Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2017, 14:41   #11
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
No i lunęło, więc dobrze, że zostali w tej opuszczonej osadzie. Sprawdzenie okolicy może i nie przyniosło żadnych odpowiedzi, ale i nie postawiło więcej pytań odnośnie sioła. Jak okiem sięgnąć było spokojnie, chociaż stare ludowe porzekadło mówiło, że to właśnie cisza zwiastowała burzę. Oby jednak nie sprawdziło się tym razem.

Przy obiedzie zajadał się pyszną, rozgrzewającą zupą nagotowaną przez Ludo. Nie wiedział dokładnie, co się w niej znajdowało prócz kawałków jakiegoś mięsa, ale wiedza ta nie była jego żołądkowi do szczęścia potrzebna. Najważniejsze, że smakowało. I to jak! Włóczykij coś tam sobie upichcić umiał w polowych warunkach, ale musiał przyznać, że niziołek był po prostu mistrzem ugotowania czegoś z niemal niczego.


- Przepyszne, Ludo, świetna robota. - Pochwalił towarzysza Karsten, starając się nie pałaszować drewnianej miski jak dzikus, co pierwszy raz zupę widzi na oczy. Było w niej coś, co przypominało Nilsowi rodzinny dom.

Po obiedzie trochę pograł w kości z Andreasem i Gereke, trochę porozmawiał z pozostałymi i jakoś ten czas zleciał do wieczora, choć Nils musiał przyznać, że gdyby nie fakt, że lało jak z cebra i na szlaku samotnie było niebezpiecznie, to ruszyłby się stąd wcześniej, bo po prostu nie lubił zostawania długo w jednym miejscu. Zwłaszcza w takim, gdzie nie wiadomo było, co się stało z mieszkańcami.

Przy kolacji często zawieszał wzrok na tańczących w kominku płomieniach. Bijące od niego ciepło i ten znajomy blask pozwalał wracać myślami do czasów młodzieńczych, gdy siedział u ojca na kolanach właśnie przy kominku, a ten opowiadał mu fantastyczne historie ze swojego tułaczego życia. Wtedy umysł chłopca chłonął wszystkie opowieści, wyobrażając sobie później siebie na miejscu ojca. To były piękne czasy niewinności i naiwności, które Nils miał już dawno za sobą. Choć lubił czasami pomarzyć, wiedział, że życie na szlakach Imperium może zakończyć się szybciej, niż kiedyś mu się wydawało.


Z rozmyślań wyrwał go nagły chłód, który przeszył jego ciało i włóczykij podświadomie poczuł, że właśnie zaczyna dziać się coś niedobrego. Nie pomylił się, gdy nagle w sali jadalnej pojawiła się najprawdziwsza zjawa! Krzyknął, podrywając się od stołu, jednocześnie nie mogąc oderwać wzroku od kobiety, która musiała za życia swoje przejść. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi i przez chwilę miał ochotę rzucić się do ucieczki, tak jak Gereke, jednak ostatecznie zmysły jakoś okiełznały tę niecodzienną sytuację i postanowił zostać. Zwłaszcza, że duch poprosił ich o pomoc. I chociaż nie można było być pewnym jego intencji, to na razie Nils nie zamierzał wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.

- Po... post... postaramy się pomóc - powiedział od razu po Andreasie i musiał odchrząknąć kilka razy, gdyż jego głos przypominał pisk dzieciaka. - Po... powiedz nam, pani, kim w ogóle jesteś... i skąd się tu wzięłaś?

Czyżby to był główny powód, dla którego wioska była opuszczona? Rybaków nawiedzał duch tej kobiety? Nils czekał na odpowiedź zjawy i jednocześnie walczył ze strachem, który spiął całe jego ciało, wywołując nieprzyjemny ból wzdłuż kręgosłupa. W mig przypomniały mu się opowieści wioskowych mędrków, którzy twierdzili, że na potężne duchy potrzeba było magicznego oręża. Włóczykij nie wiedział, czy ten był potężny, ale na pewno nie zamierzał z nim walczyć. Jeśli da radę jej pomóc - bardzo dobrze. Jeśli okaże się ich wrogiem, Karsten zamierzał dać nogę, gdzie pieprz rośnie.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline