Świeży trup oznaczał nieodległy (w czasie i przestrzeni) rozlew krwi. Trudno więc się dziwić temu, że wszyscy na gwałt zaczęli szykować broń. Bardziej dziwne było to, że miast obrócić się na pięcie i uciekać, Jablounec zdecydował się płynąć dalej - na poszukiwanie kłopotów.
Może obecność paru zbrojnych osób na pokładzie dodała mu odwagi, a może od urodzenia był ryzykantem...
Załoga Dumnej Syrenki nie miała szczęścia. Rzucało się to w oczy, a raczej w oczy rzucały się trupy. Kolejne dwa.
Mogło to być dzieło piratów, a mogli też lądowi bandyci zwabić barkę przybiła do brzegu. Problem na tym polegał, że rabusie, kimkolwiek byli, nie mogli odejść zbyt daleko. A kto wie, czy porzucona barka nie miała stanowić przynęty dla kolejnych naiwniaków.
- Świeże trupy, więc bandyci mogą się czaić gdzieś niedaleko - powiedział Axel niezbyt głośno, cały czas trzymając garłacz pod ręką. - Jest jakaś nagroda w takim przypadku? - Wskazał na barkę. - Znaleźne czy co? |