Doc uśmiechnął się ciepło do Vis.
-Nie przejmuj się tym. I tak ten nadajnik nie dałby nam wielkiej przewagi. Unia ma jeszcze szpicli na różnych planetach.- wzruszył ramionami.
Co niestety niezbyt pomogło Darakance, której mina wyrażała czystą rozpacz.
- Nie mam pojęcia co się stało - wyjąkała patrząc na swoje dłonie, które do tej pory sprawowały się przecież nienagannie.
- On mi po prostu wypadł. Tak zwyczajnie… Nie rozumiem… I to dwa razy… Kapitan mnie zamorduje - westchnęłą, stukając różkami w pierś doktorka bo unosić głowy nie miała ochoty, a tak jakoś wydało się jej sensowne by się gdzieś skryć. Ramiona Doc’a wydawały się odpowiednim miejscem.
- Oj tam… przejdzie jej z czasem. - odparł Bullit głaszcząc dziewczynę po głowie. -
Po prostu stress cię dopadł. Nie przejmuj się tym. Leena przykładała zbyt dużą wagę do tego nadajnika. Jakoś w kryjówce ślimaka znaleźli nas bez tej maszynki.
Spojrzał na szczątki nadajnika.-
Pozbieraj co się da. To w końcu porządna elektronika. Może coś wartościowego da się odzyskać. - No zostawić, nie zostawię - odparła burkliwie. Nie sądziła by Leenie jakoś szybko złość przeszła ale uznała że może jak będzie jej schodzić z oczu to nie będzie tak źle.
- Jakoś wcześniej to się nie zdarzało - marudziła dalej, przypatrując się resztkom nadajnika.
- Może by się udało go naprawić i przekierować sygnał… Nie wiem… Marne szanse raczej ale kto wie - mruczała dalej, bardziej już skupiona na nowym problemie niż na tym sprzed chwili.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Nadajnik nie nadaje. Sprawa zakończona. Ten plan z wysłania nadajnika z innym statkiem, może i był sprytny. Ale mógł zawieźć w tylu punktach, że nie warto było na niego stawiać wszystkich kart.- mruczał Dave głaszcząc dłonią po głowie dziewczyny i tuląc ją do siebie zaborczo.-
Zjemy jakieś słodycze i… po sprawie.
Może nie do końca Doc myślał o słodyczach, ale na pewno o czymś “słodkim”.
- Słodycze? - Vis natychmiast porzuciła niezbyt przyjemne myśli, a także kombinowanie nad resztkami nadajnika.
- Jestem za - zgodziła się ochoczo, bo w końcu jak niby można było smęcić mając przed sobą wizję czegoś słodkiego, rozpływającego się w ustach. Nawet jeżeli się dało, to ona tej umiejętności jeszcze nie opanowała.
- To chodźmy coś zjeść. Zanim wpadnę na pomysł konsumpcji pewnej Darakanki.- rzekł żartobliwie Bullit zaciskając dłoń pośladku dziewczyny i dociskając do siebie, by poczuła jaką to konsumpcją ją “straszył”.
- A wtedy Leena zabije nie tylko mnie - sprowadziłą go na ziemię, chociaż nie wyglądało na to by wizja ta miała ją powstrzymać przed wtuleniem się w doktorka.
- Zdecydowanie lepiej coś… zjedzmy - dodała, unosząc twarz i posyłając mu psotny uśmieszek. Najwyraźniej wizja dwóch trupów padających z ręki pani kapitan nie spowodowała ostudzenia zapału Vis w kwestiach… jedzeniowych.
-Albo się dołączy.- zaśmiał się cicho Bullit i westchnął dodając.-
Leena jest wkurzona, ale to nie jest typ kobiety strzelającej na prawo i lewo w swych podwładnych. Nie martw się. - Łatwo ci mówić, to nie ciebie ma na celowniku - odparła, niechętnie wracając do rzeczywistości.
- No ale przynajmniej stąd odlecimy. Zaczęłam się robić nerwowa za każdym razem gdy dłużej przebywamy w jednym miejscu - zdradziła.
- Nie winię cię za to.- Doc również nie czuł się komfortowo w tej chwili, mając świadomość że Unia już pewnie leci na tą planetkę.
- Dobrze by było wiedzieć gdzie konkretnie w danej chwili znajdują się ci, których za nami wysłano - mruknęła bowiem myśli z powrotem powędrowały jej do nadajnika.
- No ale teraz to już chyba nie ma większych szans, jednak i tak sprawdzę to co zostało z ich pluskwy. Może jednak dałoby się ją jeszcze do czegoś wykorzystać - poinformowała, ciągnąc doktorka w stronę mesy, w której najprędzej coś do jedzenia powinno się znaleźć.
Ku zaskoczeniu samego Bullita, bo ten… myślał że pójdą gdzie indziej.
~
Mesa na statku była… zapuszczona. Na Feniksie nie było tradycji jedzenia razem, toteż z mesy korzystał ten, kto akurat miał ochotę. I mało kto miał ochotę ją sprzątać. Chyba tylko Becky dbała o swój stół bilardowy.
Dlatego nie było tu zbyt przytulnie. I dziwne zapaszki zalatywały z kątów. Dla Doc’a mesa miała klimat, ale nie pochodził z planety, której kultura promowała czystość domową.
Z kolei Vis stan, w którym znajdowała się mesa, kompletnie nie przeszkadzał bo zwyczajnie nie zwracała na niego uwagę. W końcu przyszli tu tylko po to by zgarnąć coś do jedzenia, a nie by spędzać godziny na wąchaniu smrodków.
- Myślisz że z kapitan wszystko w porządku? - zagadała Darakanka, zajmując się przy okazji wyszukiwaniem czegoś, co by zdatne było do zjedzenia i dało się to opisać jako słodkie.
- O tak… z pewnością.- skłamał Bullit, bo ta cała sytuacja z Leeną nieco go niepokoiła. Zamyślił się dodając.-
Choć przydałaby się jej wizyta u specjalisty. - Na to chyba będzie musiała poczekać. No ale skoro wszystko z nią w porządku to się nie spieszy - odparła Vis, w pełni zadowolona z diagnozy Doc’a.
- Może przy następnym postoju uda się taką załatwić. No, o ile nie wylądujemy na krańcu cywilizacji - zaznaczyła, wzdychając przy tym bo jakoś nie szło jej to znajdywanie czegoś słodkiego, na co by miała ochotę.
- Najlepiej by było jakby to było miejsce z jakąś cukiernią - jęknęła.
- A w ogóle to coś tu śmierdzi - dorzuciła, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z aromatycznych woni rozchodzących się po mesie.
- Oszczędzamy tu na sprzątaniu. A jeśli Leena mnie posłucha to.. kolejna planeta będzie prawdziwą dziczą. Żadnych ośrodków cywilizacji w zasięgu wzroku.- wyjaśnił Doc z uśmiechem, patrząc na jej działania.-
Może tam nie będą nas szukać. - Czyli pewnie trzeba się będzie pożegnać z wizją cukierni - wzruszyła ramionami, poddając się i odwracając do doktorka.
- No, przez jakiś czas pewnie szukać nie będą ale prędzej czy później wpadną na pomysł by zerknąć na mniej cywilizowane planety i nas znajdą. Ale dobre i to… O ile pani kapitan posłucha. Nie masz czasem czegoś ukrytego pod łóżkiem? - zmieniła temat. No bo z doświadczenia wynikało, że doktorek zawsze coś pod łóżkiem schowanego miał i zwykle były to dobre rzeczy.
- Mam coś.. chyba czekoladki nafaszerowane alkoholem.- zamyślił się Bullit próbując sobie przypomnieć. Możliwe że nie tylko alkoholem. Były także narkotyczne grzybki.
- I dopiero teraz o tym mówisz? - Vis zalśniły oczy na myśl o takim połączeniu. Przeczucie jej nie myliło.
- To zbieramy się stąd - zdecydowała stanowczo, jakoś tak zapominając zarówno o zbliżającym się niebezpieczeństwie, jak i rychłej konieczności odlotu.
-
Doc i Vis, zameldować się na mostku - Rozległ się nagle suchy ton kapitan w intercomach statku -
Macie 5 minut, bez odbioru. - Chodźmy. Słodycze muszą poczekać.- westchnął cicho Doc obejmując dziewczynę w pasie i ruszając z nią ku mostkowi.
- Musimy? - jęknęła, ale dała się bardzo niechętnie, poprowadzić.
-W razie czego, schowasz się za moimi plecami.- pocieszył ją Bullit.
- Na to akurat możesz liczyć - odburknęła, sprawiając wrażenie jakby miała ochotę wywinąć się doktorkowi i zwiać w przeciwnym kierunku.