Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 00:07   #13
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo pośpiesznie rozglądał się po podwórzu, sprawdzał przydomowe grządki. Te jednak całkiem pozarastały. Przy przystani nie było też żadnych sieci, czy pułapek na raki. Nie zmniejszyło to jednak entuzjazmu niziołka. Oczami wyobraźni widział pełne spiżarnie. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, skąpi mieszkańcy zabrali całą zdatną do zjedzenia żywność. Nie zostawili nawet suszonej pokrzywy. Znalezione resztki zupełnie zepsutego jedzenia nie nadawały się nawet na przynętę na ryby. Kołodziej miał im to trochę za złe, żaden dobry gospodarz tak przecież nie postępuje. Burczący brzuch nie pozwolił jednak na bezczynność. Ludo pośpiesznie przetrząsnął rzeczy swoje i towarzyszy, wyszukując wszystko to co mogło mu się przydać w przygotowaniu posiłku. Nikt się przecież nie powinien o to obrazić, więc nie było i sensu o to pytać. Trochę suszonych warzyw, owoców czy solonego mięsa. Suchary mogły robić za grzanki. Sztuka improwizacji to podstawa, a ciepły posiłek na szlaku zawsze miło nastraja przed dalszą drogą. Na deser miała być niespodzianka, Ludo jednak nie wytrzymał i nim woda w kociołku się zagotowała to wyjął i rozdał Appelbeignety zakupione w Grunburgu.
Zupa wesoło mrugała i puszczała oczka, a Ludo ochoczo ją mieszał i próbował. Gdy uznał, że jest gotowa nałożył każdemu solidną jej porcję. Sam sobie nałożył równie dużą porcję jak reszcie. Mimo, że był najmniejszy i najdrobniejszy z całej grupy, to apetyt miał równie duży jak oni, a może i nawet większy. Zapewne gdyby tylko niziołek rozpoczął spokojne sielankowe życie, szybko by zyskał sporej wielkości brzuszek. Chwilowo z zadowoleniem spoglądał na towarzyszy, którzy zajadali się ciepła strawą. Czasem tylko Andreas jakoś tak na niego dziwnie przy jedzeniu popatrywał. Niziołek nie zwracał jednak na to zbytnio uwagi, może to tylko tak się zdawało przez te jego wąsy. Głośne pochwały wywoływały natomiast szczery uśmiech na twarzy małego bohatera.
- Dziękuje, dziękuje Wam. – Kołodziej wyprostował się z dumy na krześle.
- I żadnej zapłaty, żadnej – zamachał energicznie ręką, w której trzymał łyżkę z zupą.
- Może tylko warty trzymać nie będę? – zapytał chwilę później słabiutkim głosem.
Za oknem lunęło, a Kołodziej zastanawiał się czy woli drzemać, czy wziąć dokładkę. Obie opcje były bardzo kuszące i trudne w pogodzeniu. Straszliwy wewnętrzny konflikt został przerwany nagłym ochłodzeniem. Ogień zatrzepotał, na chwilę lekko przygasł zupełnie bez powodu. I wtedy usłyszeli szepty, strażnika pól aż zmroziło. Poczuł dreszcz, a ręce pokryła gęsia skórka. Gdy ujrzał zjawę podskoczył z miejsca zrzucając na podłogę drewnianą łyżkę. Ludo aż pobladł, co prawda był gotowy stawić czoła ożywieńcom, ale zjawy kobiety zwyczajnie się bał. Zapewne gdyby był sam to rzucił by się pod stół i dalej do wyjścia. Z przestrachu wyrwała go Szprycha.
- Nie nie, ja ja tam tylko zwy zwykłe rzecz dałem. – Język się trochę plątał niziołkowi.
Dwa mrugnięcia oczami później, ciekawość wzięła górę nad strachem.
- A Wa Wam ja jak pomóc? - zapytał lekko drżącym głosem.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 09-11-2017 o 07:27.
pi0t jest offline