Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2017, 09:20   #9
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Obudziła się z dziwnym uczuciem, że coś się zmieniło. Na początku nie wiedziała o co chodzi i leniwie przeciągnęła się... natrafiając ręką na głowę śpiącego obok Androw.
- Auuu... - poskarżył się, budząc przy okazji. Odwrócił się do niej i spojrzał na nią jakoś tak niepewnie, jakby zastanawiał się jak dziewczyna zareaguje na jego widok.
Elsbet przyglądała mu się zaskoczona. Czyli jednak wczorajszy wieczór miał miejsce. Czyli robili to? Poczuła jak rumieniec wypływa jej na twarz.
- Przepraszam i… dzień dobry. - Uśmiechnęła się niepewnie.
Spojrzał na nią raz jeszcze po czym obrócił się na drugi bok i zakrył kołdrą prawie po czubek głowy.
- Chcę śniadanie do łóżka - powiedział stłumionym przez pościel głosem.
Chwilę przyglądała mu się. Kopnąć go czy pocałować? Przeczesała włosy odgarniając je z twarzy i usiadła na łóżku. Po wczorajszych zabawach bolały ją piersi… krocze, nogi.
- Chyba wczoraj wystarczająco się najadłeś. - Przeciągnęła się, rozglądając się po pokoju. Wszędzie były ich ubrania, w powietrzu unosił się zapach alkoholu. Jak w ogóle to się zaczęło.
I wtedy znów pojawiła się wizja. Inne mieszkanie, lecz bałagan podobny, a obok zamiast białej czupryny - brązowa.
- Nie dziwię się, że jesteś taka mała, skoro uważasz to za posiłek - zamarudził Androw, nie wychylając się spod kołdry.
Przez chwilę nie była pewna co się dzieje. Jakie włosy miał Androw przed zmianą koloru? Czy jest szansa, że był to ktoś inny. Tamten pokój… czy był podobny do tego, który widziała wczoraj? Androw miał ciemne brwi… prawda. Przetarła twarz i zdała sobie sprawę, że siedzi w ciszy od dłuższej chwili. Wstała z łóżka, opierając się o nie. Powinna wziąć prysznic, skupić się na tym co jest.
- Powinnam mieć płatki i mleko.
Mężczyzna nie odpowiedział. Może znów zasnął? Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
Spojrzała na drzwi zaskoczona. Nie spodziewała się gości, tym bardziej, że niebawem powinna wyjść do pracy. Wyjęła z szafy jakiś za duży sweter i podeszła do drzwi nakładając go na siebie.
- Kto tam? - Obciągnęła ubranie, upewniając się, że zasłania jej tyłek.
- Dostawca z Market Barket. Przywiozłem zamówienie. - usłyszała głos jakiegoś podrostka.
- No wreszcie! - mruknął Androw, odrzucając kołdrę i z błyskiem w oku spojrzał na zdziwioną dziewczynę - Weź mu otwórz, co? Mam nadzieję, że bułeczki będą ciepłe jeszcze.
Elsbet patrzyła niepewnie na Androw. Zamówił tu jedzenie? Czemu dostawcy to nigdy nie są kobiety. Poprawiła sweter. Wzięła głębszy oddech i otworzyła drzwi.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - przywitał ją młody, pryszczaty chłopak, wręczając reklamówkę z zakupami.
- Szynka Stołowa 1 opakowanie 200 gram, mozarella 250 gram, pomidor, ogórek, dwie caffe latte, 6 bułeczek i kiść białych winogron o wadze 330gram... - wyrecytował z rachunku, podsuwając Mi pod nos elektroniczny blankiet na potwierdzenie odbioru zakupu odciskiem palca.
- Sprawdź czy bułeczki są ciepłe! - usłyszała z głębi mieszkania.
Mi przewróciła oczami.
- Pan wybaczy, ale muszę sprawdzić czy bułeczki dla mojego panicza są ciepłe. - Uśmiechnęła się do sprzedawcy. Chłopak wydawał się skonsternowany, ale nic nie powiedział. Bułeczki były... letnie.
- Są letnie. Satysfakcjonuje cię to? - Zerknęła na Androw, upewniając się, czy ten w ogóle planuje podejść.
Ledwo się odwróciła, a jej wzrok natrafił na nagi, męski tors. Androw, stanął za nią, “ubrany” jedynie w ręcznik, owinięty wokół bioder. Mężczyzna złapał się rękami framugi drzwi i groźnie pochylił w kierunku dostawcy, zerkając do torby z zakupami. Mi usłyszała jak chłopak przełyka ślinę.
- Mogą być... ale napiwku nie będzie. Następnym razem bardziej się pospiesz. - powiedział do dostawcy białowłosy i zgarnął zakupy.
Elsbet potwierdziła zakup i zamknęła drzwi za sprzedawcą. Przyjrzała się Androw i tylko pokręciła głową z niedowierzaniem. Kiedy ten świr zamówił to jedzenie?
- Wezmę prysznic. - Podeszła do niewielkiego stołu przy kuchni i zrobiła na nim miejsce.
- No, śmierdzisz. Zrobię śniadanie. - powiedział i zajął się rozpakowywaniem zakupów, przyglądając się szczególnie uważnie warzywom i mrucząc coś pod nosem.
Mi otworzyła szerzej oczy. Ta biała cholera! Zdjęła z siebie sweter i rzuciła nim w Androw.
- Śmierdzę nie ja tylko twoja sperma. - Pokazała mu język i ruszyła do łazienki. Zatrzasnęła za sobą drzwi i weszła pod prysznic. Odkręciła zimną wodę chcąc spłukać z siebie złe myśli. I pomyśleć, że ona się martwi tym, że mogła sypiać z innymi!
