Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2017, 15:01   #219
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Postanowili nie wracać. Każdy z nich zdecydowany był podążać w górę czarnego już strumienia. Zejście było bezcelowe nawet biorąc pod uwagę obecność orków.

Teren natomiast z czasem stawiał coraz to nowe wyzwania w postaci stromizn z wodospadami lub wąskimi przejściami. Wysokość, na jakiej się znaleźli sprawiła, że las zaczynał się bielić w południe oślepiając ich promieniami słonecznymi.

W końcu jednak dotarli do źródła czerni w rzece - otwór przypominający nieco lisią norę. Wewnątrz musiało być źródło dziwnej substancji. Khazad natychmiast ruszył w poszukiwaniu wejścia. Musiało gdzieś jakieś być, ale czy rzeczywiście w okolicy? Jeśli będą mieli szczęście, pod nimi nie znajduje się zakończenie ciągnącego się kilometrami tunelu.

Nagle dostrzegł to, czego szukał. Nieopodal rumowiska znalazł niewielkie wejście między kamieniami i skałami. Zajrzał do środka na tyle, na ile mógł, nie chcąc wejść orkom prosto pod miecz. Wewnątrz było jednak pusto. Przynajmniej na tyle, na ile mógł się zorientować z tego miejsca. Wszedł zatem do środka. Ruszył przodem zakręcając między ogromnymi blokami skalnymi i... przystanął z otwartymi szeroko oczami.

Pieczara, w jakiej się znaleźli była tak olbrzymia, że pomieściłaby się w niej cała rezydencja z przyległościami, zaś strużka wylatująca z norki płynęła wydrążonym przez niezliczony czas korytkiem prowadząc do... smoka. Olbrzymiego, żółtołuskiego, rogatego, skrzydlatego smoka leżącego na brzuchu pod własnymi skrzydłami.

Leżące niedaleko trupy nie dodawały otuchy. Ludzie, którzy przyszli zapolować na bestię, zaś skończyli z powypalanymi smoczą krwią dziurami. Cztery ciała najwyraźniej za czasów swojej świetności, kiedy były jeszcze trochę mniej martwe, wbiły pod łopatkę smoka czarne drzewce. Rana częściowo się zasklepiła, ale nie całkowicie. To ona była źródłem czarnych plamek. To była smocza krew.

Gad tymczasem spał sobie w najlepsze.

Arno spojrzał na własną broń i na stwora. Skrzywił się paskudnie. Przeniósł wzrok na towarzyszy.
Khazad zastanawiał się jak walczyć z czymś, co ma jedną łapę o wysokości porównywalnej do jego wysokości. Młot jednoręczny czy dwuręczny... co za różnica? Smok i tak tego nie odczuje tak jak tego, co ma wbite w bok. Pewnie spojrzał, pomyślał sobie: "Wykałaczkę wbili, drzazgę pieruńską... Później wyjmę, bo mi się teraz nie chce".

Bert odciągnął ich na bok, by przedstawić swój pomysł. Hammerfist potarł brodę z niepewną miną. Zatrucie gada, którego krew przeżerała metal wydawało mu się dość mało skutecznym pomysłem, ale nie protestował. Lepszego nie miał. Skinął w końcu głową.

- Wrócić możemy, ale żeby podobał mi pomysł się ze zdradzaniem wszystkiego alchemikowi, to nie powiem. Nie raz żeśmy już w wierze dobrej powiedzieli co, a potem obróciło to przeciw nam się. Jako ludzie zwiedzą się, że gadzina leży tu, to na wyprzódki zlecą tu się głupki, co zabić będą chcieli go. A gad chuchnie wtedy, dmuchnie wtedy i po chłopach. Lepiej jakoby nie tykać go wiele zbyt. Śpi? To śpi niechaj sobie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline