Szczęście im sprzyjało - nie dość, że nikt się nimi nie zainteresował, to jeszcze znaleźli barkę, która mogła ich zawieźć bardzo, bardzo daleko, nawet do samego Delberz.
I gdy już wyglądało na to, że kolejne dni na pokładzie Szkarady upływać będą podobnie, jak na pokładzie Zimnej Wody, któryś z bliźniaków zobaczył trupa.
Trup jak trup - niejednego Axel widział w ostatnich czasach. Na dodatek ten był spokojny, w zasadzie się nie ruszał, tylko (nie przeszkadzając nikomu) płynął z prądem rzeki.
Powiadają niektórzy, że jeśli człowiek usiądzie na brzegu rzeki i cierpliwie poczeka, to w końcu przepłynie obok niego trup jego wroga.
Nie stali na brzegu, a na dodatek truposz płynął plecami do góry, więc trudno było ocenić, czy przysłowie mówi prawdę. Doświadczenie jednak podpowiadało, że trupy nie biorą się znikąd i że ten, kto ustrzelił biedaka, znajduje się przed nimi. A może i czeka na kolejną ofiarę, jeśli wcześniejszy łup okazał się zbyt mały.
- Co nakazuje prawo w takim przypadku? - spytał. - Wyławiamy? Bo to, że przed nami ktoś miał nieprzyjemności, które i na nas mogą czekać, to jasne.
Zaczął szykować broń, by w razie konieczności móc stawić czoła piratom, czy innym rabusiom. |