- A dziękuję, dziękuję - odparł Axel, który miał świadomość, że trafienie było raczej efektem szczęścia, niż umiejętności.
Cofnął się za nadbudówkę i natychmiast zabrał się za ponowne ładowanie garłacza.
Nie wierzył, że latający mutant był sam, za wiedział, że wszyscy na milę w dół i w górę rzeki będą wiedzieć o ich obecności. Broń palna miała swoje zalety, ale i wady, a on nie miał zamiaru oberwać z powodu tych ostatnich.
Mutanci z pewnością mieli kusze, a rany od bełtów nie należały do przyjemnych. |