Od lat krążą dywagacje na temat tego, czy rośliny czują. Kiedy je gryziemy, zrywamy, zjadamy. Wiadomo, że potrafią produkować toksyny w momencie, gdy są nadgryzane przez roślinożerców, potrafią komunikować się za pomocą sygnałów chemicznych i wyczuwają co się wokół dzieje. Podobno gadają co niektóre, mawiają elfy. Niektóre nawet, jak widać, nie tylko gadają, ale i łażą wokół i potrafią spuścić wpie… potrafią kopnąć korzonkiem albo dać z liścia [and the award for best susz goes to…!] Zastanawiające jednak, czy fizycznie odczuwają ból. Z reguły istoty o ciele z mięska stawiają rośliny dość nisko na drabinie ewolucji, ale czy nie byłoby fajnie nie odczuwać fizycznego cierpienia i w razie wypadku po prostu „odrosnąć” sobie uszkodzoną rękę czy nogę? A w razie głodu nadstawić się do słoneczka i nażreć się do syta energią słoneczną? Spoko, my, wyżej w ewolucji, potrafimy lepsze rzeczy! Na przykład… eee… potrafimy ymm… mamy oczy, o! I widzimy wszystko wokół, a wy durne rośliny nie! Znaczy czasem mamy astygmatyzm i krótkowzroczność na 5 metrów, ale i tak jesteśmy najpotężniejszą formą życia na tej planecie dobra nieważne to nie jest istotne co do cholery czy ktoś dzisiaj nad tym panuje gdzie jest mistrz gry?! [Alm odpędzająco macha ręką spod kołdry]. Przerośnięty, łażący kwiatek z zębami skupił swoją uwagę na Bestii Diritha. Z reguły jeśli atakuje cię grupka, skupiasz się na tym największym, czasem głównie po to, aby mieć go na oku i unikać jego ataków. Tak czy inaczej, małpy, wilki i Dirith okazały się w tej sytuacji drobnicą nie wartą uwagi. Bestia Diritha i kwiatek urządzili pokaz siły, krążąc wokół na ile mieli przestrzeni pomiędzy drzewami, szczerząc zęby i wymieniając się wściekłymi piskami. Szanse były dość wyrównane, ponieważ obie strony miały długie szponiaste kończyny, którymi mogły atakować na odległość, i obie strony były tego doskonale świadome. Po wymianie kilku plaskaczy testujących siłę oponenta, przeciwnicy wrócili do okrążania się. Skupieniu na walce nie pomagało stado fruwających i skaczących wokół rozwrzeszczanych małp.
Tysiąc Ostrzy Diritha okazało się całkiem sprawnym sekatorem. Dirith zdołał zaczaić się i kiedy jego Bestia przykuwała uwagę kwiatka, przyczajony tygrys bez większych problemów dostał się na tzw. tyły wroga. A konkretnie na korzeń wroga. Celem było dobranie się do wrażliwej części kwiatka za pomocą dźwigni i kłów. Z pomocą przybyła dodatkowa para kłów białego wilka. Choć zdrewniały ogonek kwiatka był twardy, to jednak na tyle twardy aby oprzeć się zmasowanemu atakowi. Kwiatek gwałtownie miotając się odepchnął tygrysa i wilka, skrzecząc, piszcząc, wijąc się po ziemi, kiedy udało się złamać i oderwać kawałek jego korzenia [czy cokolwiek to tam było... ekhym...] I wtedy właśnie świat wybuchł. Tak. Tak właśnie się stało. Świat wybuchł. Z nieba runął ogień, jakby korony drzew zamieniły się w miotacze płomieni. Szok. Wszystko wokół zasnuło się ogniem i płomieniami, drzewa, krzewy, trawa, a wokół rozbrzmiewał tylko piekielny wrzask przerażonych małp, które fruwały teraz na waszymi głowami jak podpalone dezodorantem i zapalniczką muchy. Kwiatek i Bestia Diritha zapomnieli o sobie nawzajem i z piskiem poszukiwali drogi byle dalej od ognia.
- Myślałeś, że zdołasz zbiec?! Nie możesz ukryć się przede mną!!!
https://www.youtube.com/watch?v=AfxOLGaMfGk
Aha...! Najwyraźniej zaraz nadal całkiem nieźle lata i zieje ogniem bez jednego oka!...
https://cdn.arstechnica.net/wp-conte...nf-800x600.jpg
Ok. więc dziadostwo lata w tę i we wtę i po prostu zionie ogniem w dół po drzewach i wszystkim wokół...! Co całkiem efektywnie rozprzestrzenia solidny pożar lasu! I co dalej? A Może by Tak...?!
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/...25_634x428.jpg