Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2017, 20:54   #12
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Chodząc od chaty do chaty jak jakiś nawiedzony domokrążca bądź fanatyk, Maud nie potrafiła zrozumieć, czemu inni z taką łatwością odrzucają znalezione tutaj rzeczy. Marzyły im się po prostu rarytasy najwyższej wagi, mieli zbyt duże wymagania i to doprawadzało do niezadowolenia. Im człowiek więcej chciał, tym trudniej było zaspokoić jego gust. Na szczęście Szprycha pochodząca z najniższej biedoty doskonale zdawała sobie sprawę z cenności każdej rzeczy. Skrupulatnie przebierała w szmatach wybierając najlepsze koce. Lekki odór nie stanowił problemu, gdyż i tak w podróży się przewietrzą. Zardzewiałe sztućce dało się wyczyścić, a połamane, metalowe kawałki też się mogły przydać. Może sprzeda się za jakiegoś szlama na wytopienie, a nuż okaże się to być srebrem i zarobi się więcej, niż się oczekiwało. Kobieta postanowiła przyjrzeć się gratom w wolnej chwili i spróbować wycenić ich wartość. Nic nie stało na przeszkodzie, by się rozmyślić i jednak to wyrzucić, ale póki co musiała nagromadzić, aby móc to posegregować. Nie miała w zamiarze przekonywać innych do słuszności swoich czynów i nawet gdy patrzyli krzywo, nie przejmowała się tym. Dotrą gdzie dotrzeć mają, a wtedy ich drogi się rozejdą i nie będą już musieli znosić śmieciary, to była ich dobra wola, że zgodzili się na podróż u jej boku. Maud była święcie przekonana, że jeszcze nie raz spytają czy może nie ma konkretnej rzeczy na tym swoim wózku. Jeszcze będą jej dziękować!


Dzięki niesamowitym zdolnościom niziołka, zupa jaką od niego otrzymali nie wyglądała tak, jak zwykle wyglądała - jak rzygi. Ludo potrafił z niczego stworzyć "coś" i owe coś naprawdę smakowało. Maud była zachwycona smakiem, konsystencją, a nawet sposobem podania, choć po sposobie jedzenia ciężko było to wywnioskować. Ściskała drewnianą łychę w mocnym uścisku kobiecej piąstki i szybko zanurzała ją w potrawie. Wciskała zapełnioną do ust, zbierając potem to, co pociekło po brodzie łyżką. Na koniec beknęła cicho i przetarła usta rękawem. W cieple było przyjemnie, a ulewa za oknem nie zachęcała do wychodzenia, choć Szprycha wolałaby teraz być przy koniach i pilnować, żeby nie zwiały, nie była pewna czy powinna wychodzić. Deszcz to jedno, ale to co waliło z nieba było jak zapowiedź powodzi. Jeszcze tylko gromu z nieba brakowało, a to nie byłby dobry znak.
- Rzeczy dobre, od bardzo dobrych odróżniać umię, a to było jak w gospodach wyśmienitych podane! Częściej się zrzucać musimy czym mamy, póki takie szczęście się nam przytrafiło. - rzekła Maud na temat zupy, spoglądając ciemnymi oczami na Ludo - Jakiej zapłaty za jadło oczekujesz? Mam przy sobie wiele całkiem niezłych i przydatnych rzeczy, mogę znaleźć coś dla ciebie w zamian - zaproponowała z ciepłym uśmiechem, oszczędzając pokazywania krzywych zębów. Siedziała spokojnie w fotelu, nie przejmując się poczochranymi, mahoniowymi włosami. Zdawała się nawet przysypiać, aż do czasu.

Ciepło płynące z pieca zelżało w jednej chwili, zastąpione przejmującym chłodem. Z początku Maud myślała, że drzwi się uchyliły, ale spojrzawszy w ich kierunku przekonała się, że te są zamknięte. Dopiero głęboki, kobiecy głos z oddali poruszył jej spokój. Serce przywaliło mocno, a plecy wpiły się w oparcie, gdy niemal przed ich twarzami zawisła kobieca zjawa. Piękne odzienie jak i twarz, o ile dało się coś w niej jeszcze ujrzeć, sugerowały Szprysze, że za życia uboga nie była. Gereke zerwał się z miejsca i wybiegł jak poparzony, zwracając na siebie większą uwagę, ale tylko tymczasową. Słowa ducha były nie tak znowuż dziwne, gdyż tego można było się spodziewać. Maud zdziwiła się jednak, kiedy inni próbowali z upiorem rozmowy. Nie to, żeby ona miała zamiar walczyć, ale... rozmawiać? Sama siedziała przerażona, nie mogąc złapać głębokiego wdechu i tylko rzężąc cicho jak stara kobyła, próbując oddychać nerwowo nosem.
- Ludo... Co żeś dodał do żarcia? Jakieś zioła z okolic? - spytała zupełnie poważnie przenosząc spojrzenie na niziołka. Może i pojawienie ducha wyjaśniało opustoszenie wioski, ale ciężko było w to uwierzyć. Śmieciara wstała z miejsca i rakiem wycofała się w kierunku drzwi, za którymi zniknął Jutzen. Otworzyła je i wychyliła łeb.
- Gereke, do dom wracaj no, dupa ci zmoknie, dziadzie przebrzydły! - krzyknęła za mężczyzną zarzucając na łeb kaptur. Spojrzała przez ramię upewniwszy się, że w pokoju wciąż wisi ta zjawa, a inni poważnie z nią rozmawiają. Też nie chciałaby jej wkurzyć, o ile jest prawdziwa, a nie, że Kołodziej świństwa nazbierał z tej wiochy i dosypał do strawy, a teraz majaki wszyscy podostawali. Maud nie chciała za uciekinierem wychodzić, została więc w chacie, gdzie większość towarzyszy była. Tak dla bezpieczeństwa... O ile można je czuć, będąc w jednym pomieszczeniu z widmem. Nie odzywała się do ducha, przynajmniej póki co. Miała wręcz nadzieję, że ten nie zwraca na nią uwagi i w razie "w" zdąży spierdolić jako jedna z pierwszych. Tylko jak ona w biegu wózek pociągnie?

 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 07-11-2017 o 21:00.
Nami jest offline