Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 18:52   #41
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

- Gdzie się szlajasz jak strzygoń za ścierwem? - zawarczał Krzesimir przez nieodmiennie słodki uśmiech. Na odpowiedź nie czekał. - Gdzie się włóczysz jak ten dziad proszalny, gdy jesteś potrzebny? Pierwszy łowczy Jawnutowy zaginął. Jak mu tam... Bleizgys. Wyjechał na spotkanie córce i przepadł jak kamień w wodę. Eufemia twierdzi, że nie wyczuwa jego duszy, że on z przodkami już, nie krew, a miód za stołem biesiadnym w zaświatach pije, wolny na wieki ode głodu... nie wierzę nawiedzonej suce jak... jak psu nie wierzę!
Córce. Jan poczuł, iż mu przed oczyma ciemnieje. Egle, córka Bleizgysa. Ta, która wiodła Sayna do Bejsagoły.
- Dziewczyna – wydusza – Wampirzyca, Bleizgysa córka.
- A tej też nie znaleźli. Byś był na miejscu, byś się zakręcił...
Sayn przepadł. Jeden z niewielu, jeśli nie jedyny, kto szczerze wierzył w możliwość pokoju, nie tylko czasowych paktów dla doraźnych korzyści.
- ... byś już łowczym był, a tak dupa jak miesiąc twoja blada.
- A tak poza tym?
- Poza tym to Biruta śliczna. A pokazała mi, wystaw sobie, portrecik. Misterny wielce. Podobieństwo nadzwyczajnie uchwycone. W jej alkowie wisi...
Janowi na końcu języka zawisło pytanie, co też Krzesimir robił w Biruty alkowie i czy nie rozgaszczał się aby za bardzo.
- ... mówię jej – a to się Jan ucieszy, że liczko jego choćby malowane blisko chcesz mieć, by zerknąć przed oczu zamknięciem, sny osłodzić. A ona na to...
- To nie Jan – oznajmił młody Diabeł grobowym głosem.
- Właśnie tak powiedziała. Nie stosuj na mnie swoich sztuczek, bo ci żebra falchionem porachuję, możesz Bożywojowy syn, ale dalej smarkacz.
Portret. Portret Lederga w alkowie Biruty. Ażeby popatrzeć przed zaśnięciem. Czyżby się wszystko o podobieństwo rysów jeno rozchodziło?
Polecił się zostawić. Nie zareagował, gdy Chorotka wszedł do izby, szurając nieśmiało butami o zakręconych noskach i zagadując przyjaźnie. Nie zaregował, gdy Hamsa przyniósł mu świeże odzienie i podpytywać próbował, kiedy pannę o chustkę czy inny podarunek prosić można, czy tydzień to nie za mało aby.
Jak we śnie jechał do wioski Glandego. Poczuł się lepiej dopiero, gdy na kolanach zaciążył mu topór. Tak, tego mu było trzeba. Dotyku i szczęku broni, urodził się wojownikiem, krew ojca tylko to wzmocniła. A potem padły słowa.
- Już czas – rzekł Glande, który położył mu na kolanach swój topór. - Tyś pakt zawarł, ty to musisz uczynić.
 
Asenat jest offline