardzo eksperymentowałem. - odetchnął - Wiesz... to czasem męczy... ale nie można dać sobą sterować. Thomas mi to doradził. Zrobić coś szalonego ze swoim wyglądem, zmienić się i w ten sposób odciąć symbolicznie od tego, co... było. I tak jest faktycznie lepiej... Tylko czasem to wraca. - spuścił wzrok i znów się bardziej skulił na kanapie.
Gdy się uśmiechnął Elsbet poczuła dziwne ciepło na policzkach. Czemu musiała tak reagować? Androw był tylko miły. Owszem było to dziwne ale był miły.
- Jakie są tamte żywoty? To coś niemiłego czy po prostu przeszkadza ci, że są? - Upiła spory łyk wina. Widok skulonego chłopaka był dziwny. Drażnił ją i martwił.
Poczochrał się po białych jak śnieg włosach.
- To nie takie proste... nie wiem co jest częścią czego. - Westchnął, po czym spojrzał na nią jakby nad czymś się namyślał. - Wiesz, normalnie nie mam ochoty o tym gadać, ale w tym rzecz, że byłaś w tych wizjach... zanim w ogóle cię spotkałem na próbie. - dodał, wyraźnie tym udręczony.
Spojrzała na niego zaskoczona. Jej dłoń mocniej zacisnęła się na kieliszku. Szybko odstawiła go na stolik i z zainteresowaniem przyjrzała się chłopakowi. Czuła, że nie powinna go dręczyć, ale ciekawość wygrała.
- Jak to byłam w twoich wizjach? A raczej... W jaki sposób w nich byłam? - Nagle jakby cały strach przed siedzącą naprzeciwko postacią zniknął.
Skrzywił się.
- Wiesz, że moje wizje... uczucia... to wszystko jest wykoślawione. Nawet jeśli ci to opiszę jakoś... nie jest powiedziane, że tak było. Nie chcę cię... okłamać. - powiedział i schował twarz w dłoniach, jakby wiele go to kosztowało.
Na chwilę zbiło ją to z tropu. Patrzyła na chłopaka zaskoczona. “Wspaniale Els, jesteś genialna. Wiesz, że mu ciężko i jeszcze go katujesz”.

Podniosła się ze swego miejsca i przysiadła obok Androw na kanapie.
- Ja… wiesz… nawet jeśli to nie ma dużo wspólnego z tym co się działo, to zawsze jest cień szansy, że coś zacznie mi się przypominać. - Lekko szturchnęła go ramieniem. - Obiecuję, że będę brała poprawkę na to, że to tylko wizję, dobrze?
Spojrzał na nią i na jej ciało, wyraźnie odnotowując fakt jej bliskości. Nie cofnął się jednak, ani nie wykorzystał tego, że sama podeszła. Wydawał się zbyt skupiony na swoich wspomnieniach.
- To było kilka chaotycznych obrazów. Czasem na nich śmiałaś się, czasem coś mówiłaś, raz płakałaś... - podrapał się po głowie - Pamiętam w miarę dokładnie dwie scenki... jedna zupełnie nieprawdopodobna, dlatego mówię... nie ma co w to wierzyć. Druga była bardziej życiowa. Wychodziliśmy z jakiegoś budynku. Chyba kina. Piłaś napój przez słomkę. Zapytałem cię... - przełknął ślinę - Czy jakbym przefarbował się na biało jak Wiedźmin, to byś się ze mną przespała. Zaczęłaś się śmiać. Rozbawiłem cię…
Elsbet poczuła jak rumieniec szybko wraca jej na policzki i w niebezpieczny sposób zbliża do uszu. Mimo to uśmiechnęła się. Czy mogłaby się z nim przespać? Co by nie mówić o Androw był przystojny, znała nawet jedną laskę, która zrobiłaby to bez mrugnięcia okiem. Może, pomrugałaby z zachwytu. Ona jednak nigdy nie była z kimś blisko. Nie w przeciągu tych dwóch lat, które pamięta. Czasem nawet zastanawiała się czy gdyby to zrobiła… może to uruchomiłoby wspomnienia. Tylko… Żesz. Ile osób w jej wieku nie ma o tym bladego pojęcia? Nie było co tego roztrząsać to były tylko jego wizje. Jakoś nigdy nie wykazywał zainteresowania nią w ten sposób.

- Dobrze ci w białych włosach. - Powiedzenie komplementu wymagało chwili zastanowienia i starannego doboru słów. - Nie wyobrażam sobie ciebie w innych. - W jakimś dziwnym odruchu, chciała sięgnąć i przeczesać białą czuprynę, ale zatrzymała rękę. - A jaka była ta nieprawdopodobna?
Wypuścił powietrze z płuc i popatrzył spode łba na Mi. Grzywka spadła mu przy tym na jedno oko, przez co sam sobie odgarnął włosy. Znów wróciły na swoje miejsce. Zrezygnowany, odezwał się wreszcie:
- Jakoś czułem, że nie odpuścisz, ale... nie wiem czy dam radę na trzeźwo o tym mówić. - wyznał - Może... innym razem, co? Będę się zbierać, bo już późno.
- Nie mam prawa cię zatrzymywać. - Elsbet spróbowała zatrzymać uśmiech na twarzy. - Byłam ciekawa bo… sama miewam dosyć nieprawdopodobne sny ostatnio.
Odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzała na swój opróżniony do połowy kieliszek z winem. To było dziwne. Ona nie miała z nim żadnych wspomnień. Ale w sumie, dziewczyny z biblioteki kojarzyły ją, a ona ich nie, więc nie było to niczym nowym. Chciała wiedzieć więcej, ale nie tylko. Prawda była taka, że chyba chciała się wygadać.
- Wiesz… przez chwilę nawet myślałam, że to może to. Że też przesadziłam z czymś i dlatego nie pamiętam nic. Ale to chyba nie to, prawda? - Odrobinę posmutniała. Kończyło się jak zwykle. Zostanie tu sama z tymi snami. Snami i butelką wina na pocieszenie. O dziwo chciała by tu został. By opowiedział jej więcej. - Nie chce… - Ugryzła się w język i sięgnęła po swój kieliszek. To była decyzja Androw.
Wstał, lecz zamiast odejść, zirytowany przespacerował się po jej pokoju - do okna i z powrotem.
- Czego nie chcesz? - wypalił wreszcie - Ja ci tu zwierzam się z cholernie intymnych rzeczy. Chuj nawet jeśli nieprawdziwych, ale jednak siedzących mocno w moim łbie, a ty “nie chcesz”. Serio?! - spojrzał na nią pałającym gniewem wzrokiem. Nigdy jeszcze nie widziała “męskiej królowej lodu” tak poruszonej.
- Nie chcę byś wychodził. - Elsbet poczuła jak rumieniec rozlewa się na szyję. Wzięła głębszy oddech. - Nie chcę tu znowu zostać sama.

Spojrzała na chłopaka niepewna jego reakcji. To było takie dziwne. Androw zdawał się reagować jakby te wizje… jakby nie do końca traktował je jak wizje.
- Chciałabym cię jeszcze posłuchać.
Znów się przespacerował przez pokój. Jego ruchy były gwałtowne, jednak o dziwo, Elisbet nie czuła w nich zagrożenia dla siebie.
- Jeśli mam zostać, to muszę się napić. Jeśli mam się napić, to muszę zostać do rana. - powiedział i spojrzał na dziewczynę - Akceptujesz taki układ?
Elsbet poczuła, że rumieniec zsuwa się niżej. A już myślała, że nie jest to możliwe. Chwilę wahała się. Albo mogła zostać tu znowu sama z butelką, albo chociaż spróbować dowiedzieć się czegoś, w końcu wyjść poza ten cholerny schemat dom - biblioteka - próba - dom. Wzięła głębszy oddech.
- Tak… - Uśmiechnęła się do Androw i nagle zdała sobie sprawę, że przyszło jej to dosyć naturalnie. - Wolisz piwo czy wino? Tego drugiego mam więcej. - Dopiła zawartość kieliszka i podniosła się z kanapy.
“Piwo. Te twoje sikacze ciężko winem nazwać. Prawdziwe wino to tylko domowej roboty.” - usłyszała odpowiedź w głowie, a zaraz potem prawdziwy głos Androw:
- Piwo... - zawahał się jakby, po czym dodał - Prawdziwe wino to tylko domowej roboty. Innego nie uznaję.
Elsbet oparła się plecami o blat i potrząsnęła głową. Przesłyszała się, prawda?
- Piwo jest w lodówce… - Przyglądała się Androw z pomieszaniem strachu i fascynacji. - Mówiłeś mi to kiedyś prawda? Że piję sikacze?
- Co? Nie. Przecież nie pijemy na próbach. - Powiedział tonem oczywistej prawdy, otwierając lodówkę - Jedzenia to tu za wiele nie masz za to. - skomentował z właściwym sobie brakiem wdzięku.
- Yhym… - Elsbet podeszła do blatu i dolała sobie wina do kieliszka. - Rzadko jadam w domu. W ogóle staram się tu nie bywać. - Nalewając cały czas zerkała na Androw. Jaka była szansa, że znali się wcześniej. Jakie w ogóle powinno istnieć prawdopodobieństwo, że znali się, lubili i nagle oboje o tym zapomnieli. A gdyby to była prawda, to jak blisko byli? Spytał ją czy by się z nim przespała. W ostatniej chwili odstawiła butelkę, w kieliszku pojawił się prawie melisk wypukły. - Całowaliśmy się kiedyś w tych wizjach?
Mężczyzna wziął piwo i podszedł do okna. Otworzył puszkę z głośnym syknięciem.
- Aha... - powiedział w tym samym momencie, przez co ledwo słyszała. Upił łyk.
Mi obserwowała go. W sumie opryskliwość Androw trochę pomagała, szczególnie biorąc pod uwagę tematy, które niezbyt jej odpowiadały. Nie odpowiadały ale cholernie ciekawiły.
- Tylko całowaliśmy, czy coś jeszcze? - Ostrożnie podniosła kieliszek i upiła z niego wina starając się nie rozlać.
- Naprawdę twoim zdaniem to teraz jest najważniejsze, gdy gadamy o utraconych wspomnieniach? - zapytał, po czym podszedł do niej szybko i pochylił się nad nią.
- Miałaś świetne cycki. I co, dasz mi się przekonać czy to te same, co w moich zaćpanych wspomnieniach? - zapytał ze złością, choć nie dotykał jej.
To ją zirytowało. Lekko cofnęła się, na tyle na ile pozwalał jej blat kuchenny.
- Błagam o wybaczenie, ale takich wspomnień też nie posiadam. Nie mam pojęcia jak to jest być dotykaną przez faceta. - Słowa wyleciały zanim zdążyła się nad nimi zastanowić. Speszona opuściła wzrok. - Możemy gadać o innych rzeczach.
Przyjrzał jej się, jakby upewniając, że nie robi sobie z niego żartów, ale po chwili odpuścił. Cofnął się i znów podszedł do okna, pijąc od czasu do czasu z puszki.
- Widziałem twoje cycki. I więcej. Ale to nie była gorąca scena miłosna. To wiąże się z tą drugą wizją... - choć widziała teraz tylko jego profil, zauważyła, że skrzywił się tak, jakby mu było niedobrze - Widziałem cię nagą w takim wielkim słoju... wiesz, jak na filmach trzymają ufoludki albo organy... w takim zielonkawym płynie. Oczy miałaś zamknięte, nie ruszałaś się. Nie wiedziałem... czy żyjesz.
Zupełnie jakby była jakimś eksperymentem. Do tego te jej chore sny i ten obrazek z tramwaju. Elsbet upiła wina. Była nawet ciekawa czy to jej ciało widział. Czy gdyby mu je pokazała przytaknąłby tak dla zasady czy też rzeczywiście by je rozpoznał. A może okazałoby się, że to jednak nie ona… i co wtedy? Jakoś nie była w stanie oderwać wzroku od profilu Androw. To był tak słaby pomysł by ciągnąć to dalej. Jednak chciała w końcu komuś powiedzieć.
- Ostatnio męczą mnie sny. Głupoty o tym, że jestem agentką czy czymś takim. Na początku miałam nawet nadzieję, że to przebłyski wspomnień, że coś w końcu zacznie się wyjaśniać. Ale to niemożliwe. Teraz te sny tylko mnie męczą, budzę się zła, bo nadal jestem w kropce. - Wpatrywała się w swoje odbicie w kieliszku. - Nie żartowałam. Naprawdę czuję się jakbym miała kilka lat i tu nie chodzi tylko o to, że nie wiem jak to jest być z facetem. W zeszłym roku, po raz pierwszy “w życiu” byłam w kinie, cały czas uczę się rzeczy, które pewnie miałam w liceum. Tak, ta amnezja to jest upośledzenie.
Obrócił się i spojrzał na nią.
- Jest jakiś sposób... bym cię uspokoił? - zapytał, jakby sam nie był tego pewny, czy powinien wychodzić z taką ukrytą propozycją.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline