Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2017, 07:52   #25
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
art rozłożył tablicę na stole w kuchni i usiedli w okręgu.
- Muszę was jeszcze raz zapytać, czy jesteście pewni, że chcecie się w to bawić.
- No chyba gdyby było inaczej, to byśmy tutaj nie siedzieli, prawda?
- Rylee uniosła brew.
- Takie są zasady. Trzeba głęboko w środku czuć, że chce się przebywać blisko planszy, gdy wszystko się zacznie. - Wyjaśnił Davies.
- Oczywiście, że chcemy. Chcę porozmawiać z babcią - odpowiedziała blondynka.
- Reszta? - Bart spojrzał na Altheę i Luke'a, którzy niemal w tej samej chwili powiedzieli “tak”.
- Ok, tak, jak już mówiłem, plansza odpowiada na nasze pytania. Znajdują się na niej litery, cyfry, słowa “tak” i “nie”, no i “do widzenia”. Mamy też wskaźnik, który się po niej porusza, odpowiadając na nasze pytania. - Davies wziął go w dłoń i przesunął po tablicy.
- Zadajemy pytania, a potem poruszamy wskaźnikiem zgodnie z wolą duchów? - Althea spojrzała na przyjaciela.
- No właśnie nie my nim poruszamy, a dusza, którą przywołaliśmy - odparł chłopak. - Przemawia przez nasze ciała. Oprócz tego są cztery zasady, których trzeba bezwzględnie przestrzegać…
- Mogłeś od nich zacząć…
- Prychnęła Rylee.
- Pierwsza: nie pytamy ducha, jak umarł. - Bart znów zignorował docinkę dziewczyny.
- Dlaczego? - Spytała Althea.
- Powiedzmy, że człowiek, którego przywołamy, mógł mieć traumatyczną, bolesną śmierć. Nie chcemy, żeby dusza ponownie to przeżywała. - Wyjaśnił. - Może się obrazić i przestać z nami rozmawiać, a wtedy wszystko stracone. Druga zasada: nie pytamy ducha, jak sami umrzemy.
- Dlaczego?
- Tym razem spytał Luke.
- Po pierwsze, nie chcesz tego wiedzieć, a po drugie, mając taką wiedzę, twój umysł może podświadomie kierować cię ku śmierci określonego przez ducha dnia.

W tym momencie Rylee parsknęła śmiechem.
- Stary, to tylko zabawka, rozumiesz? Wyprodukowało ją Hasbro, czy jakaś inna firma. Nie przywołasz tym żadnych duchów. - Po tych słowach Althea klepnęła ją w ramię i zachmurzyła się.
- Daj mu spróbować - powiedziała.
- Nie musisz w to wierzyć, sam się przekonasz - odparł Bart z uśmiechem. - Zasada numer trzy: jeśli dotknąłeś wskaźnika i jesteś w kręgu ludzi, z którymi porozumiała się dusza, nie możesz ot tak po prostu przerwać kręgu i wyjść sobie - musicie zostać do końca. No i zasada numer cztery, najważniejsza: nigdy nie można zakończyć seansu bez pożegnania się z duszą przywołanej osoby. Jeśli się nie pożegnamy, przejście między światem żywych a umarłych pozostanie otwarte, więc duchy będą mogły przejść sobie ze swojego świata do naszego. Gotowi?
- Już chyba bardziej być nie można
- odparła leniwie Rylee.
- Ok, zatem połóżcie dwa palce prawych dłoni na wskaźniku. - Bart ustawił go mniej więcej po środku tablicy.
Althea dołączyła jako pierwsza, za nią Luke i na końcu Rylee.
- Teraz musimy być cicho i skupić się na tym, co chcemy osiągnąć. Przywołujemy duszę pani Carpenter - powiedział bardzo poważnym tonem Davies. - Czy gdzieś obok jest pani dusza, pani Carpenter?! - Ostatnie zdanie wypowiedział podniesionym głosem.

Nic się nie wydarzyło, więc Bart powtórzył pytanie. Wtedy poczuli, jak temperatura wokół nich spada, jakby ktoś nagle otworzył okno w środku zimy.
- Czy jest ktoś z nami?
Wskaźnik najpierw drgnął, a chwilę później zawędrował na pole z napisem “tak”.
- Dobra, kto przesunął wskaźnik? - Zapytała Rylee, prychając.
- Duch - odparł Davies.
- Daj spokój, nie można przywołać ducha przez jakąś zabawkową tabliczkę. - Blondynka uniosła brwi.
- I dlatego zrobiło się tak zimno? Bo ktoś przesunął wskaźnik? - Luke chuchnął w dłoń.
- Kontynuujmy - rzucił Davies. - Pani Carpenter, czy jest pani z nami?
Wskaźnik tym razem przesunął się na pole z napisem “nie”. Althea aż zakryła usta wolną dłonią.
- Więc kto jest z nami? Przedstaw się! - Bart rozejrzał się nad głowami towarzyszy, jakby miał zamiar dostrzec tam ducha, który prowadził ich dłonie.

Wskaźnik nie przesunął się od razu, ale gdy zaczął się ruszać, z każdą kolejną chwilą nabierał na tablicy prędkości, aż ciężko było rozczytywać słowa. W końcu ułożyły się w czytelny przekaz.
- W-A-S-Z-N-A-J-W-I-Ę-K-S-Z-Y-K-O-S-Z-M-A-R. - Przeczytał nieco zaniepokojony Bart.
W tym momencie usłyszeli głośne, natarczywe walenie do drzwi. Wszyscy podskoczyli w miejscu, Althea krótko pisnęła. Pukanie powtórzyło się. Było zbyt mocne, by mógł to być któryś z dzieciaków zbierających słodycze.
- Pieprzyć to, idę otworzyć. - Luke wstał od stołu i ruszył w stronę wejścia.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline