W koło rozległo się głośne, powolne klaskanie. Skołowana wilczyca rozglądała się. Na kamieniu za nią siedział Czarny. Poły jego płaszcza zwisały swobodnie na monolicie. - Brawo. Odkryłaś w sobie wilka. Czujesz to prawda? Czujesz w sobie ten dziki instynkt?
Czuła. Niby nadal miała świadomość człowieka, ale teraz świat był bogatszy. Mimo tego, że mieli kilka metrów przestrzeni między sobą, to czuła, że Czarny pachnie ziołami i alkoholem. Ten tak pachnie. Tamten którego rozszarpała nie pachniał. Iluzja? - Nie musisz się zmieniać cała. Możesz wziąć z wilka to co akurat potrzebujesz - Czarny odwrócił się profilem a jego ucho urosło, pokryło się futrem i zrobiło się szpiczaste. - Zaar się zbliża. Jest głośny jak słoń.
Rzeczywiście. Słyszała, że nadchodził. Czuła zapach mieszkania, w którym spała. Czuła tosty i sadzone jajka. Czuła zapach jego skóry. Znajomy. Tak bardzo znajomy. W pierwszej chwili jej to nie zdziwiło, przecież byli przyjaciółmi. Dopiero po sekundzie uderzył ją fakt, że w obecności Zaara nie zmieniała się w wilczycę. Nie wiedziała nawet, że może. W takim razie przy jakiej okazji poznała jego zapach tak dokładnie? - Zmień się w ostatnią formę. Wilka. Poznaj swoje ciało. Poznaj okolicę. I uważaj na plecak.
Faktycznie wilczyca miała swój plecak. Szelki dopasowały się do nowego ciała. Czyli nie musiała być kompletnie naga. Czy o to chodziło z paleniem trawy przez Czarnego? Na swoich tylnych łapach dojrzała dwa pasy białej sierści. Czyżby wzór z jej butów? Wszystko się stopiło. Połączyło z jej skórą i sierścią. A plecak został. Ciekawe czy Czarny myślał, że plecak Wilkowi może się przydać, czy raczej chciał ją ośmieszyć? Choć ciężko jest posądzać go o posiadanie poczucia humoru.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |