Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 17:12   #26
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Czas spędzony w lesie z Fillianore wprawił go w znakomity humor. Jeśli do tego momentu miał prowadzić go "Albatros", to było warto po stokroć.
Z szerokim uśmiechem przywitał port i wszystkich w nim zgromadzonych. Cała wesoła kompania w radosnym składzie. No, może nie do końca tak radosnym.

Nagle obrócił głowę w kierunku krzyków. Trzech mężczyzn. Jeden z nich wpakował bełt z niewielkiej odległości w czarnowłosą ślicznotkę. Epicentrum było bardzo blisko, gdyż zaledwie rzut kamieniem od Edana. Z paskudnym uśmiechem postanowił wykorzystać porównanie, jakie przyszło mu do głowy.
Szybkim ruchem chwycił kamień i rzucił w kusznika tuż po tym jak Hamdir niczym wystrzelony przed kilkoma chwilami pocisk, wypadł z budynku wprost na przeciwnika.

Kamień tymczasem leciał i trafił w złączone miecze. Zainteresowało się tym jednak dwóch pozostałych zbirów, lecz jeden obrał sobie Olgierda za cel.

Głośne, ostentacyjne westchnięcie niezadowolenia przeszło niezauważone w zgiełku walk. To z kolei wywołało grymas na twarzy Edana. Opuścił głowę, odkręcił się bokiem do podążającego ku niemu napastnika, po czym przykucnął obserwując przeciwnika kątem oka. Kiedy tamten był na odległość trzech dużych wypadów chłopak gwałtownie podniósł ku niemu głowę i roześmiał się obłąkańczo wspierając lewą dłoń na podłożu. I sieci rybackiej. Położył na podłożu drugą dłoń. Przestał się śmiać, zaś górna warga zadrżała odsłaniając zęby. Z gardła wydobył się psi warkot.

Zmierzający ku Edanowi mężczyzna zgodnie z przewidywaniem zastygł w półkroku z mieczem na ramieniu. Cofnął się nieznacznie i rzucił spojrzenie na Filianore. Ta już od dłuższej chwili obserwowała go jak myśliwy łanię. Pokiwała wolno głową, zasłoniła Edana i uśmiechnęła się, odsłaniając równy rządek elfich zębów. W rozpostartych dłoniach trzymała sięgające jej do łokci sztylety.
Mężczyzna odzyskał chwilowo utracony rezon. Dzikusy, pomyślał, i zaszarżował.

- Trzech syyyynów matka miała… - zaśpiewał fałszywie Edan.

Filianore nie drgnęła. Zbir podbiegł z mieczem skierowanym w brzuch elfki. Ta czekała na ostatni moment. Z niesamowitą szybkością przetoczyła się pod mieczem, przejeżdżając jednym z ostrzy po udzie napastnika. Warknął wściekle, ale to jedyna reakcja, na jaką mógł sobie pozwolić. W powietrzu już znajdowała się sieć zarzucona z bliska przez wyszczerzonego dziko Edana.

- Dwóch słyyyyneło z mądrości...

Opadła na przeciwnika szczelnie otulając go wieloma nieregularnymi warstwami splecionych linek z obciążnikami na krawędziach. Jednym, płynnym ruchem odczepił od pasa linkę i rzucił nią przez ramię przeciwnika. Natychmiast pociągnął, aby kotwiczka na końcu wbiła się w plecy tuż nad obojczykiem przy szyi.

Mężczyzna krzyknął dziko i spróbował unieść ręce w górę. Na próżno. Szarpnął zaplątanym w sieci mieczem, ten jednak zaplątał się jeszcze bardziej. Nie mogąc wykonać porządnego zamachu, puścił miecz i wyciągnął zza cholewy sztylet. Nie przerywając obłąkańczego krzyku, rozciął kawałek sieci, wysunął przezeń dłoń i chwycił linkę.
- Pojebańcy! - wrzasnął i pociągnął z całej siły, zaś Edan pospieszył mu z pomocą.

- A trzeeeeeci co był gupi...

Filianore z uśmiechem obserwowała jego zmagania.
Chłopak ułatwił mężczyźnie ciągnięcie zgodnie podążając za jego ruchem. Szybkim biegiem zaczął okrążać przeciwnika zaciskając linę na jego szyi. Zdążył zrobić jeden obrót, gdy linka świsnęła w powietrzu, rozrywając się pod naporem ostrza. Edanem lekko zachwiało, stanął jednak na nogi. Mężczyzna powiększył dziurę i zrzucił z siebie sieć. Przenosił rozsierdzony wzrok z elfki na Edana i z powrotem.

Widząc jak mężczyzna bardzo niespodziewanie pozbywa się sieci i liny, Edan zaczął cofać się w kierunku morza. Po kilku krokach jego buty zastukały o drewniane nabrzeże. Nigdy nie widział, żeby ktokolwiek tak szybko uporał się z zaplątaniem w sieć. Nigdy nie widział takiego ostrza, które potrafiłoby tego dokonać tak szybko. Nigdy nie widział, by ktokolwiek czując zaciskającą się na szyi linę reagował tak szybko, tak precyzyjnie i tak skutecznie. Nie wspominając o bólu, jaki musiał odczuwać, gdy kotwiczka ryła jego ciało. Ten człowiek wedle wszelkich, absolutnie wszelkich prawideł nie powinien być w stanie tego zrobić. Podobnie działali niektórzy łowcy nagród. Zarzucali sieć, by uzyskać kilka darmowych sekund na pochwycenie lub wykończenie przeciwnika.

Ale na tego mężczyznę nie podziałało. Kim on był?

Filianore także cofnęła się lekko, unosząc puste ręce w górę. Nie zamierzała już walczyć.
- Jest cały twój, zasrańcu – zawołała do zbira buńczucznie. – Uważaj, bo mocno gryzie.

Edan jednak nie miał zamiaru walczyć z takim przeciwnikiem. W otwartej walce na miecze nie miał z nim szans, patrząc na to, co zaprezentował przed chwilą.

- Dał się wmanewrować! - dokończył z szerokim uśmiechem, po czym rzucił torbę Fillianore i tyłem, z rozłożonymi rękami runął do wody.

Filianore złapała torbę i z prychnięciem odrzuciła ją na bok.
- Z wody przybył, do wody odszedł – pokiwała głową, śledząc spojrzeniem znikającego Edana. – No cóż, przystojniaczku… – elfka przygryzyła dolną wargę i dobyła sztyletu - Wygląda na to, że jednak jesteś cały mój – zamruczała bardziej do siebie niż do niego.

Może i Edan nie był profesjonalnym pływakiem, jakich wystawia Oxenfurt, ale nie utopić się potrafił. Przepłynął pod wodą kilka metrów i cicho wynurzył twarz tuż pod deskami. Nabrał powietrza ponownie, zanurzył się i powtórzył manewr. Zatrzymał się dopiero przy końcu gotów ponownie ukryć się pod wodą. Nikt jednak nie próbował go gonić ani poszukiwać.

Tymczasem przeciwnikowi Fillianore nie było do śmiechu. Miał dosyć tego zadania, tej nocy i tej walki. Nie rozumiał, co się dzieje. Widząc jednak łakome krwi spojrzenie elfki wyciągnął z sieci miecz i stanął naprzeciwko niej.




Wyszedł na brzeg i ociekając wodą z wesołym pogwizdywaniem ruszył w drogę powrotną. Na miejscu było już po sprawie. Zwłoki leżały z grubsza tam, gdzie stały zanim obróciły się w trupy. Głęboko zaciągnął się powietrzem i wypuścił je przez usta.

- Cudownie - mruknął do siebie z szerokim uśmiechem. Elfka ze Ślepym Psem pochylali się nad jednym z nieboszczyków, zaś Edan ponownie założył torbę.
Znowu czekało go suszenie...

Podszedł do swego niedawnego przeciwnika. Odciągnął mu wargę, by sprawdzić czy przypadkiem nie jest bestią, ale nie zanosiło się na to. Wyciągnął z jego ciała kotwiczkę, zaś przeciętą linę połączył kilkoma solidnymi, żeglarskimi węzłami. Skoro okręt utrzymuję, to czemu nie miałyby zespolić dwóch kawałków sznurka?

Zainteresował się również nożem, który z taką łatwością poradził sobie z siecią i liną jednocześnie. Obrócił kilkukrotnie bronią, przytknął do gardła nieboszczyka, po czym przeciągnął po nim z zainteresowaniem. Jeśli ostrość rzeczywiście była nadzwyczajna, to warto go sobie przywłaszczyć. Łącznie z pochwą z cholewy.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline