Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 06:48   #235
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Fenn i Vis

Vis, o dziwo, udało się dotrzeć do warsztatu bez większych problemów i zatrzymywania się by “coś tam”. To jednak, że pomieszczenie nie było jak zwykle puste, przywitała z zaskoczeniem zmieszanym z odrobiną niechęci. Po naradzie na mostku miała chwilowo dość załogi, a tu taka niespodzianka… No ale kapitan dała jej robotę do wykonania więc trzeba się było za nią wziąć. Fenna zbytnio nie znała, więc mogło się okazać, że była to całkiem niezła okazja do tego by go poznać.
- Co tam porabiasz? - zapytała wesoło, kierując swoje kroki do złożonego pod ścianą TRX’a na którego naprawę miała 24 godziny.

Fenn nawet nie zauważył gdy ktoś wszedł, zajęty był grzebaniem pod powieszoną na łańcuchach skrzynią którą zabrał z “kamienia” Crazza. Dlatego nie wiedział kto to zagadał.
- Mam do przełożenia kilka części. - odpowiedział wysuwając się spod niej - A to Ty. Mała darakanka. Vis, tak?

- No, wielkolud to ze mnie nie jest - potwierdziła kiwając na dokładkę głową. - Pomóc? - dorzuciła pytanie, na chwilę zapominając że przecież przyszła do warsztatu w innym celu i że kapitan ją pewnie zabije jak tym razem też spieprzy sprawę.
- Jeśli chcesz. Zawsze szybciej pójdzie. - powiódł ręką zapraszająco -[i] Najpierw muszę wyciągnąć z dziada silniki grawitacyjne, czytnik biometryczny i komputer i przełożyć do nowej. Tej jak widzisz się wybuchło[i] - wskazał kciukiem za siebie - A tamtej tych udogodnień brak. - Suzh sprawiał wrażenie dość obojętnego, skupionego na pracy i przede wszystkim wyluzowanego, nie przejmującego się tym co wokoło. Przynajmniej w tej chwili.
- Pewnie - zgodziła się z ochotą, zmieniając cel do których zmierzały jej kroki, na nowy. Pomoc Fennowi miała i to do siebie, że im szybciej się uwiną z tym nad czym pracował, tym szybciej warsztat z powrotem stanie się tylko jej królestwem. No i lubiła też dłubać więc jedyne co widziała to korzyści. A że gdzieś z tyłu głowy brzmiały słowa Leeny? Łatwo było je zagłuszyć.
- To jak ci się u nas podoba? - zagadnęła z ciekawością, jednocześnie wciskając łapki tam, gdzie je zmieścić mogła i uznałą że wykonają najlepszą robotę.

Suzh wrócił do dłubania pod spodem.
- Dość cicho, wszyscy zaszyci u siebie, zajęci jakimiś tajnymi sekretami. Nie jestem do tego przyzwyczajony. - przerwał na chwilę siłując się z dość upierdliwą śrubą - A Ty jak sobie radzisz? Nie pasujesz mi jakoś do tutejszych.
- Cisza mi pasuje akurat - wyjaśniła wesoło. - To gdy jest głośno i tłoczno, wtedy sobie nie radzę więc mi tu całkiem dobrze. No i stale jest co robić, chociaż nie powiem żeby ilość walk mi jakoś szczególnie podchodziła. Wolę naprawiać niż niszczyć ale... - wzruszyła ramionami, czego zobaczyć nie mógł siedząc pod skrzynią ale to jej oczywiście przed owym gestem nie powstrzymało. - Da się wytrzymać.
- Ale tu nie ma nic do radzenia sobie. Robisz to co chcesz i mówisz to co uważasz. Nie jesteśmy ani na balu u jakichś pieprzonych królów ani na pokładzie wojennym. Poza tym to nudno tak trochę. - vyr Keetar był za to zbyt zajęty by silić się na jakieś większe gesty - A walki się przydają, spuszczają parę z człowieka. Jak nasz oddział zbyt długo przebywał na statkach, czy w bazach jakichś bez misji, to organizowali nam walki by spuścić z siebie parę. Lepsze to niż kisić się w sobie by potem wybuchnąć w najmniej spodziewanym momencie.
- Widać mam inaczej - stwierdziła, ponownie wzruszając ramionami. - A do spuszczania pary dobre jest grzebanie w sprzęcie albo robocie, albo kombinowanie jakby tu stworzyć coś nowego, co by się na statku przydało. Na mnie takie zajęcia najlepiej działają. No ale ja się z wojska nie wywodzę, widać trzeba mieć do tego inną mentalność. No i co niby fajnego jest w rozwalaniu innych? Nie mam pojęcia… Znaczy jak jest taka konieczność i nie ma innego wyjścia to pewnie, nie mówię że nie. No i wcale się nie nudzę - zastrzegła na koniec, co by ta kwestia jasna była. Wręcz przeciwnie, stale coś miała na głowie, jak się tu niby nudzić? Ona żadnej nudy nie widziała i to od długiego czasu.
- Różni są ludzie. - na przykład taki Cairn, bydle wielkiego, pierwszy rzut oka nie zadzierać, a wrogowie wręcz spieprzali na jego widok, ale łagodny jak baranek i Fenn nigdy nie widział by musiał brać z kimś sparing, między innymi dlatego był przyzwyczajony do różnych różności, za dużo już ich widział. Wzruszył tylko ramionami.
-[i] Nie chodzi o fajność rozwalania. Po prostu narastają różne napięcia zgrzyty, adrenalina, nerwy, więc tak je spuszczaliśmy. Znaczy kto musiał, chciał, nie było to przymusowe. Pamiętam raz spotkałem taką jedną, wnerwiała mnie dość mocno, rywalizacja kto lepszy itp. To wylądowaliśmy na macie, zakłady obstawione, walka trwała półgodziny, ciężko było i ostatecznie nikt nie wygrał. Potem urządziliśmy sobie “zapasy” w jej kajucie. -[i] Fenn uśmiechnął się na wspomnienie, dziewczyna była niesamowicie gibka. - No ale mniejsza. A powiedz mi, jak wygląda wasza planeta? Zawsze chciałem odwiedzić waszą stolicę ale jakoś nie było okazji
- Turus? Po co niby chciałeś odwiedzać to miasto? No fakt, akademia jest niezła no i z zasady mają całkiem porządny sprzęt do dyspozycji i kupienia ale to takie samo miasto jak wiele innych - zdziwiła się. - Myst jest już chyba ciekawsze, przynajmniej lepsze otoczenie, no ale ja lubię góry, nie każdy musi. A planeta jak planeta. Ciepło, trochę wilgotno, dużo diamentów - podsumowała, wymieniając główne atuty Darak. [i]- No i mała, to chyba też coś, co może przyciągać.
- No i takie zapasy zdecydowanie lepsze są niż walka - oświadczyła, szczerząc ząbki w uśmiechu, zmieniając przy tym temat na wcześniejszy bo jakoś nic ciekawego w swojej planecie nie widziała.
- Słyszałem po prostu że ciekawa. Tym bardziej że sporo diamentów, na wielu planetach to towar de-fi-cyntowy, znaczy brakuje go. - wyjaśnił, czy to sobie, czy Vis.
Znów zajął się na chwilę kolejną upartą częścią, ten wybuch akumulatora jednak chyba nie był takim świetnym pomysłem.
- Zapasy. To. Też rodzaj. Waalki. Tylko taki mniej śmiertelny. Chyba że o inne Ci chodziło, też dobre do spuszczania pary, a nawet przyjemniejsze. Tylko że nie z każdym chciałbym ich spróbować.
- Planeta jak planeta - dla Vis było to wszystko co można było dodać. - No i o tych innych zapasach mówiłam - uściśliła, chichocząc pod nosem. - I w pełni rozumiem. Znaczy… No, wydaje mi się że rozumiem. - Nagłe wspomnienie nie tak znowu odległego incydentu uświadomiło jej że rozumie bardzo dobrze ale już niekoniecznie chciała się w ów temat zagłębiać. - I jak ci tam od spodu idzie? - zagadnęła, dokonując kolejnej zmiany tematu, na taki, który wydawał się bezpiecznym.
- Powoli acz do przodu, uparte dziadostwo. Wybuch trochę zniekształcił. Podejrzewam że coś koło dwóch godzin się zejdzie, jak nie lepiej. - odpowiedział nie zdając sobie sprawy z przyczyny zmiany tematu, i nawet nie zwracając na to uwagi.
Dwie godziny dało się jakoś przeżyć więc Vis jęczeć nie miała zamiaru, zamiast tego wybierając pomaganie, co miało w końcu przyspieszyć robociznę.
- Co sądzisz o pani kapitan - wypaliła w pewnym momencie, gdy jej wzrok przypadkiem zahaczył o TRX’a i się jej przypomniało że miała co innego na głowie ale usilnie nie chciała akurat o tym myśleć.

Fenn zastanowił się chwilę. W zasadzie wcześniej nie myślał o tym. Był zajęty innymi myślami które skutecznie odciągały go od rzeczywistości i psuły dzień, na szczęście znów udało mu się je zepchnąć na tył głowy.
- Nie miałem czasu się zastanawiać, i nie widziałem jej zbyt dużo. Przypomina mi dowódców z armii. “Jeśli nie My, to Oni.” “Lepiej żeby Oni niż My.” wynik często ważniejszy od drogi do niego. Ale może jeszcze jej nie przeszło po księżycu, może wstała lewą nogą. Nie wiem. Może się dogadamy, może będzie mi kazać wysiąść na najbliższej skale.
- W to akurat wątpię - stwierdziła z przekonaniem Vis, kręcąc głową. - Za mało ludzi mamy żeby się pozbywała kogoś, kto potrafi walczyć - wyjaśniła pogodnie. - No i może masz rację, mogła nie dojść do siebie po tym wszystkim. Trochę drażliwa się zrobiła… Chyba, bo też jej zbytnio nie znam. No ale się zobaczy. Póki co mamy statek do naprawy i inne kłopoty na głowie. Będzie ciekawie, to pewne - podsumowała ze sporą dozą beztroski, jakby mówiła o wypadzie do wesołego miasteczka lub na lody.
- Ejjj. Nie tylko to potrafię robić. - udał naburmuszonego po czym wybuchnął śmiechem - Hahahaha.
- A co jeszcze? - zaraz padło pytanie, którego nie udało się Vis utrzymać za zębami. - No poza grzebaniem - stuknęła dłonią w skrzynię. - Znaczy jak nie chcesz to nie mów, nie moja w sumie sprawa tylko pani kapitan. Chyba… Chociaż fajnie by było wiedzieć tak na zaś, zanim któraś umiejętność okaże się potrzebna, co by nie biegać i nie szukać na darmo kogoś kto by potrafił to zrobić, tylko… Za dużo gadam - przymknęła usta, przerywając jakimś cudem potok słów które z nich wypływały swobodnie.
- Dużo, fakt. Czy za dużo? Nie mi oceniać. - Fenn odłożył narzędzie na podłogę i wysunął się spod skrzyni, podszedł do stołu na którym stała butelka z wodą i napił się z niej.
- Znam się trochę na różnej technologii, pilotażu trochę liznąłem, prowadzenia, grzebaniu w komputerach - wymieniał wystawiając palce i patrząc się w sufit przy tym - Pfff. Co jeszcze, co jeszcze? Jeździć wierzchem umiem. A i przetrwania w dziczy też. Chyba wszystko. - spojrzał się na darakankę.
- Czyli złota rączka - skinęła głową z wesołym uśmiechem. - Na pewno się przydadzą… Umiejętności, znaczy się - sprostowałą, chociaż ręce też i to z całą pewnością. Ciężko by raczej było by cokolwiek z wymienionych rzeczy robił bez ich udziału. - Szczególnie to ostatnie… O ile wylądujemy w jakimś spokojnym miejscu a chyba na to się zanosi - podrapała się po rogu, ziewnęła i przeciągła.
- Ręce można wymienić. - uniósł swoją lewą, cybernetyczną dłoń i pomachał do Vis palcami, jednocześnie puszczając oko - Ale nie można mnie nazwać w tych sprawach specem. Chyba. W każdym razie uczyłem się tego co była potrzeba, albo co mi kazali. No dobra, nowinki technologiczne trochę mnie ciekawią, więc czytam to i tamto tu i ówdzie. - machnął od niechcenia ręką - A Ty poza majsterkowanie co jeszcze potrafisz? - Fenn zapytał bardziej z ciekawości niż z praktycznych pobudek.
- Niewiele - kolejne, tym razem widoczne dla Fenna wzruszenie ramion podsumowało niewielki zakres umiejętności Vis. - Szwędając się po portach złapałam parę umiejętności ale tak dobrze to tylko robotami umiem się zajmować. No i komputerami. I od biedy to i owo mogę rozbroić. I jak trzeba to masaż też dam radę wykonać. Zdarza mi się też pilotować i pogrzebać na wysypiskach i… No, takie tam drobnostki - wyszczerzyła się, zostawiła skrzynię i ruszyła by skorzystać z przerwy i przygotować Archona do wznowienia nad nim prac. - Przede wszystkim jednak lubię naprawiać i budować. Tylko w tej dziedzinie czuję się pewnie - zdradziła, jak zwykle najpierw mówiąc, a dopiero później myśląc. Procesy myślowe były jednak akurat zajęte czymś innym, więc nawet specjalnie się nie przejęła.

Fenn nie byłby sobą gdyby nie wykorzystał okazji, a słysząc coś takiego tylko okazja mu stanęła przed oczami.
- To mam dla Ciebie deal. Nauczę cię czegoś, ale jak wiesz nie ma nic za darmo. - uśmiechnął się do dziewczyny - Dawno nie miałem masażu. Jakieś cztery lata. Co Ty na to?
- Mhm… dobra - zgodziła się, chociaż nawet nie skupiając na tym, na co. - Pomożesz mi wytaszczyć go na stół? - poprosiła, dopiero przy tej prośbie kierując wzrok na rozmówcę.
- No dobra, ale jak on zajmie stół to gdzie ja mam się położyć? Obok będzie trochę niewygodnie. - wciąż się uśmiechając do Vis po przesuwał jakieś części ze stołu.
Gdy dziewczyna przyjrzała się mu dostrzegła jego spore ręce, chociaż jedna była mechaniczna, choć nie takie spore jak u Młotka, i krople potu spływające tu i ówdzie..
- Hmm… - mruknęła w odpowiedzi, przyglądając się Fennowi. - Dobra, to ja przygotuję Archona, ty skoczysz pod prysznic i spotkamy się… Gdzie ty w ogóle śpisz? - zadała dość istotne dla tych planów pytanie. Bo że w warsztacie masażu robić nie miała zamiaru było pewne, to było miejsce w którym pracowała, gdzie mogła się skupić i gdzie nie było miejsca na takie zabawy, a masaż to w końcu była dla niej zabawa. No i skoro już miała Archona na stole to chyba by ją musiało coś mocno w głowę uderzyć by teraz prosiła o jego zdjęcie. No bez przesady…

Po wyciągnięciu robota na stół (nie mógł przecież to tak zostawić) i wyjaśnieniu gdzie się ulokował skierował się do łazienek pod szybki prysznic a następnie do swojej kajuty. Skrzynia nie była pilna, więc mógł sobie pozwolić na chwilę relaksu.
Vis zapukała do drzwi kajuty w jakiś czas później, bynajmniej nie krótki bo jej ów masaż częściowo z pamięci wyleciał i tylko przypadkowe rzucenie spojrzenia na skrzynię jej o nim przypomniało. Nie bardzo miała na takie przerwy czas ale też coś ją nosiło tego dnia i może faktycznie, odrobina odstresowującej pracy mogła jej pomóc w dojściu do siebie.
- Idę. - usłyszała z wnętrza, a po chwili w już otwartych drzwiach pokazał się, w samych spodniach eksponując umięśnione i uformowane, a przede wszystkim pobliźnione ciało - Wejdź. - zaprosił do środka robiąc jej miejsce.
Kajuta jak to kajuta, nie było sporo miejsca w niej, za to był porządek, nic nie leżało na ziemi, wszystko względnie ułożone. To co się mogło najbardziej rzucać w oczy to pistolet na nocnej szafce oraz holo drzewko w kącie pokoju.


- Siadaj. - wskazał jej bliżej nieokreślone miejsce.
Darakanka z zaproszenia skorzystała od razu sadowiąc się na najwygodniejszym wedle jej uznania miejscu, które jakoś tak z zasady było łóżkiem.
- Niezłe - pochwaliła, wodząc wzrokiem po kajucie, a kończąc na zajmującym ją mężczyźnie. - Skąd te blizny? Z czasów armii? - rzuciła dwa, następujące po sobie pytania, które mogły sugerować że pierwsze jej słowa, wypowiedziane po zajęciu miejsca na łóżku, także tyczyły się ciała Fenna.
Suzh po zamknięciu drzwi oparł się tyłkiem o kant biurka.
- Poza jedną. - kiwnął głową - Trochę się działo. Piwka? - spojrzał się pytająco na Vis.
- A masz coś mocniejszego? - zapytała, bo piwo nie do końca znajdowało się na liście jej ulubionych napojów. - Którą? - zaraz zapytała, wyraźnie i szczerze zainteresowana, co tak znowu często się jej nie zdarzało.
- Hyrgolu niestety nie mam. - powiedział nachylając się do szafki biurka i grzebiąc w niej - Zresztą nie wiem czy to byłby dobry pomysł. Ale zakosiłem ludzką whisky. - wyciągnął na stół butelkę i (odziwo) dwie szklanki, zbliżył się z nimi w ręku do darakanki i wyciągnął je w jej stronę - Ta tutaj. - pokazał małą okrągłą bliznę z lewego boku - Bramin mnie nadział na swój róg jak byłem mały.
Vis przyjęła jedną ze szklanek, łapiąc ją w obie dłonie i czekając na ich napełnienie, jednocześnie z uwagą przyglądając się pokazowi blizn.
- Bramin? - dopytywała dalej i zanim zdążyła pomyśleć, przełożyła szklankę do jednej ręki, a drugą wyciągnęłą by blizny będącej przedmiotem obecnej rozmowy, dotknąć.
Nalał Vis do szklanki a następnie sobie, dotyk dziewczyny wcale go nie zraził więc rękę miał pewną.
- Rodzaj bydła. Pochodzę z farmerskiej rodziny. - jego skóra w tym miejscu była lekko szorstka, i twardsza niż normalnie.
Spojrzał na nią przyglądając się jej zaciekawionej twarzy.
Uwaga Vis przeniosła się już jednak na trunek, szklaneczka została uniesiona do ust, a następnie przechylona by wlać do nich całkiem sporą ilość bursztynowego płynu. Skrzywiła się, zaraz jednak uśmiechnęła błogo. Przy doktorku nauczyła się doceniać dobre trunki.
- U nas chyba takich nie ma… No może bliżej morza ale tam akurat zbyt często nie bywałam… W ogóle jakoś nieszczególnie mnie te sprawy interesowały - zdradziła uśmiechając się wesoło i przyjmując nieco wygodniejszą pozycję na łóżku, podkulając pod siebie nogi. Blizny Fenna wyraźnie przestały ją już interesować, a wzrok przeniósł się na hologram.
- Dlaczego akurat drzewo? - pytaniom najwyraźniej nie było końca bo stale jakieś spływało z jej ust.
- Tak jakoś. - wzruszył ramionami - Lepiej patrzeć na nie niż cały czas na metalowe ściany. Pozatym lubię je. - uśmiechnął się siadając obok niej, odłożył na stolik szklankę i butelkę alkoholu.
- Chcesz może być co innego. - otworzył swoje przedramię w lewej ręce i postukał coś chwilę w komputerze a hologram drzewa zmienił się. Najpierw na jakieś ryby, a przynajmniej tak się wydawało po ich ruchach, potem na zwykły promień świecący prosto w sufit, a następnie na tańczącą sexownie nagą kobietę jakiejś humanoidalnej rasy. Fenn nie robiąc sobie zbytnio nic z widoku odezwał się.
- Mam różne warianty zainstalowane. A ściągnięcie nowych to nie problem. To zależy od chęci, co wyświetla.
Dziewczyna przez chwilę przyglądała się tańczącej kobiecie, oceniając zarówno jakość hologramu jak i tańca, po czym jej uwaga przeniosła się na przedramię Fenna.
- Będę musiała w końcu sprawić sobie coś takiego - westchnęła, przygryzając kciuk dłoni by ta nie wystrzeliła do przodu i nie zaczęła bez pozwolenia grzebać w mechanizmie. Szczęście że druga była zajęta trzymaniem szklanki.
- Jakie jeszcze ma funkcje? - dopytywała, chociaż nieco niewyraźnie bo jednak utrzymywanie kciuka w ustach wymagało przynajmniej częściowej współpracy ze strony warg i ząbków, co nieco utrudniało klarowne i zrozumiałe wypowiadanie się.
Fenn zaśmiał się z próby wypowiedzi. Co prawda nie wiedział po co włożyła sobie kciuk do ust, ale musiał przyznać że słodko nawet wyglądała. Niewinny diabełek.
- Różne. - sięgnął dłonią po jej i delikatnie wyciągnął z ust - Łączenie z siecią publiczną, transfery kredytów. Niestety proces przygotowawczy w moim przypadku był dość bolesny. - patrząc się na jej twarz pociągnął jej dłonią po swojej protezie aż do łączenia maszyny z ciałem - Nie polecam nikomu tego sposobu.
I tyle by było z jej prób trzymania łapek przy sobie, no ale skoro sam prowadził… Z fascynacją śledziła własną dłoń, która prowadzona sunęła w górę. Zatrzymała się na łączeniu i przesunęłą po nim jednym tylko uchem słuchając wyjaśnień Fenna.
- Czyli? - powstrzymanie kolejnego pytania okazało się niemożliwe, tak jak i powstrzymanie dłoni która już działała wręcz bez udziału umysłu i dalej badała cyber kończynę. Mimowolnie zastanawiała się jakie dodatkowe funkcje można by dodać i jak to zrobić by waga nie zwiększyła się zbytnio. Gdyby nie to, że Vis zdołała zebrać w sobie jakieś tam resztki samokontroli, zapewne zaciągnęłaby Fenna z powrotem do warsztatu byle by poznać dokładniej możliwości ręki i wypróbować niektóre z pomysłów.
- Jedna z misji nie skończyła się dla mnie dobrze. - Suzh nie pozostał dziewczynie dłużny. Drugą ręką zaczął wodzić po jej ramieniu, w górę i w dół, ostrożnie, powoli.
- Raczej nie chcesz o tym słuchać. Nie teraz. - protezą dałączył do “badania” unosząc ją do twarzy darakanki i delikatnie koniuszkami palców wodząc nią po policzku w dół by następnie całą dłonią przejść na szyję. - Na szczęście dostałem model z normalnym czuciem, ale bez bólu.
- Nie chcę? - zdziwiła się, przechylając głowę nieco na bok, przypadkiem oczywiście, na stronę po której sunęły palce Fenna. - Ciekawi mnie to - zdradziła, mrużąc oczy i przyglądając się mężczyźnie. - Chciałeś masaż, prawda? - przypomniała, nie cofając się jednak i nie przestając wodzić palcami po protezie. Druga dłoń wciąż była zajęta trzymaniem szklanki o której Vis zdążyła zapomnieć.
- Nie zaszkodziłby. - cyber-ręka zjechałą jeszcze niżej, po obojczyku, mostku zatrzymując się dopiero na piersi dziewczyny i lekko ją ścisnęła by zacząć delikatnie masować, druga ręka przez ten czas zdążyła już dotrzeć do ud - A może chcesz sprawdzić jak ona się sprawuję w tej roli? - cały czas nie spuszczał wzroku z jej oczu.
Oczy dziewczyny wyrażały zarówno ciekawość jak i pewną dozę zdziwienia, jakby dopiero teraz docierać do niej zaczęło gdzie zmierza rozpoczęta chwilę temu zabawa. Rozdwojony język zwilżył wargi i wniknął pod nie, muskając dziąsła które od jakiegoś czasu swędziały, nie pozwalając się skupić.
- Może… - odpowiedziała ostrożnie, decydując się iść za ciekawością, która zapewne miała większe szanse na ugaszenie pragnienia i przywrócenie normalnego funkcjonowania umysłu.
Suzh uśmiechnął się. Prawą ręką zabrał od dziewczyny szklankę upijając trochę i odłożył ją na stolik. Następnie chwycił dziewczynę za ramiona i delikatnie powoli poprowadził by się położyła na łóżku. On sam siadając obok zaczął wodzić protezą po jej ciele, od mostku w dół. Gdy dojechał w końcu do krańca spódniczki włożył ją pod nią i zaczął jeździć po jej delikatnej skórze. Drugą ręką za to powoli zabrał się za rozpinanie jej topu.
Oddech Vis wyraźnie przyspieszył, wprawiając piersi dziewczyny w drżenie. Jej własne dłonie nie pozostawały bezczynnie, badając odsłonięte fragmenty ciała Fenna, w szczególności blizny, które je pokrywały. W jakiś dziwny sposób fascynowały ją, ich zmienna strukruta, historia, a także dziwne mrowienie w palcach, za każdym razem gdy po nich przesuwała. Niestety, skupienie się na tych odczuciach przychodziło jej z pewnym trudem, czemu bez wątpienia była winna cyber dłoń znajdująca się w pobliżu wrażliwych części jej ciała, a której to działania spowodowały uniesienie się kolana Vis i zachęcające rozsunięcie ud, które to czynności odbyły się jakby bez udziału umysłu, nad którym przejęło władzę pragnienie.
Fenn skorzystał z zaproszenia. Jego dłoń powędrowała do skarbu dziewczyny, odchylił majteczki na bok i wszedł dwoma palcami do jaskini miłości i lekko zgięty zaczęły wędrować po niej, to w górę, to w dół. Natomiast gdy w końcu uporał się z górną częścią garderoby darakanki nachylił się nad piersiami i zaczął je ssać na zmianę, czasami przygryzając którąś z brodawek.
Wygięta w łuk darakanka porzuciłą badanie blizn na rzecz drapania, dodając zapewne kilka nowych, od siebie, chociaż bez wątpienia mniej trwałych niż te, które już zdobiły ciało Fenna. Biodra z ochotą odpowiedziały na ruchy jego ręki, dostosowując się do nich i wzmacniając tym samym doznania. W ruch poszedł także i ogon, nieodłączny sojusznik, który owinął się ciasno wokół cyber-ręki, próbując przejąć nad nią władzę i ustanowić własny rytm, odpowiadający potrzebom dziewczyny. Z zaschniętego gardła wydobywać się poczęły dźwięki, sygnalizujące, że poczynania Fenna zmierzają we właściwym kierunku, chociaż do osiągnięcia kulminacyjnego punktu pozostawało jeszcze trochę.
- Więcej - udało się jej wyartykułować, chociaż z wielkim trudem zbierała owe rozsypane w umyśle litery. Czego owo więcej miało jednak dotyczyć, tego już nie zdołała dodać.
Skoro tak bardzo tego chciała że aż ogon wkroczył do akcji (o jakie możliwości Fenn go nawet nie podejrzewał), to poddał się, pozwolił mu się prowadzić i wyznaczyć jej rytm, skupiając się w ten sposób na piersiach Vis. Złapał jedną w dłoń i zaczął masować gdy w tym czasie drugą całkiem zajął się ustami. Fenn też już chętnie by się dołączył, jednak musiał jeszcze chwilę poczekać, jeszcze tylko chwilkę.
Vis z kolei zabawy palcami szybko przestały wystarczać. Nigdy też do szczególnie cierpliwych nie należała stąd i reakcja ogona, który uczyniwszy swą powinność odwinął się i także dołączył do pieszczot, trafiając tam gdzie dłoń Fenna akurat nie mogła. Ponowne wypowiadanie prośby zdawało się jej pozbawione sensu więc zdecydowała się na nieco dosadniejsze wskazanie partnerowi iż więcej, oznacza właśnie to… więcej. Dłonie zsunęły się z jego pleców i zatrzymały na barkach, palce zacisnęły i podjęły próbę przyciągnięcia tułowia nieco wyżej, docelowo w pobliże ust, by mając go na tej wysokości móc zająć się zbędnymi w obecnej chwili, częściami garderoby.
