Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2017, 21:23   #233
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Doc uśmiechnął się ciepło do Vis.
-Nie przejmuj się tym. I tak ten nadajnik nie dałby nam wielkiej przewagi. Unia ma jeszcze szpicli na różnych planetach.- wzruszył ramionami.
Co niestety niezbyt pomogło Darakance, której mina wyrażała czystą rozpacz.
- Nie mam pojęcia co się stało - wyjąkała patrząc na swoje dłonie, które do tej pory sprawowały się przecież nienagannie. - On mi po prostu wypadł. Tak zwyczajnie… Nie rozumiem… I to dwa razy… Kapitan mnie zamorduje - westchnęłą, stukając różkami w pierś doktorka bo unosić głowy nie miała ochoty, a tak jakoś wydało się jej sensowne by się gdzieś skryć. Ramiona Doc’a wydawały się odpowiednim miejscem.
- Oj tam… przejdzie jej z czasem. - odparł Bullit głaszcząc dziewczynę po głowie. - Po prostu stress cię dopadł. Nie przejmuj się tym. Leena przykładała zbyt dużą wagę do tego nadajnika. Jakoś w kryjówce ślimaka znaleźli nas bez tej maszynki.
Spojrzał na szczątki nadajnika.-Pozbieraj co się da. To w końcu porządna elektronika. Może coś wartościowego da się odzyskać.
- No zostawić, nie zostawię - odparła burkliwie. Nie sądziła by Leenie jakoś szybko złość przeszła ale uznała że może jak będzie jej schodzić z oczu to nie będzie tak źle. - Jakoś wcześniej to się nie zdarzało - marudziła dalej, przypatrując się resztkom nadajnika. - Może by się udało go naprawić i przekierować sygnał… Nie wiem… Marne szanse raczej ale kto wie - mruczała dalej, bardziej już skupiona na nowym problemie niż na tym sprzed chwili.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Nadajnik nie nadaje. Sprawa zakończona. Ten plan z wysłania nadajnika z innym statkiem, może i był sprytny. Ale mógł zawieźć w tylu punktach, że nie warto było na niego stawiać wszystkich kart.- mruczał Dave głaszcząc dłonią po głowie dziewczyny i tuląc ją do siebie zaborczo.- Zjemy jakieś słodycze i… po sprawie.
Może nie do końca Doc myślał o słodyczach, ale na pewno o czymś “słodkim”.
- Słodycze? - Vis natychmiast porzuciła niezbyt przyjemne myśli, a także kombinowanie nad resztkami nadajnika. - Jestem za - zgodziła się ochoczo, bo w końcu jak niby można było smęcić mając przed sobą wizję czegoś słodkiego, rozpływającego się w ustach. Nawet jeżeli się dało, to ona tej umiejętności jeszcze nie opanowała.
- To chodźmy coś zjeść. Zanim wpadnę na pomysł konsumpcji pewnej Darakanki.- rzekł żartobliwie Bullit zaciskając dłoń pośladku dziewczyny i dociskając do siebie, by poczuła jaką to konsumpcją ją “straszył”.
- A wtedy Leena zabije nie tylko mnie - sprowadziłą go na ziemię, chociaż nie wyglądało na to by wizja ta miała ją powstrzymać przed wtuleniem się w doktorka. - Zdecydowanie lepiej coś… zjedzmy - dodała, unosząc twarz i posyłając mu psotny uśmieszek. Najwyraźniej wizja dwóch trupów padających z ręki pani kapitan nie spowodowała ostudzenia zapału Vis w kwestiach… jedzeniowych.
-Albo się dołączy.- zaśmiał się cicho Bullit i westchnął dodając.-Leena jest wkurzona, ale to nie jest typ kobiety strzelającej na prawo i lewo w swych podwładnych. Nie martw się.
- Łatwo ci mówić, to nie ciebie ma na celowniku - odparła, niechętnie wracając do rzeczywistości. - No ale przynajmniej stąd odlecimy. Zaczęłam się robić nerwowa za każdym razem gdy dłużej przebywamy w jednym miejscu - zdradziła.
- Nie winię cię za to.- Doc również nie czuł się komfortowo w tej chwili, mając świadomość że Unia już pewnie leci na tą planetkę.
- Dobrze by było wiedzieć gdzie konkretnie w danej chwili znajdują się ci, których za nami wysłano - mruknęła bowiem myśli z powrotem powędrowały jej do nadajnika. - No ale teraz to już chyba nie ma większych szans, jednak i tak sprawdzę to co zostało z ich pluskwy. Może jednak dałoby się ją jeszcze do czegoś wykorzystać - poinformowała, ciągnąc doktorka w stronę mesy, w której najprędzej coś do jedzenia powinno się znaleźć.
Ku zaskoczeniu samego Bullita, bo ten… myślał że pójdą gdzie indziej.

