Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2017, 11:04   #6
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Elsbet spojrzała na niego zaskoczona. Czy tego chciała? W sumie myślała już o tym tej nocy. By spróbować, czy przy tym także wspomnienia nie wrócą. Jednak dla Androw to była jakaś trauma. Ona należała do tej części dziwnych wizji.
- Ja… - Policzki zapiekły ją mocniej. - Ja chciałabym zobaczyć jak to jest.
Nie odzywał się chwilę, patrząc tylko na nią.
- Nie wiem czy się nadaję, ale... możemy zobaczyć... jak daleko zajdziemy. - mówił z trudem - Najpierw się rozbierzmy. Zaczniesz?
Przyglądała mu się, upewniając się, że rumieniec już nie zejdzie z jej twarzy. Czemu miałby się nie nadawać? A raczej, kto miałby się do tego nadawać? Wzięła głębszy oddech i odstawiła kieliszek. Po chwili namysłu podeszła do kanapy zostawiając po drodze buty. Cały czas obserwując chłopaka zsunęła z nóg spodnie. Jej głowa działała na przyspieszonych obrotach. Jaką właściwie ma dziś bieliznę? Czerwoną, jak zwykle? Niby miała zły nastrój rano, istniała spora szansa, że wybrała swój ulubiony kolor.
Robiła głupotę, bardzo dużą głupotę. Co jeśli dowie się o tym Clara? Co jeśli Androw ją wyśmieje? Nie wiedziała czy jej obawy przed facetami mogą być jeszcze większe. Stała przed nim, delikatnie naciągając dłońmi golf, tak by zasłaniał bieliznę i czekając na jego ruch.
Androw patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Powoli podszedł do niej jakby się skradał. Zdjął z siebie jeansową kurtkę... i położył ją na ramionach dziewczyny. Otulił ją swoją kurtką i przytulił.
- Nie... - szepnął jej do ucha - Nie w ten sposób, mała... Wszystko przyjdzie z czasem.
Poczuła dziwną ulgę. Naprawdę się tego bała. Odetchnęła i mocno objęła chłopaka. Była ciekawa z jakim “czasem” to przyjdzie. Od dwóch lat nie zmieniło się nic… może poza jednym szczegółem. Teraz już wiedziała jak to jest być obejmowaną. Pozwoliła drżącym dłoniom się uspokoić.
- Ja… myślę, że się nadajesz. - Nieśmiało zacisnęła pięści na jego koszulce. - Teraz chciałabym nawet byś to był ty.
- Mówisz, że gustujesz w ćpunach na odwyku? - chyba zażartował, choć nie widziała jego twarzy. Mężczyzna wciąż ją przytulał, a jego dłoń delikatnie głaskała jej włosy.
Elsbet zaśmiała się cicho i zadarła głowę do góry.
- Powiedziałabym raczej, że gustuję w przystojniakach o białych czuprynach. - Uśmiechnęła się do Androw, nie puszczając jego koszulki. - Zostaniesz, prawda? Nie chcę spać sama.
- Zostanę. Wypiłem piwo. - powiedział, jakby to był najważniejszy powód. Powoli wypuścił rudowłosą z objęć.

Mi niechętnie puściła jego koszulkę i opuściła wzrok na swoje gołe nogi. Trochę niepewna tego co ma robić, opatuliła się jego kurtką, która dla niej mogła być równie dobrze sukienką. Była nawet ciekawa czemu nie kontynuowali. Nie żeby jej to przeszkadzało. Naprawdę czuła ulgę, jednak… Czy Androw zobaczył, że ona się boi? Czy po prostu uznał, że jednak nie jest zainteresowany? Nawet nie była pewna czy powinna pytać. Spojrzała na niego nie mając pojęcia co powiedzieć. Akurat w takim momencie brakowało jej języka w gębie.
- Nie uważam ciebie za ćpuna. - Nawet nie miała pojęcia czemu przyszło jej to do głowy. - Jeśli z tym zerwałeś, to nim nie jesteś i tyle.
- Też się nie czuję... - westchnął i usiadł na kanapie, robiąc jej obok miejsce - Ale podobno w tym jest największy problem, żeby alkoholik przyznał, że jest alkoholikiem, a narkoman, że jest ćpunem. I będzie nim przez całe życie, bo jeden mach może sprawić, że cała ta “trzeźwość” jebnie.
Elsbet zgarnęła swój kieliszek i przysiadła się obok. Nie nakładała spodni. Nie widziała sensu. Androw i tak już ją widział, a w mieszkaniu było ciepło. Po chwili podciągnęła kolana do piersi i objęła je rękami.
- Chciałbyś zapomnieć gdybyś mógł? Wiesz, mieć tak jak ja mam. - Zerknęła na niego ale odwróciła wzrok nie chcąc go peszyć. - Nie pamiętać tych wizji.
Westchnął i dopił swoje piwo, a potem odrzucił głowę w tył na oparcie kanapy. Zamknął oczy.
- Wiesz... to były naprawdę fajne cycki... - powiedział, starając się zachować powagę.
- Na swoje też nie narzekam. - Mi pokazała mu język mimo, że nie mógł tego zobaczyć. Rumieniec nie chciał zejść, ale czuła się już bardziej komfortowo. Jej głowa pomału wracała na stare obroty. Powinna mieć kilka czystych ręczników, chyba powinna mu zaproponować. No i rzeczywiście ze śniadaniem mógł być problem. Zazwyczaj łapała coś w drodze do biblioteki. - Chociaż jedna rzecz we mnie, która jest duża.
- No tak, z takim móżdżkiem, to nie masz co szpanować. - odparł, po czym pocałował delikatnie jej czubek głowy, a ona znów miała uczucie dejavu.
- Masz coś do mojego móżdżka? - Spojrzała na niego. Był przyjemnie blisko. W porównaniu ze strachem z początku tego wieczora, było to strasznie dziwne uczucie. Czemu miała wrażenie, jakby to już miało miejsce? Jaka była szansa, że Androw niesie z sobą trochę jej wspomnień. Przyglądając mu się przysunęła swoją twarz do twarzy chłopaka. Jego usta były, tak blisko. Czuła na sobie jego oddech.
- Mógłbyś mnie… - Słowa ugrzęzły jej w gardle, więc podsunęła się tak, że ich usta prawie się spotkały. Nie chciała go zmuszać. Z jakiegoś powodu, nie chciał kontynuować poprzedniej zabawy, a i ona nie wiedziała czy da sobie radę. - Chciałabym byś mnie pocałował.
Przyjrzał jej się, delikatnie zgarniając jej nastroszone włosy do tyłu za uszy.
- Myślałem, że za mną nie przepadasz... - powiedział cicho, zbliżając nieco twarz do jej twarzy. Czuła na ustach jego ciepły oddech, gdy mówił.
- Nie. Ja tylko odrobinę się boję. - Ostatnie słowa powiedziała przesuwając swoimi wargami po jego ustach.
Delikatnie musnął jej wargi swoimi, ale potem cofnął się i spojrzał na nią oceniająco.
- Mogę cię o coś spytać? To będzie osobiste…
- Tak… wiesz chyba wszystko dzisiejszego wieczoru jest trochę osobiste. - Przyglądała mu się niepewnie czując jak jej usta delikatnie palą po krótkim dotyku.
- Twój strach... przed bliskością - zaczął mówić ostrożnie - Myślisz, że to brak doświadczenia czy... coś wcześniej, czego nie pamiętasz, wpłynęło tak na ciebie?
- Nie wiem. - Elsbet opuściła wzrok i delikatnie chwyciła koszulkę chłopaka, bawiąc się nią. - Czasem to wydaje się za mocne jak na zwykły brak doświadczenia. Ale jeśli nawet coś tam było, chciałabym sobie przypomnieć. Cokolwiek. Mam nadzieję, że to brak doświadczenia. - Zacisnęła pięść na jego koszulce. Co jeśli to rzeczywiście było jakieś złe wspomnienie. Czy jeśli je wybudzi, będzie mogła być z Androw jeszcze raz w ten sposób? Mimo to chciała wiedzieć.
On jednak inaczej na to patrzył. Cofnął się.
- Wiesz, że to... ja mogłem cię skrzywdzić, jeśli faktycznie się spotkaliśmy?
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie chciała by się odsuwał, ale puściła jego koszulkę.
- Czemu miałbyś? Poza tym, wiesz jak potrafię uderzyć. - Uśmiechnęła się niepewnie. - Na razie wszystko co robisz jest miłe, a chyba powinnam reagować jeśli coś było, nie tak, prawda?
Przeczesała swoje włosy, skupiając wzrok na stojącym na stoliku kieliszku. Powinna być z nim szczera. W sumie on otwierał się przed nią, a ona? Ona w sumie nie miała zbyt wiele do powiedzenia, bo nic nie wiedziała.
- Gdy pocałowałeś mój czubek głowy miałam wrażenie, że tu już się stało. Ale to nie było nieprzyjemne. Chciałabym więcej, chciałabym zobaczyć co jeszcze pamięta moje ciało, ale nie powinnam o to prosić, prawda? - Spojrzała na siedzącego obok chłopaka, czekając na jego decyzję.

Mężczyzna jednak wstał i podszedł do lodówki po drugie piwo. Otworzył je i znów stanął przy oknie, odwrócony do niej plecami.
- A nie przyszło ci do głowy, że może faktycznie coś między nami było... i było jakiś czas cudownie, ale ja... ja ćpałem. Krzywdziłem cię... mówiłem ci w końcu, że pamiętam twoją twarz jak płakałaś. Więc... to całkiem prawdopodobne. Jako zjebany narkoman, krzywdziłem cię i... może to przeze mnie spadłaś ze schodów? Pomyśl... ty od dwóch lat nic nie pamiętasz, a ja od dwóch lat się leczę. To nie może być przypadek!
- Czemu musisz zakładać najgorszą możliwą wersję? - Elsbet wstała z kanapy i podeszła do chłopaka stając tuż za nim. - Mówiłeś też, że widziałeś moją twarz gdy się śmiałam. Wiesz jak często zdarza mi się obecnie śmiać? A co jeśli w ogóle w moim wypadku nie było twojej winy? Co jeśli spadłam sama, albo zrobił to ktoś inny. Toż równie dobrze mogłam cię namówić na leczenie. Mogliśmy być szczęśliwi. - Czemu nagle traktowali te wizje jakby były prawdą. Toż Androw sam twierdził, że to tylko narkotyczne majaki. Równie dobrze mógł jej przypominać kogoś innego. Była zła na niego. Czemu się tak bał. Co najwyżej nadal będą dla siebie nikim. - Chciałbyś zrezygnować z tego?
Nie odpowiedział. Odstawił piwo na parapet i odwrócił się. Pocałował dziewczynę namiętnie, obejmując jej twarz dłońmi.
Na chwilę zamarła nie do końca wiedząc co ma robić. W końcu jednak nieśmiało oparła ręce na jego ramionach i spróbowała oddać pocałunek.
Wyczuwając chyba jej niepewność, zwolnił. Namiętność przeszła w kontrolowaną zmysłowość. Androw delikatnie muskał jej wargi, a gdy tylko chciała, pozwalał wędrować po swoich. Jego dłonie czule gładziły jej włosy i policzki.
Elsbet uważnie naśladowała jego ruchy. To było trochę jakby się uczyła. Delikatnie chwytała jego wargi swoimi, by po chwili puścić i zanurzyć język w jego ustach. Z narastającą ciekawością patrzyła jak chłopak reaguje na każdy jej ruch. Do tego robiło się jej jakoś dziwnie gorąco. Nagle dżinsowa kurtka zaczęła lekko przeszkadzać. Chciała ją zrzucić, ale nie chciała przerywać. Jej serce waliło tak jak do tej pory, ale teraz nawet wydawało się to przyjemne, jakby było “na swoim miejscu”.
Jego dłonie zeszły niżej i jakby odgadły jej życzenie, strącając kurtkę na ziemię. Mężczyzna oderwał się na chwilę, by spojrzeć jej poważnie w oczy.
- Jeśli coś cię przestraszy, mów. Jeśli czegoś chcesz, bierz. Wiem, jak było dotychczas, ale... zaufaj mi. - pogładził jej policzek - Nic nie jest głupie, po prostu pokaż mi czego pragniesz.
- Jeszcze nie wiem, czego mogę chcieć, ale... - Elsbet uśmiechnęła się. To było głupie. Chciała dotknąć jego skóry, zobaczyć go w całej okazałości. Ale skoro miała mówić. - .. rozebrałbyś się?
 
Aiko jest offline