Niecierpliwa z niej dziewczyna. Fenn oderwał się w końcu od piersi mechaniczki i kierował się za sygnałami zbliżając się do jej ust. Pocałował ją, mocno, namiętnie. Oderwał dłoń od okrągłości i pomógł Vis przy zamku swoich spodni, też już tracił cierpliwość, laska była z niej zbyt ostra. Gdy już uwolnił salutującego żołnierza ze ubrań, w końcu w nią wszedł, zdecydowanie. Zaczekał sekundkę zanim zaczął poruszać biodrami. Góra-dół, góra-dół. Przeniósł pocałunek z jej usta na szyję drugą dłonią łapiąc za głowę.
Nogi darakanki owinęły się wokół jego pasa, wspomagając go w owych kolejnych pchnięciach podczas gdy dłonie przesuwały się po plecach Fenna, znacząc swoją bytność śladami po paznokciach. Szaleństwo chwili ogarnęło ją w pełni, doznania oszałamiały wyrywając stłumione okrzyki z jej ust. Okrzyki które dopingowały szturmującego jej ciało żołnierza do dalszych starań, mocniejszych pchnięć i do tego by dawał z siebie więcej i więcej. Vis bowiem trawił głód, który szukał zaspokojenia. Dziki i nieokiełznany, z którego dopiero zaczynałą zdawać sobie sprawę, ale też myślenie nie szło jej najlepiej gdy ciało trafiła gorączka, którą ugasić można było tylko w jeden sposób.
Z każdą chwilą, z każdym coraz gwałtowniejszym oddechem, dziewczyna zadziwiała go bardziej i bardziej. Kto by pomyślał że taka zahukana a taki demon sexu. Chociaż w zasadzie, często słyszał o skromnych, cichych i ułożonych ale niegrzecznych kobietach, widać zahukanie też można do tego dodać. Doping zadziałał jak najbardziej. Fenn usiadł na łóżku, dźwigając Vis ze sobą , nie wychodząc z niej ani na moment. Kontynuował natarcie, tym razem jeszcze mocniej, jeszcze zdecydowaniej. Przyssał się ustami do jej piersi przygryzając lekko suteczki.
Dłonie znalazły sobie ciekawszy obiekt do zwiedzania i otuliły głowę Fenna, przytrzymując ją w zajmowanej przez niego pozycji. Ogon wsparł jego działania na froncie, związując mężczyznę z jego właścicielką. Otulony nim w pasie, poczuł jak biodra dziewczyny przysuwają się jeszcze bliżej, jakby dotychczasowe połączenie jej nie wystarczało i pragnęła je jeszcze pogłębić. Odchylona do tyłu głowa odsłaniała napięte mięśnie szyi, które podobnie jak reszta ciała Vis, drżały pod wpływem rosnącej przyjemności. Z jej ust wydobywały się coraz to gwałtowniejsze i niekontrolowane jej dowody, będące jednocześnie zachętą dla kochanka, a po chwili, gdy owa przyjemność osiągnęła kulminujący punkt, także nagordą za jego starania.
Fenn osiągnął apogeum razem z mechaniczką. Obejmując ją w talii i z głową opartą na jej piersiach oddychał ciężko. Siedzieli tak chwilę w objęciach, bez słowa, łapiąc oddechy. Gdy Suzh wreszcie go odzyskał, jedną ręką zjechał na tyłek dziewczyny a drugą złapał delikatnie ogon spoglądając na niego.
- Ciekawa kończyna. - powiedział przyglądając się mu uważniej - I jak masaż?
- Przydatna - mruknęła, przyglądając się przedmiotowi badań Fenna i samemu mężczyźnie. - Przyjemny - odpowiedziała na pytanie, przeciągając się i ziewając. Co prawda nadal czuła głód ale chwilowo stłumiony przez rozleniwienie, nie dawał się tak we znaki.
- Daj mi chwilę i jak chcesz to ci zrobię właściwy - zaproponowała wesolutko, podkładając sobie ręce pod głowę i z tej pozycji kontynuując obserwację i błogie lenistwo.
- Nie mów mi że taka ognista dziewczyna ma już dość. Bo ja to bym wolał drugą rundę. - uśmiechnął się do niej, czego jak czego ale sił i wytrzymałości to mu nie brakowało - A przez tą chwilę. -wstał z łóżka i podszedł do szafki nocnej na której postawił dobrą chwilę temu butelkę whisky z dwiemia szklankami, i napił się ze swojej po czym wyciągnął drugą rękę ze szklanką Vis w jej stronę.
- Myślałaś nad tym o czym wcześniej gadaliśmy? W warsztacie.
- Nad czym? - wypaliła pytaniem gdy tylko Fenn skończył mówić, podnosząc się do pozycji siedzącej i biorąc od niego szklankę. Zaschło jej w ustach i pomysł z ich zwilżeniem wydał się jej doskonały. Ogon za plecami machał wesoło, pojawiając się na widoku to z jej prawej, to z lewej strony. To o czym w warsztacie rozmawiali, oczywiście wyleciało jej już dawno z głowy, nie licząc informacji tyczących się skrzyni, bo te jako, czyli mechaniczne sprawy, zawsze zdawały się w tej jej głowie tkwić w najlepsze.
- I drugą rundę? Ognista? Jesteś pewien że to ostatnie to do mnie? - w tym kolejnym pytaniu kryła się nuta zdziwienia i niedowierzania. Co jak co ale za ognistą to się nie uważała.
- Masaż - przypomniała mu, uśmiechając się wesoło. - Po masażu wracam do roboty. Leena mi ogon wyrwie za obijanie się. Chce mieć Archona naprawionego, a jeszcze na Mecha chcę zerknąć i do tego jestem głodna więc… - Wzruszenie ramion poprzedziło uniesienie szklanki do ust i pociągnięcie solidnego łyku, po którym w oczach Vis pojawiły się łezki.
- Ognista, ognista. Pali się w Tobie niezły ogień mała. - pociągnął łyk ze szklanki - Mówiliśmy o tym żebym cię z czegoś podszkolił. Zastanawiałaś się? - odpowiedział śledząc jej ogon, dlatego nie zauważając łez. Dopiero gdy przeniósł wzrok na jej twarz zauważył je. Cholera, płacząca kobieta, nie przepadał za tym, nigdy ich nie rozumiał, nie wiedział o co takim chodzi, i co takiego zrobił nie tak.
- Co jest? - zadał pytanie, jedyna rzecz która mu przyszła do głowy.
Jedyny ogień jaki Vis czułą, to ten który palił jej gardło. Był jednak przyjemny, gdy już zelżał trochę i pozwolił na wzięcie oddechu.
- Za duży łyk - wyjaśniła, unosząc szklaneczkę by wskazać winowajcę. Na jej usta powrócił wesoły uśmiech, a w oczach zalśniły radosne iskierki. Przeszkolenie… Nie miała pojęcia z czego niby miałby ją przeszkolić. Jakoś ta kwestia umknęła jej z myśli w tempie ekspresowym. Strzelać umiała, a w razie czego miała doktorka do pomocy. Podobnie jeżeli chodziło o korzystanie z zestawów pierwszej pomocy jakby przypadkiem coś sobie zrobiła w trakcie roboty. Nagle przypomniałą sobie jedną umiejętność, o której wspomniał, a która mogła się jej przydać jak już wylądują.
- Wiem! - oświadczyła podekscytowana, zmieniając pozycję na klęczącą i wychylając się do przodu w stronę Fenna. - Naucz mnie przetrwania w dziczy.
Dobrze, tylko tyle, za duży łyk. Kiepski był w pocieszaniu, a przynajmniej tak mu się wydawało, więc tym razem mu się upiekło.
- W tych warunkach z tym konkretnym będzie ciężko. Za mało dostępu dooo…. pomocy naukowych, o. - na potwierdzenie skinął dwa razy głową jakby samego siebie utwierdzając w tym - Ale pomyślimy.
Pociągnął ostatni łyk ze szklanki po czym odstawił ją na stolik, później je odniesie. Usiadł spowrotem na łóżku, w końcu jego a stać na środku pokoju jak rookie na musztrze nie miał zamiaru, zresztą nie miał przed kim, to nie wojsko ze ścisłą hierarchią i regulaminami na wszystko.
- To co z tym masażem? Odpoczełaś? Przysięgam że na zwykłym się skończy.. - uniósł obie ręce na wysokość twarzy i uśmiechnął się.
Obietnica wystarczyła jej w zupełności. Dopiła swój trunek, tym razem uważając by porcje odpowiednio podzielić, a nie wlewać wszystkiego na raz, po czym pochyliła się by szklankę postawić na podłodze, jak to miała zwyczaj robić w kajucie doktorka, po czym pokiwała głową.
- Pewnie, pewnie - zgodziła się, rozciągając palce i robiąc Fennowi miejsce na łóżku. Jak się z tym szybko uwinie to powinna jeszcze zdążyć pogrzebać w Archonie i może nawet pobawić się z Mechem trochę…
Fenn bez słowa położył się na łóżku, gołym zadkiem do góry, i czekał na pokaz umiejętności.
Który też pokaz otrzymał, począwszy od stóp po palce obu dłoni. Jakoś nie robiło Vis większej różnicy to, że tylko jedna była naturalna. Masaż to masaż i jak się już go robiło to pasowało to robić porządnie. A że przy okazji było to całkiem przyjemne doznanie, to nie było powodu do narzekania.
Zaraz po skończonym masażu zwinęła się z kajuty Fenna by zająć robotą, nie pozwalając już na to by ją dłużej od niej odciągano. W końcu czas nie stał w miejscu tylko dlatego, że ktoś miał ochotę przyjemnie poleniuchować. Nadal jednak nie opuszczało jej poczucie głodu, które z każdą chwilą robiło się silniejsze i niemal boleśnie uciążliwe.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline