Adril szedł ciągle przez las. Nie miał ze sobą konia, ani innego wierzchowca, bo to przyśpieszyłoby jego podróż. A po co ją przyspieszać, skoro i tak się nie wie, gdzie się zdąża?
Szedł więc powoli, co chwilę zmieniając kierunek.
Zastał go zmrok, a on nadal szedł.
Dopiero, gdy był bardzo wyczerpany, zatrzymał się i rozpalił ognisko. Mimo wszystko, nie kładł się, lecz usiadł i zaczął grać na instrumencie wymyślonym jakiś czas temu przez jego znajomego. Harmonijka - tak to nazwał. Miała bardzo przyjemny dźwięk, na którym mógł wygrywaś melancholijne melodie. Kiedy tak siedział, zastanawiał się nad wszystkim i niczym. Doszedł do wniosku, że trzeba coś zrobić ze swoim życiem. Bądź co bądź, jako elf, był długowieczny. Tylko co zrobić? Cóż - to jeszcze pozostawało zagadką. |