~

Mesa na statku była… zapuszczona. Na Feniksie nie było tradycji jedzenia razem, toteż z mesy korzystał ten, kto akurat miał ochotę. I mało kto miał ochotę ją sprzątać. Chyba tylko Becky dbała o swój stół bilardowy.
Dlatego nie było tu zbyt przytulnie. I dziwne zapaszki zalatywały z kątów. Dla Doc’a mesa miała klimat, ale nie pochodził z planety, której kultura promowała czystość domową.
Z kolei Vis stan, w którym znajdowała się mesa, kompletnie nie przeszkadzał bo zwyczajnie nie zwracała na niego uwagę. W końcu przyszli tu tylko po to by zgarnąć coś do jedzenia, a nie by spędzać godziny na wąchaniu smrodków.
- Myślisz że z kapitan wszystko w porządku? - zagadała Darakanka, zajmując się przy okazji wyszukiwaniem czegoś, co by zdatne było do zjedzenia i dało się to opisać jako słodkie.
- O tak… z pewnością.- skłamał Bullit, bo ta cała sytuacja z Leeną nieco go niepokoiła. Zamyślił się dodając.-Choć przydałaby się jej wizyta u specjalisty.
- Na to chyba będzie musiała poczekać. No ale skoro wszystko z nią w porządku to się nie spieszy - odparła Vis, w pełni zadowolona z diagnozy Doc’a. - Może przy następnym postoju uda się taką załatwić. No, o ile nie wylądujemy na krańcu cywilizacji - zaznaczyła, wzdychając przy tym bo jakoś nie szło jej to znajdywanie czegoś słodkiego, na co by miała ochotę.
- Najlepiej by było jakby to było miejsce z jakąś cukiernią - jęknęła. - A w ogóle to coś tu śmierdzi - dorzuciła, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z aromatycznych woni rozchodzących się po mesie.
- Oszczędzamy tu na sprzątaniu. A jeśli Leena mnie posłucha to.. kolejna planeta będzie prawdziwą dziczą. Żadnych ośrodków cywilizacji w zasięgu wzroku.- wyjaśnił Doc z uśmiechem, patrząc na jej działania.- Może tam nie będą nas szukać.
- Czyli pewnie trzeba się będzie pożegnać z wizją cukierni - wzruszyła ramionami, poddając się i odwracając do doktorka. - No, przez jakiś czas pewnie szukać nie będą ale prędzej czy później wpadną na pomysł by zerknąć na mniej cywilizowane planety i nas znajdą. Ale dobre i to… O ile pani kapitan posłucha. Nie masz czasem czegoś ukrytego pod łóżkiem? - zmieniła temat. No bo z doświadczenia wynikało, że doktorek zawsze coś pod łóżkiem schowanego miał i zwykle były to dobre rzeczy.
- Mam coś.. chyba czekoladki nafaszerowane alkoholem.- zamyślił się Bullit próbując sobie przypomnieć. Możliwe że nie tylko alkoholem. Były także narkotyczne grzybki.
- I dopiero teraz o tym mówisz? - Vis zalśniły oczy na myśl o takim połączeniu. Przeczucie jej nie myliło. - To zbieramy się stąd - zdecydowała stanowczo, jakoś tak zapominając zarówno o zbliżającym się niebezpieczeństwie, jak i rychłej konieczności odlotu.

- Doc i Vis, zameldować się na mostku - Rozległ się nagle suchy ton kapitan w intercomach statku - Macie 5 minut, bez odbioru.
- Chodźmy. Słodycze muszą poczekać.- westchnął cicho Doc obejmując dziewczynę w pasie i ruszając z nią ku mostkowi.
- Musimy? - jęknęła, ale dała się bardzo niechętnie, poprowadzić.
-W razie czego, schowasz się za moimi plecami.- pocieszył ją Bullit.
- Na to akurat możesz liczyć - odburknęła, sprawiając wrażenie jakby miała ochotę wywinąć się doktorkowi i zwiać w przeciwnym kierunku.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline