Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2017, 11:32   #26
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Gdy Bart zaczął opowiadać o tych wszystkich zasadach i jak to ma wyglądać, znowu jej się odechciało bawić w tę głupią grę. Reszta jednak wydawała się być zafascynowana tą formą rozrywki, więc nie miała innego wyjścia, jak się przyłączyć (żeby nie wyjść na sztywniarę w taką noc).

Aż uniosła wzrok, gdy wskaźnik zaczął krążyć po drewnianej tabliczce. Była pewna, że nim nie przesuwa, zresztą, jej palce dotykały go z niewielkim naciskiem; Rylee wręcz zdawało się, że są jakoś dziwnie do wskaźnika przyklejone, chociaż ona nie wykazuje większego zainteresowania. W końcu zapytała o to, kto go przesunął, ale oczywiście nikt się nie przyznał. Jeśli chcieli ja nastraszyć, to słabo im szło, bo blondynka czuła jedynie narastającą wewnątrz irytację.

Otworzyła usta z wrażenia, gdy okazało się, że nie skontaktowali się z babką Rylee a gdy wskaźnik zaczął wirować, wskazując coraz to nowe litery, które ułożyły się w trzy słowa, kobieta aż wstała od stołu.
- Waszym największym koszmarem? - Spytała, patrząc po twarzach przyjaciół. - Które z was się tak paskudnie bawi moim kosztem, co? Przyznawać się.
Aż podskoczyła w miejscu, gdy usłyszała nachalne dobijanie się do drzwi.
- Luke, nie, nie otwieraj - poprosiła go.
- Daj spokój, to na pewno jakaś banda dzieciaków czekająca na kolejne słodycze - odparł Harmon.
- Mam złe przeczucia - powiedziała.
- Ok, kochanie, skoro nie chcesz, żebym ja to zrobił, niech Bart otworzy - odparł Lukas.
- Żaden problem. - Uśmiechnął się Davies i ruszył do drzwi.

Rylee czuła się niepewnie - ta tabliczka i to pukanie sprawiły, że koszmary ostatnich dni powróciły ze zdwojoną siłą. Cała chęć zabawy ulotniła się gdzieś, zastępując ją niepokojem. Spięta, niczym struna czekała, aż wyjaśni się, kto przyszedł. Miała nadzieję, że odetchnie z ulgą, gdy usłyszy rozbawione krzyki stojących za drzwiami dzieciaków. Mimo wszystko chwyciła z blatu długi nóż i chowając go za plecy, wyjrzała z kuchni na korytarz, by mieć oko na Barta. Czekała, licząc, że jak zwykle wszystko wyolbrzymia.

 
Tabasa jest offline