Poczuła jak irytacja schodzi z niej z kolejnymi strugami wody. Szybko wymyła głowę i wyszła z kabiny, spoglądając w lustro. Na jej ciele pozostało nieco śladów. Cóż dziś też będzie golf i długie spodnie. Tylko jak właściwie ma się zachowywać. Jak by było po staremu? Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki.
Androw też zdążył się ubrać. Siedział na parapecie przy uchylonym oknie. Palił fajkę. Na stole zaś czekały pocięte i wyjątkowo zgrabnie przystrojone dodatkami bułeczki. Mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał na Mi. Ciężko było coś odczytać z tej pozbawionej emocji twarzy.
Podeszła do szafy i stojąc do mężczyzny tyłem zaczęła się ubierać. Jakoś teraz trudno było się odezwać, chyba przez brak mimiki Androw. Nagle w świetle dnia czuła się dziwnie. Co za różnica już widział ją nagą. Wybrała czysty stanik i majtki. Ubrała je i szybko naciągnęła golf. Jak to jest, że wydawał się być tak cholernie obojętny, a robił tyle miłych rzeczy. Do tego jeszcze to kolejne wspomnienie.
- Jaki miałeś wcześniej kolor włosów?
- Rudy, ale wiesz, nie lubię rudzielców i zostałem full białasem. - odpowiedział, wygaszając fajkę i podchodząc do stołu, by wziąć jedną z bułeczek. Jego twarz jak zwykle była obojętna, choć wystarczyło jedno spojrzenie, by zobaczyć iskierki w jego oczach. Znów drwił.
Mi podeszła do niego bez spodni. Po chwili namysłu objęła go od tyłu. Przynajmniej wyjaśniła się nazwa zespołu.
- Już do mnie dotarło, że za mną nie przepadasz. - Nie chciała patrzeć mu przez chwilę w twarz. Kim był tamten brunet w jej łóżku… kim ona była? - Ładne kanapki.
- Mhm... - odparł tylko, siedząc i nie reagując na jej bliskość, po czym powiedział - Ciemny blond.
- Co ciemny blond? - Elsbet puściła go i usiadła przy stole. Sięgnęła po jedną z kaw. Wolałaby czarną po zbyt krótkiej nocy, ale darowanemu koniowi się w oczy nie zagląda.
- Żartowałem z tym rudym - powiedział, sięgając po kanapkę i nie patrząc na dziewczynę. Po chwili też dodał ciszej:
- Z tym że nie lubię rudych też.
Mi uśmiechnęła się przyglądając się mu. Biorąc pod uwagę jego entuzjazm wczoraj, byłaby zaskoczona gdyby rzeczywiście nie lubił rudych.
- Czemu zespół nazywa się Ginger? - Sięgnęła po jedną z kanapek. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy ostatnio jadła śniadanie w domu. Chyba jakoś tuż po amnezji. Jednak na pewno nie było to takie śniadanie. Wgryzła się ze smakiem. - Pyszne.
Androw odwrócił wzrok.
- To tajemnica. - Powiedział i biorąc jeszcze jedną kanapkę, powiedział:
- Dobra, muszę lecieć do roboty. Widzimy się na koncercie.
No to noc oficjalnie się skończyła. Musiała przyznać, że chciałaby jeszcze chwilę poegzystować w ten dziwny sposób. Czas wrócić do swojego samotnego pustego życia. Postarała się by uśmiech pozostał na jej twarzy.
- Jasne, też powinnam się zaraz zbierać do biblioteki. - Elsbet podniosła się od stołu chcąc odprowadzić chłopaka do drzwi. Musiała jeszcze co nieco ogarnąć przed wyjściem.
Kiedy mieli się już żegnać, Androw przyjrzał się jej. Myślała, że ją pocałuje, przytuli lub chociaż coś powie... on jednak wyminął ją w milczeniu, zabierając z sobą resztkę latte.
Poczuła odrobinę… irytacji? Złości? Zawód? Zamknęła za nim drzwi i podeszła do okna. Nie rozumiała Androw. Z jednej strony wyglądał wczoraj jakby mu zależało. Teraz już nie była pewna. Przysiadła na parapecie by spojrzeć na zaparkowane niedaleko auto chłopaka. Nie to, że mogła czegoś żałować. Dwa wspomnienia w jedną noc, to całkiem niezła statystyka w porównaniu z dwoma ostatnimi latami. Poza tym… było przyjemnie. Trochę jednak bolało ją, że to chyba na tym się skończy. Bo chyba tak należy odbierać tego typu pożegnanie. A jednak, gdy otworzył drzwiczki w aucie, spojrzał w górę i zauważywszy ją podniósł rękę na pożegnanie. Potem wsiadł i odjechał.
Elsbet odmachała i gdy auto zniknęło jej z pola widzenia, zabrała się za zbieranie rzeczy. Jeden gest ale odrobinę poprawił jej nastrój. Podniosła z podłogi swoje wczorajsze ubrania i rzucony dziś w Androw sweter i po chwili przyglądania się nim, przytuliła je. Trochę nim pachniały. Łóżko pewnie jeszcze bardziej. Spojrzała na nie poważnie rozważając powrót i opatulenie się pościelą.
- Elsbet, rusz tyłek. - Wrzuciła ubrania do pralki i spakowała resztę jedzenia do pojemników. Resztki alkoholu wylała do zlewu. Ciekawe jak smakuje domowe wino… nigdy nie piła takiego. Wrzuciła jedzenie, przeczytane książki i nuty do plecaka. Spodnie i była gotowa do pracy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline