Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2017, 08:41   #17
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Służba rozkradła, co się tylko dało, nim uciekła. Ci, którzy uciec zdołali. Resztę Patrycjusz zapewne wyprzedał, gdy jeszcze dbał o cokolwiek. Tak to musiało wyglądać, myślała Anna, myszkując po drewnianym domu przytulonym do wieży. Zniknęło wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, została wydrążona, pusta i uszkodzona skorupa. Całkiem jak pan tego miejsca. Tu i ówdzie znalazła ślady świadczące, że ktoś – może Jitka, może on sam – z budynku wyrywał drewniane elementy, zapewne na opał.

Ogień przygasł – to jedyna myśl w miarę bliska rzeczywistości, jaka Ventrue jeszcze towarzyszyła. W miarę… o ogień w kominku szło, czy ten sygnałowy, rozpalany w misie na szczycie wieży? I jakiż sens w jego utrzymywaniu, jeśli ten drugi? Czy ktoś jeszcze w Pradze liczy na to, że ze szczyty wieży patrzą bystre oczy, dzień i nic, i gdy wróg nadciągnie, ostrzeże mieszczan bijącą w niebo łuną? Czy ktokolwiek w Pradze jeszcze na Laurentina liczy, skoro dbać ewidentnie przestali.

Ognie, ach, i koń jeszcze. Jeszcze konia utrzymuje… wszak nie zajdzie daleko na wykrzywionej stopie. Tylko czy w ogóle odejść chce i może, czy to nie przyzwyczajenie już? Myślała, upychając zdobycze z wieży pod węgłem w małym tobołku. Przeszukiwanie nie było jednak zupełnie bezowocne. Znalazła przeoczoną przez szabrowników łopatę. Wbiła ją w zmrożoną ziemię grobu, nie wiedzieć, komu i dla kogo wykopanego.

A to by się zadziwił Oldrzych i Gangrele, wszyscy ją mieli za delikatną, kruchą zjawę. Tymczasem kopała zawzięcie, nie paląc krwi, by siłę ramion zwiększyć… znała ziemię. Znała grabarską robotę. Po prawdzie to lepiej, niż ten, co tu zmarłych pogrzebał. Zdaje się, że gołymi rękoma… I w Boga wątpił bądź odmówił duszom Jego opieki. Nad mogiłą nie było krzyża. Pierwszy wyłonił się spod ziemi zbrojny w tunice z herbem Valdsteinów. Twarz miał zmasakrowaną, brakowało prawej ręki… a u pasa dalej tkwił mieszek i nóż w rogowej pochwie…

Ostawiła zmarłych, by dać rękom odpocząć. Oni wszak nie wybierali się nigdzie. Zajrzała do Etienne’a, ale spał, skulony w fotelu Patrycjusza. Ogień przygasał w kominku. Wspięła się do alkowy Laurentina, delikatnie zdjęła z jego szyi łańcuszek z kluczem. Dopiero gdy trzymała go w dłoni, przestał wymykać się postrzeganiu… ujrzała za to coś jeszcze. Gdy się odwracała, by za gobelinem poszukać ukrytych drzwi.

W puklerzu coś się poruszyło. Cień, nieduży. Za mały na dorosłą niewiastę.

Chłopiec. Jej chłopiec.
 
Asenat jest offline