Wasyl opadał z sił i gdy udał się do khazada by z nim porozmawiać już ledwo trzymał się na nogach.
Usiadł przy jego łóżku i podał mu wody by opłukał gardło.
- Mówisz, że całe miasto tam mają pełne złota?- Zamyślił się najemnik.
- Miasta bez armii nie weźmiemy. No chyba, że podpalimy lub inną dywersję zrobimy, ale czy ktoś z nas się zna na tym?- Zastanawiał się na głos dowódca najemników.
Drozdow był ledwo przytomny, ale ostatkiem sił zlecił swoim ludziom zebranie dowodów na pokonanie zwierzoludzi i ich piekielnych stronników.
Następnie udał się do Adelmusa.
- Bracie Adelmusie.- Zwrócił sie opierając o ścianę. - Czy jak znajdziesz chwilę zobaczyłbyś czy nie wdaje się jakieś zakażenie czy coś w moje rany? Sam bym to zrobił ale czuję, że jestem słaby i muszę odpocząć.- Mówił spokojnie oszczędzając siły.
Drozdow po wymyciu się poszedł na odpoczynek i miał nadzieję, że z pomocą i wiedzą oraz umiejętnościami sługi Morra gdy wstanie będzie w lepszej formie.
W sumie nie widział sensu pozostawiania w tej wiosce a wyprawa dywersyjna raczej w takim składzie skończyła by się dość szybko unicestwieniem jego i pozostałych, którzy się wybrali. Lecz zmieniać decyzję i teraz wycofywać się nie było czymś dobrym dla morale ludności.